Domiziano Arcangeli wciela się w "House of Flesh Mannequins" w postać nieśmiałego filmowca, który żyje w świecie gore i snuff movies. W dzieciństwie znęcał się nad nim ojciec. Sebastian podgląda 18-letnią (?) sąsiadkę (rumuńska modelka Irena Violette), której prawie ślepego ojca gra Giovanni Lombardo Radice ("House on the Edge of the Park" Deodato). Piękna dziewczyna zaprzyjaźnia się z ekscentrycznym odludkiem... Z filmami arthouse jest zazwyczaj ten problem, że bywają rozwleczone, pretensjonalne i nudne. "House of Flesh Mannequins" został zrealizowany z minimalnym budżetem i rzeczywiście jego akcja się czasem trochę wlecze, ale film oferuje kilka niespodzianek. Halucynacyjna narracja przypomina operę w trzech aktach, kolorystyka jest momentami inspirowana filmami giallo Dario Argento. Zresztą inspiracji jest tutaj sporo: horrory Fulciego, Cronenberga i Argento, "Podglądacz" (1960) Powella, "Salo" (1975) Pasoliniego, etc. Film oferuje sporo odważnej erotyki zahaczającej czasem o pornografię, trochę perwersji i mocnego gore. Sceny ekstremalnych modyfikacji cielesnych wydają się być prawdziwe. Aktorstwo takie sobie, najlepiej wypada niezaprzeczalnie urodziwa Irena Violette. Można obejrzeć, choć niektórych ten film albo znudzi albo zniesmaczy. Czas trwania: 100 minut.