Jak można napisać że te widoki są wspaniałe? Jak można napisać że film który ukazuje głupotę ludzi jest wspaniały. Mi jest np. bardzo przykro że to co zostalo ukazane w filmie dzieje sie na codzien i nikt nie chce z tymi zjawiskami nic zrobic :///////
a opis na płycie, jak zaproszenie do bardzo sympatycznej podróży, a jednak to, co ukazali nie jest sympatyczne, jest prawdziwą tragedią, która dzieje się tu i teraz i nie można stać z założonymi rękoma..
Hm. Po raz pierwszy oglądałam ładnych pare lat temu, długo nie mogłam się pozbyć wyrzutów sumienia i poczucia odpowiedzialnosci. Ba, nawet szukalam jakichs organizacji, studiow geologicznych.
I pod tym wzgledem film jest rewelacyjnie zrobiony, nie sposób oprzeć się tym pięknym obrazom świata harmonii,natury, zestawionych kontrastowo z materializmem człowieka, który bezmyślnie niszczy Ziemię.
O to chodziło producentom. Ładunek persfazyjny był potwornie silny, narratorka kierowała słowa konkretnie do każdego widza.
Co prawda pojawiło się kilka mitów (efekt cieparniany jako skutek ludzkich działan - bzdura) ale ogólne wrażenie powalające.
Tylko,że prawda jest taka: my, mali obywatele nie wiele możemy zdzialac.
Za tymi wszystkimi dzialaniami (hodowla miesa, wydobycie ropy, wysypiska smieci,) stoja wysokobudzetowe korporacje, miliony dolarow!
A wiec dostepna metoda okazania sprzeciwu to :
A. zostac ekologiem i porywac sie na akcje demonstracyjne
B. zmienic nawyki i dbac na tyle na ile to mozliwe o swiat wokol. To niewiele. Zwarzywszy na glupote reszty spoleczenstwa.
Gdyby film ogladano na biologii... moze wtedy. Ale klucz jak zawsze tkwi w mentalnosci.
Po pierwsze pokaż mi choć jedno wiarygodne (i naukowo potwierdzone) źródło, które przeczyłoby ludzkiego pochodzenia global warming. Bo podajesz informację o tym w taki sposób, jakby od daty premiery filmu wyszły jakieś nowe, rewolucyjne badania, które tę tezę miałyby odrzucić ;] Po drugie zawsze należy zachować zdrowy rozsądek, wrzucanie się na siłę w wir jakiś "ekologicznych" demonstracji, o nie zawsze pewnych korzeniach, może przynieść tylko więcej szkód niż pożytku. Może zwykli ludzie pojedynczo są słabi wobec wielkich koncernów, ale działając w zgodzie ze swoim sumieniem i w pewien sposób propagując taki styl wśród znajomych (ale bez wariacji i przesady ;] ) można co nieco zdziałać. Można też polecać sam film jako połączenie rozrywki (świetna muzyka i dźwięk) oraz wymownych, ciekawie podanych treści. Twórcy rozpropagowali film jak tylko byli w stanie (darmowe projekcje w kinach całego świata, darmowe udostępnienie wersji HD w internecie np w serwisie youtube), telewizyjne prawa akurat wykupił HBO, więc tu trochę klops (z powodu niskiej popularności stacji ), ale generalnie popularyzacja i rozgłos był znacznie większy niż można było się spodziewać. Cudów on nie zdziała, nie mamy się co łudzić, ale pokazuje nam chociażby to, że będąc świadomymi konsumentami możemy w niemały sposób wpływać na pewne sprawy. Przykład: Na zachodzie w marketach pojawiły się punkty z żywnością organiczną, a ich popularność wśród kupujących przerosła najśmielsze oczekiwania (u nas małe "eko" sklepy wciąż raczkują ;]). Pozdrawiam :)
Oto jedno z wielu źródeł zaznaczających , że idea ogromnego wpływu człowieka na globalne ocieplenie to jedynie sprytny zabieg marketingowy długofalowego i miliardowego planu biznesowego pewnej sprytnej grupy ludzi: http://www.wmn.agh.edu.pl/assets/seminaria_info/Sem-WIMiC-Malecki-Abstrakt.pdf
Nie dość że człowiek produkuje jakiś marny procent uwalnianego do atmosfery CO2 (ponad 90% pochodzi z oceanów i wulkanów), to ma on znikomy wpływ na temperaturę na ziemi. Przede wszystkim zależy ona od aktywności słońca.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że film porusza tematy ważne, jak rozpszestrzeniający się konsumpcjonizm (50% towarów zamiawianych przez hipermarkety ląduje w śmietniku - dziennie jeden market potrafi wyrzucić ponad 500kg zdatnego do spożycia jedzenia), ogromna przepaść w jakości życia poszczególnych warstw społecznych, czy nadmierna eksploatacja naszej ojczystej planety, powodująca zniszczenie jej różnorodności, wyjątkowości i piękna.
Niewiele się jednak zmieni, ponieważ władza leży w rękach potentatów finansowych, których zyski zależą od tych złodziejskich praktyk. Szaremu człowiekowi nie opłaca się postawić własnej elektrowni zasilanej ze źródeł odnawialnych, bo obłożą go złodziejskim podatkiem (mimo że zrobi to na własnej ziemi i dla siebie). Nie wprowadzi na rynek rewolucyjnego pojazdu zasilanego wodorem pozyskiwanym z wody, bo takie projekty istnieją już od lat i są chronione prawem patentowym. Projekty oczywiście zostały wykupione przez koncerny naftowe i leżą teraz bezpiecznie schowane w szufladzie.
Potrzebny byłby globalny sprzeciw, łamanie praw patentowych i podatkowych na globalną skalę - rewolucja. Samemu można co najwyżej trafić za kratki. Niestety nie isnieje coś takiego jak globalna świadomość i każdy tylko ciuła dla siebie nie zastanawiając się nawet nad szerszymi skutkami jego własnej profesji, a co dopiero poczynań ogółu społeczeństwa. Stworzyliśmy sobie świat, w którym jeden wymienia wszystkie 123 pary drzwi w swoim 5000 metrowym pałacu, na takie z dekorkiem podobnym do tego, który jest na nowej komódce za 20.000$, a drugi kombinuje przez miesiąc skąd wziąć kawałek szmaty aby zakryć otwór wejściowy swojej lepianki. W dodatku ponad 50% społeczeństwa kultury zachodniej powie, że żyjemy w świecie pięknym, dostatnim i sprawiedliwym (rodem ze słodkiego TVNowskiego pierdzenia).
Po pierwsze, Pan profesor Małecki (celowo NIE użył tytułu naukowego podpisując to krótkie omówienie? - trudno, żeby zrobił to nieumyślnie) pisze same ogólniki - ZERO poparcia faktami naukowymi, po drugie większość tych ogólników nie jest do końca zgodnych z prawdą. Przede wszystkim zaczął od zarzutów, że to jakiś "spisek" WSZYSTKICH TYLKO NIE NAUKOWCÓW, pisze tam o jakiś "biznesmenach" - tak jakby lobby Przemysłowo- Energetyczno-Rafineryjne, których najbardziej dotykają ograniczenia w emisji szkodliwych gazów, zupełnie nie istniało :] A kto niby prowadzi badania jak nie SAMI naukowcy ? I to od nich pochodzą wszystkie wyniki, oni je też analizują pod kątem zasadności danego doświadczenia i co do samego wzrostu temperatury na Ziemi od czasów rewolucji przemysłowej panuje w ich środowisku jednomyślna zgodność. "Kiedyś uważano, że Ziemia krąży wokół Słońca" albo to coś o wierze w czarnego kota - słucham o_O? Co to ma niby do rzeczy? ;] Niby naukowiec z ładnym tytułem profesora, a przywołuje takie zupełnie bezzasadne porównania.;]
"Obserwowane obecnie zmiany nie są niczym nadzwyczajnym" - same zmiany nie są, ale ich SKALA jak najbardziej, badania dowodzą, że tak radykalne zmiany temperatury (0,7 stopnia w mniej niż 100 lat) w przeszłości powodowane były tylko przez różnego rodzaju kataklizmy, np wybuchy dużych wulkanów i superwulkanów;
"Stężenie CO2 nie jest główną czynnikiem..." - To prawda, nie jest najsilniejszym gazem cieplarnianym, ale ZARÓWNO ilość pary wodnej jak i metanu w atmosferze jest względnie stała, a to ilość dwutlenku węgla dzięki tzw cyrkulacji węgla podlega największym zmianom, udowodniono, że to właśnie zmiany ilości tego gazu sa wprost proporcjonalne do zmian temperatur w przeszłości Ziemi. Z tym, że inne tempo tych zmian było dużo mniejsze.
" W ciągu ost 10 lat temperatura spada" Ciekawe skąd takie wyniki ? o_O Ogromna większość źródeł podaje zupełnie inaczej !! 10 najcieplejszych lat w historii pomiarów meteorologicznych wystąpiło po roku 1990. 2005 rok NA CAŁYM GLOBIE był najcieplejszym od kiedy prowadzimy badania - z oficjalnych badań Światowej Organizacji Meteorologicznej .. Pierwsze lepsze polskojęzyczne źródło: http://www.beskidy24.pl/app,arts_details,a,81,piaty-najcieplejszy-rok-w-calej-hi storii.asp
"niedocenianie zmian aktywności Słońca" - zmiany te jak wychodzi z badań naukowców kształtują się na poziomie 0,1 % w cyklach 11-letnich. Dochodzą jeszcze zmiany na poziomie ok 0,5 % w długim na wiele setek lat okresie z tzw Minimum Maudera, które jak się obecnie uważa odpowiada za tzw "małą epokę lodową" sprzed 400 lat. poważne źrodło, które szczegółowo to wyjaśnia:
http://www.igf.fuw.edu.pl/meteo/stacja/climatenatural.php - cenne i zbilansowane źródło wiedzy
"Globalne ocieplenie nie jest najpoważniejszym problemem" Zgadzam się z tym, ale tu Pan profesor niejako strzela sobie w kolano, bo sam przyznaje, że ów proces faktycznie ma miejsce ;) Są ważniejsze problemy, jak choćby wyczerpujące się zasoby naturalne, co jednak nie znaczy, że problem emisji gazów cieplarnianych mamy zupełnie ignorować!!
Twój zarzut, że 90 % CO2 produkują wulkany i ocean... może i masz rację ( nie wiem czy Twoje ilości są prawidłowe - śmiem powątpiewać, bo wulkany dostarczają dużo mniej CO2 niż człowiek, mniej więcej tyle co gospodarka jednego dużego państwa
http://doskonaleszare.blox.pl/2009/04/Wulkany-i-CO2.html
), a oceany oprócz tego, że dużo CO2 dostarczają to ogromnie dużo go również pochłaniają ;] - ale tego już nie raczyłeś napisać ;) bilans wychodzi niemal na zero i podlega tylko niewielkim fluktuacjom. Z wulkanami dodatkowo wiąże się emisja aerozoli i gazu SO2, których działalność działa przeciw ociepleniu. FAKTEM jest, że im więcej wybuchów wulkanów w danym roku, to tym bardziej i na dłużej ochładzają one klimat. Jednak poza bardzo rzadkimi (raz na kilkaset tysięcy lat) wybuchami superwulkanów, dla każdego stulecia ilość popiołów które emitują wulkanu jest bardzo podobna.
I na koniec ostatni zarzut Pana profesora: "Planowane działania zmierzające do ratowania Ziemi dalece niewystarczające, ale za to kosztowne." Najwięcej sprzeciwu z tym się wiąże. Koszta zmniejszenia emisji CO2 są po to PRZEDE WSZYSTKIM podejmowane, aby raz: wykorzystywać te środki na badania innych, alternatywnych źródeł energii oraz ich STOPNIOWEGO WDRAŻANIA. Dwa: ograniczenia te mają też na celu EDUKACJĘ społeczności (wiadomo jak coś jest trochę droższe to się bardziej o to troszczymy), aby efektywniej korzystała z tego co mamy i nie MARNOTRAWIŁA energii zupełnie bezcelowo. Kilka przykładów:
- wszelkie urządzenia stand-by tylko dla ludzkiej pychy i wygody podnoszą o kilka procent światowe zużycie energii elektrycznej
- dążenie do jak najmniejszego zużycia paliwa w samochodach (jeszcze 15 lat temu kierowcy amerykańskich ciężarówek masowo zostawiali je na wszlkich postojach z włączonymi silnikami, a ich auta osobowe (tzw krążowniki szos) paliły po 40 litrów paliwa na 100-kilometrów
- na świecie nie brakuje nam niezamieszkałych pustyń, gdzie spokojnie można stawiać kolektory słoneczne, ale państwa i ich obywatele (przede wszystkim USA i Bliski Wschód) zupełnie ignorują to źródła energii (zapewne przez wpływ Lobby Paliwowego).
Ograniczenie emisji CO2 to w efekcie WOLNIEJSZA eksploatacja naszych obecnych dóbr przyrody.
Koszt : dla przeciętnego Polaka ROCZNY koszt wszelkich ograniczeń emisji CO2 to ok 10 euro. Szum absolutnie NIEADEKWATNY do środków. Niejeden z tak narzekających na to i jękający, jakie to wielkie dla niego obciążenie na SAME papierosy wydaje po kilka TYSIĘCY złotych rocznie ;] i jakoś nie plują sobie z tego powodu w twarz ;] Dla porównania koszt spekulacji (m in giełdzie i ze strony OPEC) na rynku żywności i paliw to KILKASET EURO rocznie na mieszkańca. Spekulacje banków na rynku kredytów mieszkaniowych doprowadziły nas ostatnio do kryzysu.
Żeby nie było, nie jestem jakimś ogromnym zwolennikiem teorii Global Warming :), ale nasz obecny stan wiedzy i wyniki badań pokazują dość wyraźnie skalę problemu. Potrzebne są oczywiście dalsze analizy, ale przy jednoczesnym stopniowym przechodzeniu w inne źródła energii, aby nie obudzić się z ręką w nocniku. Pozdrawiam
No dobrze, ale tak na logikę, to spalając WSZYSTKIE złoża paliw kopalnych nie jesteśmy w stanie doprowadzić do stężenia CO2 jakie występowało przed okresem, kiedy już istaniały zwierzęta - spora część węgla jest przecież zamknięta w biomasie obecnie żyjących organizmów, płytszych warstwach gleby (niezdatnych do pozyskiwania z nich energii, może oprócz coraz mniej popularnego torfu) oraz we wszelkich wytworach człowieka zawierających węgiel (chociażby stal). Dodatkowo nie jesteśmy w stanie wydobyć i spalić całych ziemskich zasobów paliw kopalnych. Wzrost odnotowywanych temperatur może też być skutkiem rozmieszczenia stacji meteorologicznych na obrzeżach dużych miast (produkujących coraz większe ilości ciepła).
Nawet jeśli uznamy globalne ocieplenie za skutek działań ludzkich, to co my szarzy ludzie możemy począć w kwestii stale rosnącej liczby ludzi i nieograniczonego apetytu na dobra konsumpcyjne w krajach rozwijających się? Zawsze ważniejszy będzie własny zarobek niż dobro ogółu (przynajmniej dla zdecydowanej większości bezmózgiego społeczeństwa). To że jakieś 10% populacji Ziemi prowadzi ekologicznie świadomy tryb życia jest niczym wobec skali problemu.
Według mnie globalne ocieplenie porównać można do wysokich podatków - może nam się to niepodobać, ale problem może zostać rozwiązany tylko przez odpowiednie podejście wąskiego grona ludzi, którzy przy rozwiązaniu problemu stracą krociowe zyski. My możemy co najwyżej oszczędzać, ale skali problemu wcale to zbyt mocno nie umniejszy.
Chciałbym jeszcze spytać jakie właściwie niebezpieczeństwa niesie za sobą podniesienie temperatury atmosfery ziemskiej i zwiększenie w niej stężenia CO2? Najgłośniejszym argumentem jest zazwyczaj podniesienie poziomu wód za sprawą topniejących lodowców. Warto tu jednak zauważyć, że rozpuszczenie całych lodów Arktyki nie podniesie poziomu wody w oceanach nawet o milimetr - jest to lód pływający. Jedynie roztopienie lodów znajdujących się na lądach może powodować podnoszenie się poziomu wody. Fakt że całą populację Ziemi możnaby osiedlić w Australii, przyznając każdej rodzinie spłacheć ziemi wystarczający na uprawę niezbędnych warzyw i hodowlę inwentarza, pokazuje że zatopienie wszystkich pozostałych kontynentów nie powoduje zagrożenia nawet ułamka ludności. Myślę, że suchego lądu pozostałego po roztopieniu całych lodów Antarktydy wystarczyłoby dla każdego. Inna sprawa że ewakuacja terenów zalewowych pochłonie duże pieniądze i spowoduje zajęcie kolejnych nie skażonych dotąd człowiekiem terenów.
Zwiększenie stężenia CO2 w powietrzu powoduje natomiast szybszy rozwój roślinności i szybszą jego akumulację w biomasie. Oto prosty eksperyment potwierdzający to twierdzenie: http://www.youtube.com/watch?v=LPNiBVU2QIA. Potwierdza to wiedzą zdobytą przez większość z nas w procesie nauczania podstawowego.
Natura sama dąży do zachowania równowagi, a my powinniśmy mieć to na uwadze chroniąc ją jako nasz najcenniejszy skarb. Skarb, który pozwala nam żyć. Każdy lubi otaczać się zielenią, kwiatami, drzewami - ten zmysł równaowagi jest gdzieś w nas. Nikt nie chce mieszkać w domku wokół którego jest tylko beton - każdy podświadomie pragnie tego kawałka trawnika i kilku krzewów/drzew. Ponadto wierzę w potęgę ewolucji, która powinna nadążyć za zmieniającymi się warunkami klimatycznymi.
Głównym niebezpieczeństwem dla Europy jest roztapianie się lądolodu grenlandzkiego co w konsekwencji oznaczać będzie dalsze osłabianie się prądu Zatokowego. Ostatni raz kiedy się wydarzyła podobna rzecz, tzn ok 11 tys lat temu,kiedy do Atlantyku wpłynęła zawartość całego jeziora z Ameryki Północnej, powodując na naszym kontynencie epokę lodowcową:
http://www.naszaziemia.pl/aktualnosci/news-14480.html
Dla całego świata oprócz podniesienia się poziomu oceanów występują dwa inne zagrożenia: Jedno to dalsze rozwarstwienie się terenów pustynnych oraz tych z w miarę stałym dostępem do opadów. Drugie to nasilanie się siły kataklizmów pogodowych, wyższa temperatura na Ziemi wprost proporcjonalnie odbija się na sile huraganów, a także burz. Atlantykowi w rejonie Europy niewiele już brakuje, aby zaczęły się na nim tworzyć prawdziwe huragany, a nie tylko słabe orkany.
Niektórzy myślą, że globalne ocieplenie da nam za 50 lat w Polsce klimat dzisiejszych Włoch czy Hiszpanii i będzie to miłe, bo wakacje będzie można spędzać nad gorącym Bałtykiem ;] Niestety to tak miło nie działa ;]
Powoduje szybszy wzrost roślinności, to prawda. Ale my już nie mieszkamy na terenach dziewiczych wszędzie porośniętych lasem, które akumulują dużo więcej węgla niż pola uprawne ;] W Europie sezon wegetacyjny będzie dłuższy, ale za to tereny pustynne będą jeszcze większe, bilans się wyrówna.
Jeśli wierzysz, że natura sama sobie poradzi z tym co robi człowiek, to spójrz na przykład Wyspy Wielkanocnej czy lasów równikowych. Poradzi sobie jak najpierw unicestwi ludzi ;D Nam się wydaje, że siły natury są potężne, bo tak jest, ale my za to przy niej działamy błyskawicznie. Dla natury okresy setki lat są jak "mgnienie oka". My za to w ciągu 6 dekad przesiedliśmy się z balonów w rakiety kosmiczne ;]
<<Poradzi sobie jak najpierw unicestwi ludzi>>
Piękne słowa. Człowiek nie zagraża naturze. Człowiek zagraża samemu sobie. Nawet jeśli zniszczymy większość organizmów żywych, to w sprzyjających warunkach, powoli acz sukcesywnie rozwiną się całkiem nowe i natura będzie trwać bez nas.
Uważam, że właśnie dlatego większość kampanii proekologicznych jest prowadzona dość nieudolnie - pokazuje krzywdę zpersonifikowanej Planety, zwierząt czy roślin, z którymi tak naprawdę większość ludzi nie czuje jakiegokolwiek emocjonalnego związku. Oczywiście część ludzi (jak ja :) czuje bliską więź z naturą, jednak nie do tej grupy powinny być te kampanie kierowane. Powinny one bardziej uświadamiać tych, którzy nie mają pojęcia o swojej zależności od kaprysów przyrody, a jednocześnie o własnym wpływie na intensywność tych kaprysów. Wydaje mi się, że skuteczniejsza byłaby wizja zmiatanych z powierzchni ziemi osad ludzkich, niż zaplątana w foliówkę mewa (która wobec konfliktów zbrojnych obecnie prowadzonych na świecie wydaje się być jakąś niewartą uwagi błahostką).
Masz rację, ale jest jeszcze jeden problem. Ludzie, na których zupełnie takie kampanie nie działają, wierzą w siłę biznesu, przemysłu, żyją krótkowzrocznie, w nosie mają cokolwiek co nie przyniesie im zysku albo nie da porządnej dawki rozrywki. Ani my, ani Home, ani tysiące innych filmów świata nie zmienimy. Jedyne co możemy to uczciwość wobec samych siebie. pzdr
No a nie jest ? To nie pierwszy wspaniały film o głupocie ludzi, weź wszystkie dzieła związane z wojną. Jako fimy są super i dają do myślenia, czy nie o to chodzi ?
Wydaje mi sie, ze taki był zamysł tego filmu. Wytworzyć kontrast między tym, co widzisz i naturalne (obrazy wzięte niczym z National Geographics) a między tym, co stworzone przez człowieka. Fakt, moze film przez producentów i ludzi wypuszczających go na rynek źle opisany, ale dobrze, ze próbuje cos przekazać. Z kolei, jak Indra powiedziała, w filmie tym nie przedstawiono praktycznie żadnych rozwiązań. O jakim wspólnym działaniu w zakończeniu jest mowa, skoro nie przedstawiono żadnych rozwiazań. Przecietny człowiek moze i żyłby trybem życie tzw. ekologicznym, ale co z tego, że ma checi, skoro nikt nie mówi mu jak ma to robić. Ekologia (a właściwie ochrona środowiska) wciąż uważana jest za dziwactwo, a tak naprawdę wystarczy wprowadzić w swoje życie szereg zmian. Segregacja śmieci, ograniczenie zućyia wody i światła, chodzenie do sklepu z torbą wielokrotnego użytku itd. Sposobów jest mnóstwo. Trzeba tylko wprowadzić to w czyn. I nie brzmi to wcale jak kolejny Zeitgeist, który trochę jest dla mnie utopią. Nie chodzi o światową rewolucję. Chodzi o ochrone planety i nas samych.
gdzieś na torentach obok wstawki filmu cytuję komentarz: "dla mnie ten film to kupa ,co mnie obchodzi jakas smierdzaca ziemia.mam mega wypasiony ogrod a co jest poza nim to nie moj problem " i to jest najgorsze, że 90% ludzi tak myśli i ma to w dupie, bo wychodzą z przekonania, że i tak za krótko żyją żeby przejmować się tym problemem, który spadnie na ich dzieci, dzieci, dzieci...ignorancja eh po prostu brak słów i właśnie z takim podejściem nie mamy żadnych szans przetrwać! Człowiek odkłada to w dal, kolejna dekada możnych tego świata myśli tylko i wyłącznie o teraźniejszości a przyszłość heheh przyszłość dla nich nie istnieje, to nie ich problem- tym zajmą się inni, a za takim tokiem myślenia idą w ślad całe masy, bo to proste, po co się martwić o coś czego i tak nie zobaczę, coś co nie wywrze bezpośrednio skutku na mnie! Właśnie to pokazał ten film, pokazał początek końca którego nikt NIE CHCE widzieć!
A no wydaje mi się, że można. Można zachwycić się pięknymi zdjęciami i pięknem naszej PLANETY, i nie oznacza to, że jednocześnie nie przejąłeś się tym co się z nią teraz dzieje. Ja miałam przeróżne uczucia oglądając ten film, ale czułam też jakąś dumę i zachwyt nad niesamowitym światem, pod koniec filmu mówiono przecież o alternatywnym zachowaniu niektórych ludzi i krajów. To właśnie zachwyt nad tym co widzę, poczucie jakiejś jedności ze światem przyrody, uzmysłowienie sobie tego faktu, spowodowało, że zaczęłam się zastanawiać nad tym jak te piękno utrzymać, jak nie zmarnować,,,
" czułam też jakąś dumę i zachwyt nad niesamowitym światem", " poczucie jakiejś jedności ze światem przyrody, uzmysłowienie sobie tego faktu, spowodowało, że zaczęłam się zastanawiać " - przestań być taka dumna bo nie masz z czego być, i dobrze że w końcu zaczełaś się zastanawiać i sobie uzmysłowiłaś, oby tobie podobni tez sobie uzmysłowili !
Jak myślicie ile jeszcze damy rade eksploatować naszą Ziemię do granic możliwości aż wszystko się wypali i zniszczy- 100 lat może 200,300 to chyba maks przy optymistycznej końcówce i r/o/z/j/e/b/i/e/m/y w niespełna 3 wieki to co potrzebowało miliardów lat, k/u/r/w/a wiedziałem, że rozwalamy ziemię, ale po obejrzeniu tego filmu uświadomiłem sobie na jaką skalę i jak szybko ten proces niszczenia przebiega. To jest straszne i nie ma dla nas ratunku, ta optymistyczna końcówka to igła w stogu siana, to nic nie da...szkoda, można mieć jedynie nadzieję, że gdzieś oprócz Ziemi istnieje jeszcze życie i nie jest przez nikogo niszczone. Film jest fenomenalny zdjęcia, muzyka i przesłanie niezapomniane...
Pazerność zaślepiła i gubi ludzkość . W tych czasach jest coraz mniej oglądania się na słabszych , wciąż najważniejszy jest szmal . Co z tego , że segreguję odpady skoro wrzucane są one do jednego kontenera ? Może nie starczyć czasu na naprawienie świata , a wyłącznie na zbudowanie nowej arki , gdyż słowa przełamać lody nabrały obecnie nowego znaczenia .
"Najlepsze", że są osoby, którym wydaje się, że ziemia w pesymistycznych myślach przetrwa jeszcze kilkadziesiąt milionów lat... Staram się ludziom w delikatny sposób uświadomić, że każdy nasz krok ma znaczenie, sama korzystam z komputera, ale staram się nie marnować prądu, jak niektórzy, przejść się na nogach, zamiast jechać autem kawałek, nie kupuję zbędnych rzeczy, by tylko stały i ładnie wyglądały, nie jem mięsa, nie używam kosmetyków (szampon, mydło itp) testowanych na zwierzętach, staram się kupować tylko regionalne produkty. I mogę pisać i pisać. Ale najgorsze jest to, że ja sama nie przedłużę życia ziemi nawet o miesiąc..Jednak, gdyby każdy z nas spróbował chociaż trochę zmienić swoje nawyki już by było lepiej. Nie patrzmy, że innym się nie chce, tylko sami coś zróbmy. Jesteśmy kroplą w morzu, ale wiele tych kropel, to już coś. A poza tym, jak z kumplem mawiamy,"możemy nie zmienimy świata, nie uratujemy ziemi, ale umrzemy, ze świadomością, że próbowaliśmy coś zrobić".
Taki apel do każdego, postarajcie się uświadomić znajomych, rodzinę, żeby nawet małe kroki zrobili w kierunku ratowania ziemi, takie małe, a zawsze to będzie coś.
To właśnie ten film sam w sobie jest jednym wielkim przekrętem, zawiera mnóstwo nadużyć, cytatów wyjętych z kontekstu, a także koncepcji, które z nauką mają niewiele wspólnego itd. Film często po prostu jawnie kłamie:
"Film spotkał się z krytyką wielu organizacji naukowych i indywidualnych naukowców, wliczając dwóch naukowców wypowiadających się w filmie."
Po szczegóły zajrzyj tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Globalne_ocieplenie_-_wielkie_oszustwo
Jeszcze więcej szczegółów masz w wersji angielskojęzycznej :
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Great_Global_Warming_Swindle