film oparty na prawdziwych wydarzeniach... Producenci przepraszają, że życie zawiodło Twoje oczekiwania :P
wyszło bardzo naturalnie :) no i do końca trzymało w niepewności, do ostatnich minut praktycznie.
Wiele jest filmów opartych na faktach, ale to zwykle jest tylko ogólny zarys, a reszta jest po prostu koloryzowana, tak mogli zrobic i tym razem.
Ten film pokazuje że nie istnieje coś takiego jak miłość. Wszystkie te bzdety, że ludzie zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia i ich miłość potrafi przetrwać wszystko nijak ma się do rzeczywistości. Ludzie mają pewne typy i wiążą się pary, taka nasza natura. z początku zwykłe zauroczenie(miłość od pierwszego niewinnego spojrzenia) potem stopniowe przywiązanie do drugiego człowieka -potocznie miłość. To co widziałem w filmie nie nazwałbym "wielką prawdziwą miłością". Laska traci pamięć i nagle jej mąż (najbliższa osoba jakby nie patrząc ) staje się dla niej kompletnie obcy a mimo to idzie z nim na "pierwszej randce" do łóżka żeby potem kompletnie się od niego odciąć na kilka miesięcy :D
Gdzie tu logika a przede wszystkich miłość ? Mam wrażenie, że bohaterowie tej prawdziwej historii byli zwykłą dopasowaną do siebie parą która miała wypadek. Ale bez przesady to nie był materiał na film...
Nuda.
wydaje mi się, że w pewnym momencie sam się zgubiłeś w tym co piszesz ;p "z początku zwykłe zauroczenie(miłość od pierwszego niewinnego spojrzenia) potem stopniowe przywiązanie do drugiego człowieka -potocznie miłość." Gdzie TU logika ? Miłość od pierwszego spojrzenia przeradzająca się w stopniowe zauroczenie czyli miłość... please... A to, że ona poszła z nim do łóżka na ich "pierwszej [KOLEJNEJ] randce" nie oznacza, że film jest głupi... przecież cały świat jej mówił, że są małżeństwem, czyż nie? dlaczego miałaby tego nie zrobić dla niego np ? Przecież on pamiętał, że ją kochał ? Kolega nie bardzo dostrzegł sens i przekaz :D polecam ponowne obejrzenie i roztropne wypowiedzi - bardziej przemyślane językowo. A co do filmu to wątek, który nadaje się na 30 minutowy odcinek "Dlaczego Ja" rozwałkowany na 1h 30min filmu...
Jak to nie poszła ? Scena się urwała ale wszystko zmierzało do jednego więc traktować to można dwojako ale dla mnie przespała się z nim. Wczoraj był bardzo świąteczny nastrój zakrapiany "odrobiną alkoholu" i moja wypowiedź była strasznie skomplikowana i trochę bez sensu także proszę jej więcej nie komentować :D