Nie rozumiem, dlaczego po obejrzeniu tego filmu ma się wrażenie jakby PJ chciał nam powiedzieć "Patrzcie jakie CGI umiem zrobić!". Ten film to jawny przerost formy nad treścią i jest pełen fabularnych faux pas'ów, i to nie tylko pod względem zgodności książki i filmu (faktycznie miejscami nie tyle odbiega od Tolkiena, ale wręcz mu przeczy), co zwykłych uproszczeń, mało tego, żywcem zerżniętych z WP. Ale konkrety:
- początek filmu, aż do Mrocznej Puszczy jest świetny, dynamiczny, ale wciągający (aczkolwiek bardzo dziwne i naiwne rozwiązanie z odnalezieniem chatki Beorna. Ucieczka przed nim samym to była po prostu pomysł na "kolejną akcję", ale sam Beorn minął tak szybko, że cały czar jego postaci, chatki itd. prysł w mgnieniu oka),.
Chwilę później dzieje się coś dziwnego. Pd Puszczą Azog dostaje informację, że ma jechać do Dol Guldur. Ścigając ekipę w tej chwili jest w jej północnej części, a chwile potem, tej samej nocy, znajduje się w twierdzy (mimo, że leży ona hen, hen, hen, na południowo-wschodnim jej skraju). Jak on to zrobił? ;).
- romans Tauriel i Kiliego. Ehhh, dlaczego jak PJ chciał coś wymyślić swojego aby zapełnić czas na ekranie, ucieka się do najbardziej eksploatowanego wątku jakim jest romans? Nie lepiej byłoby rzucić scenę jakieś opowieści Thranduila i przeszłości (jakąś z Silmarilionu na przykład), aby zrobić klimat i puścić oko do fanów? A tu nie dość, że zaprzeczenie idei Tolkiena (toć to było nie do pomyślenia, aby w tamtych skłóconych czasach mogło dojść do takiego "rasowego mezaliansu"), to jeszcze wydaje się to być naiwne i jakby pod nastolatków (najśliczniejszy z krasnoludów i śliczna elfka), czy to nie pachnie tandetą i maksymalnym uproszczeniem?
- ucieczka z Mrocznej Puszczy. Masakra. Ta scena wyglądała jak level ze zręcznościowej gry komputerowej. W niektórych ujęciach wręcz brakowało miarki poziomu życia Legolasa, ilości strzał, siły i a z boku przycisku "save game". O Bomburze przemilczę....
- scena Tauriel i Legolasa na skale. Dwoje elfów, odbywa rozmowę, gdy Tauriel przemawia słowami Merry'ego (tak, tak, zdanie że są częścią tego świata to parafraza zdania, Merry'ego do Entów, gdy nie chcą się angażować), i co dalej? Dwoje elfów wypowiada wojnę wszystkim orkom Śródziemia. WTF? Legolas, który zdaje się nienawidzić krasnoludów i nie ma żadnego swojego interesu, żeby narażać życie kosi orków w Laketown na lewo i prawo, mało tego, rzuca się w pościg za Bolgiem jakby ten zabił mu ojca. No ludzie, elf stracił zdolność myślenia czy jak?
Chwilę później. Pomijam już nawet strzałę z Morgulu. Ale idzie sobie krasnoludek i pod zagrodą świni zrywa Athelas (sztuk jedna), który czeka tam chyba na nich. Dalej. Tauriel leczy Kiliego - i to kolejne kopiuj-wklej z Drużyny, i sceny z Arweną...nawet muzyka jest ta sama chociaż elfica z innego szczepu. To ma mnie zaskoczyć? To ma być świetna fabuła? To już było.....
- Kili nie płynie, bo chory, Fili nie płynie, bo brat zostaje, trzeci krasnolud zabalował i zaspał....a co tam robi czwarty? :->
- Smok. Fajny, do momentu wejścia krasnoludów. Faktycznie jego scena i Bilba przywraca nadzieje na porządne zakończenie.
Nadzieja pryska, gdy wchodzą krasnoludy. I to nie tylko nadzieja, ale sens całego tego filmu jak i poprzedniego pryska.
Powiedzcie mi, co to za logika? 12 krasnoludów jedzie do Shire, aby przekonać hobbita, żeby wszedł za nich do Samotnej Góry. Po kilku tygodniach wędrówki, dochodzi do wypełnienia zadania, hobbit wchodzi. Ale po chwili krasnoludy uświadamiają sobie, że może obudzić Smoka (chociaż nie wiedzieli, czy on śpi czy nie) i zginąć, więc idą go ratować, narażając się na pewną śmierć. Pytanie, po co im był hobbit, skoro i z nim i bez niego, weszli do Góry? Czy PJ, ma mózg z CGI? Tolkien zostawił krasnoludy poza Górą i słusznie, bo po to wynajęli Bilba, żeby odwalił brudną robotę, i to nie przez brak odwagi, ale przez rozsądek, nie wchodziły one do Góry. A tu okazują się totalnie głupie i ruszają jako ostatni królewscy przedstawiciele na właściwie egzekucję.
Niestety jeden absurd prowadzi zaraz do kolejnych. Smokowi od wejścia krasnoludów IQ spada o jakieś 90%. Mało tego traci węch!! Jak to? Smok wyniuchał ich poza ścianą, a nie może ich wyniuchać gdy przechadzają się pod jego brzuchem. Następnie daje się podejść jak dziecko, nawet tym krasnoludom, którzy nigdy w Samotnej Górze nie byli, a doskonale widzieli jak się poruszać po pałacu. Scena uruchamiania pieca, i próba zatopienia Smoka w złocie to nie mniej, nie więcej, a parafraza sceny z "Obcego 3", gdy po gonitwie w tunelach, chciano zatopić kosmitę w ołowiu. Pomysł identyczny, i chyba służył tylko temu, żeby pokazać jak fajnie wygląda "złoty smok". Po próbie smok, zamiast ubić całą gromadkę, leci się zemścić...na pobliskim miasteczku, na ludziach którzy de facto nic mu nie zrobili. Ehhh.....
No i na koniec, słowo o technicznych walorach. Muzyki praktycznie nie było. Liczyłem, że usłyszę po raz kolejny świetny temat z NP, ale on gdzieś zaginął, wraz z całą ideą i mistycyzmem podróży do Góry. Reszta muzyki jest jakby jej nie było. Piosenki końcowej nawet nie skomentuje....
Efekty, za dużo i nie tam gdzie trzeba. Ewidentnie PJ chce pokazać do czego współczesna technika jest zdolna, ale dlaczego traktuje Hobbita jak królika doświadczalnego? Myślę, że dlatego, że to nie do końca jego dziecko, i od początku nie chciał go nawet adoptować. I dlatego w scenach walki "one to one" mamy kupę sztuczności niedorastającą do pięt walce Aragorna i Lurtza z DP. Ciągle gdzieś wstrzeliwują się elementy CGI, nawet Legolas na koniu jest komputerowy....Dobrze, że Jacson nie zrobił sobie komputerowej marchewki, albo sam siebie nie zrobił jako efekt specjalny. Szkoda, bo autentyczność filmu siada niemiłosiernie.
To tyle. Do omówienia została jeszcze efektowna, lecz też niestety dziurawa scena w Dol Guldur, ale o tym może później.
Dobrze, jest sporo nieścisłości, ale widać ewidentne Twoje czepialstwo. To nie jest film dla fanów, dzisiaj nie kreci sie juz filmow dla fanów. Jak można tego jeszcze nie rozumieć. PJ nie jest alfa i omega, robi tak jak mu każą, ma jakaś swobodę, ale myślę, ze postać Tauriel, efekciarska ucieczka w beczkach, czy krasnoludy walczące ze Smaugiem to wynik parcia na zyski. Dzisiaj w kinie zwłaszcza z takim nakładem finansowym, nie liczy się do końca zdanie hardcorowych fanów. Wiekszość ludzi, którzy idą na film to zwykli zaciekawieni baśniowym klimatem widzowie, którzy nie wiedzą że w książce nie było Legolasa. Ida zobaczyć show. Według mnie Peter Jackson znalazł pomost miedzy fanami, a zwykłymi widzami.
Potrafił w dalszym ciągu przemycić sporo z tego co fanów cieszy i o tym tez warto byłoby wspomnieć.. Wspaniała mroczna puszcza(choć krótka), pająki, pałac Thranduila, sam Thranduil, sceny z niedokonczonych opowieści, mi osobiście podobał się pojedynek Bolga z Legolasem, Smaug, dzięki temu ze krasnoludy walczyły ze Smaugiem zobaczyliśmy wspaniale sale Ereboru.
Co do czwartego krasnoluda to został tam jeśli się nie mylę ze względu na to, ze znał się na leczeniu ran.
film nie musi być dla fanów, musi być logiczny. Smok nagle zrezygnował mając pod nosem krasnoludy i poleciał sobie na miasto- od tak.
Dokładnie. Tutaj niestety, pomijając nawet niezgodności z książką, i filmami WP, fabuła ma poważne niedociągnięcia.
moze wiedzial, ze krasnoludy i tak mu nic nie zrobią, wiec moze ich troche pognebic, zabijając tych, którzy im pomogli, a jka wroci to sie z nimi rozprawi?
pojde wasza logiką dalej, moze chciał sie z nimi tylko pobawic, lezal 60lat na zlocie nudno mu sie zrobilo.
Taka była wizja rezysera i tak to poszlo, moze gdybyscie to wy krecili Hobbita to krasnoludy by zginely przy pierwszym spotkaniu albo byłaby to słowo w słowo ksiązka, zero nieprzewidywalności. Inny trop być może PJ chciał przez to podnieść widzom ciśnienie, wiedząc jak bardzo ryzykowny był to krok krasnoludów.
Nie zaprzeczam, lecz wydaje mi się, że to jest pewna nieścisłość lub pewne uproszczenie - moim zdaniem wygląda to tak, jakby PJ chciał sobie ułatwić początek 3 części, stąd mamy wszystkich krasnoludów żywych, a Smaug rusza na miasto.
Oczywiście, zgadzam się z tym, że każdy wyobraził to sobie czytając inaczej, ale chcę po prostu zauwazyć, że jeśli reżyser chciał pokazać to co napisałeś, to powinien to zakończyć tak, by miało sens. Jest bardzo wiele różnych rozwiązań, ale takie przykładowe: Jakoś tłumaczymy sobie nagły spadek inteligencji smoka, oglądamy efektowną scenę kąpieli w złocie. Teraz żeby pościć był logicznie spójny z samą końcówką krasnoludy uciekają poza górę, ukrywają się w skałach, a smaug, któremu nagle zniknęła zdobycz, leci na miasto, by wywabić ofiary.
O! To byłoby świetne wyjście. Dodałbym jeszcze krótką scenę zanim wychodzi z pałacu, w której z pełną furią zionie ogniem (w końcu był wściekły tym podstępem i wyglądał jakby go zabolało) po którym krasnoludy się ukrywają, ale to zionięcie powinno być potężniejsze co tłumaczyłoby wcześniejszą, umyślną zabawę z krasnoludami. Reszta tak jak napisałeś. W tej chwili nie wiadomo, czy smok był głupi i dawał się robić krasnalom, czy się z nimi bawił. Nie ma jednoznacznej wskazówki, ale wygląda to, że wysila się próbując ich zabić.
Najgorsze są te jego 'napady szału', gdy krasnoludy się rozdzieliły.. No smoku, jesteś jedną z najbystrzejszych kreatur u Tolkiena, nie umiesz zabić każdej grupki po kolei? :( Trzeba również pamiętać, by wstawić gdzieś legolasa!
szukanie logiki jest bezcelowe. 3 filmy = 3 razy większe zyski. PJ i spółka wymyślą wszystko, aby zgarnąć dodatkowe miliony. 3 cześć może być gniotem z ukazaniem bitwy 5 armii w czasie rzeczywistym- zamiast zręcznościówki będzie RTS.
Szkoda tylko, że jak w Wp taką szelobę przełożył z 2 części do 3, by bardziej rozwinąć wątki, ktore uznał za ważne (pomijając to, co zmienił lub ominął), tak tu postanowił wszystkie najciekawsze elementy, oprócz finałowej bitwy, wstawić w jedną część filmu
walka z rozdzielonymi krasnoludami była chyba najgorszym momentem filmu. Smaug osiągnął poziom trola z HP.
Co do legolasa, to oczywiście, że musiał być przecież PJ co może to ściąga z Władcy, jest też Thorin, który wygląda jak Aragorn, Galareta (nawet nie pamiętam czemu się pokazała w filmie a byłem 3 dni temu). Szczęście, że Bilbo nie śni o Liv Tyler...
Tak ponieważ strata bliskich jest czymś o wiele gorszym niż szybka śmierć po której już nic nie czujesz
Smaug poleciał zniszczyć miasto, bo myślał, że cała ta wyprawa była spiskiem ludzi i krasnoludów- bo niby skąd Bilbo miał wiedzieć o naderwanej łusce, jeśli nie od nich?
ja na miejscu bilba, nie poświęcałbym czasu na cierpienie, ale spie...ał gdzie pieprz rośnie- w takim wypadku.
Co do walki Legolasa z Bolgiem to nie wydaje Ci się że elf mógł go po prostu zestrzelić? Przez cały film leciał na 100% skuteczności a tu 10/20 metrów dalej ork a on miecz wyciąga, nielogiczne i pod publikę.
to juz sie zaczyna robić smieszne? macie moze wypis (waszym zdaniem) absurdów co do kazdej sekundy filmu? Rozumiem, że poszliście do kina tylko po to by wytknąć jak najwięcej możliwych błedów logicznych? Ciekawe zajęcie, dużo wam płacą?
Jak dla mnie to PJ robił wszystko co mógł żeby Bolg przeżył, bo wg książki to on miał prowadzić wojska w bitwie 5 armii - czyżby Peter J. zrobił w końcu coś zgodnego z książką? Co prawda w bitwie 5 armii nie było armii Morgulu, ale już trudno, bo podoba mi sie ten wątek, tylko że jestem rozczarowany, bo wyszło na to że Gandalf SZARY dłużej się opiera Sauronowi niż Gandalf BIAŁY Nazgulowi (pełniejsza wersja 3 cz. LOTR). Mnie ten film troszkę obrzydził świat Tolkiena, a przygotowywałem się na ten film i już przed I cz. przeczytałem Silmarillion, po raz któryś z kolei hobbita i przed drugą cz. Hobbita z uzupełnieniami i w oryginale.
Na tego typu adaptację lepiej iść bez wcześniejszego przygotowania w postaci lektury pierwowzorów. Osobiście Hobbita czytałam lata temu i dzięki temu przeżyłam pewnie mniejsze rozczarowanie niż niejeden fan Tolkiena. Ktoś wspominał o scenach z Niedokończonych Opowieści, ale nawet nie jestem w stanie ich wskazać, możliwe że niektóre wątki były nie w tej książce, w której wydaje mi się że były:)
Jeśli chodzi o film - zgadzam się z większością zarzutów, ale mimo sporej ilości niedociągnięć, nie zepsuły mi one seansu. Jedyną rzeczą, która gotuje mi krew w żyłach na samą myśl był wątek elfów /poza niewolą u Thranduila, oczywiście/, a już romans między beznadziejną Mary Sue-Tauriel i Kilim to jakaś kpina... W dodatku to, jak Legolas i spółka mówili po elficku woła o pomstę do nieba - brzmieli raczej jak gobliny niż jak piękne, mistyczne istoty.
Nie zgodzę się tylko z komentarzem /a właściwie jego brakiem/ dotyczącym utworu kończącego film - faktycznie, w momencie gdy wyszedł jako promujący film byłam zaskoczona i uważałam, że zupełnie nie pasuje do Hobbita, ale gdy usłyszałam go po ostatniej scenie, zmieniłam zdanie. Teraz sądzę, że tekst i nostalgiczny charakter idealnie pasują do nastroju, który panuje pod koniec filmu.
Sam Tolkien by pewnie zgubił szczękę z wrażenia, a "Tolkienowcy" pownni się cieszyć, że dostali taką ekranizajcę, bo jest naprawdę doskonała. Zamiast cieszyć się widowiskiem i szukają dziury w całym.
Jackson zrobił film dla wszystkich. Jestem w stanie bez problemu przełknąć niezadowolenie fanów. Gdyby toczka w toczkę nakręcił książkę, to malo kto by się tym zachwycił. True story.
A ty co jestes faszysta? Kazdy ma byc bezrozumna kukla i lykac wszystko co mu pod nos podadza?
A mnie to trochę już bawi, że z każdego tematu na forum, gdzie się spotkacie wybucha między wami wojna jak pomiędzy orkiem, a Leogasem ;)
Wezcie sie styknijcie na ts lub skype i przestancie wreszcie spamowac. straightlines non stop naduzywasz slowa troll a sam jestes czyms gorszym od trola. Tyle odemnie, nie pisz wiecej.
Boże, wejdź nie wiem na Google i najpierw sprawdź pojęcie słowa „faszyzm” - to na co się dzieli i jakie ideologie się do niego "zaliczają" . Potem sprawdź jakie cechy reprezentuje sobą faszysta – potem sprawdź odmienność tych cech w zależności od ideologii a potem dopiero pisz.
OK, to wytłumacz mi jaki ty tu widzisz typ faszyzmu w zależności od użytkowników których nazwałeś faszystami. - Niemiecki / Włoski, czy zahaczamy o cechy faszyzmu w ideologii totalitarnej , ale: Związek Radziecki, III Rzesza, Hiszpania, Chiny czy Korea?
Powiedzmy, że tak jeżeli ktoś nadużywa pojęć o których nie ma pojęcia i obraża nimi innych ludzi bez konsekwencji . Już napisałam mu, że nie ważne ale żeby się zastanowił o co kogo „oskarża” bo niektóre pojęcia wiążą się z odpowiedzialnością której niektórzy nie rozumieją a rzucają pewnymi hasłami na prawo i lewo.
Rozumiem, ale niestety trudno tutaj określić poziom rozmówcy z którym zaczynasz rozmowę, a sam fakt używania przez niego takich słów wobec tej drugiej strony (która zdaje się wcale nie być obrażona, więc pewnie też niczego sobie z tego nie robi) już daje do myślenia, że to będzie próżna dyskusja ;). Pozdrawiam.
My sobie takie dyskusje urządzamy od wakacji już .Nie twierdzę , że coś wielkiego zdziałają ale zawsze lepiej gdy ktoś wie, że nie każdy jest pobłażliwy i akceptuje takie odzywki. Jak się ludziom nie zwraca uwagi to potem niektóre sprawy mogą pójść za daleko z przezywania i wyzwisk typu : debil , idiota , dotarliśmy do gróźb ( nie wnikam na ile realistycznych) i wyzywania od faszystów. Ah, cóż począć „walka z wiatrakami” jak to niektórzy mówią ale ja się jeszcze nie zniechęciłam ;)