a nudził po całości, nie polecam - bo nawet jak na komedie rom. troche za mało się dzieje i do tego ta końcówka dająca wrażenie że komuś się już po prostu tego filmu nie chciało dokończyć:/
Nie wiem do końca jak ocenic ten film. Daje 6 bo faktycznie był nudnawy. Pewnie dlatego, że był oparty na prawdziwej historii to scenarzysta nie mógł pozwolic sobie na dodanie jakichś ciekawych wątków. Gdyby go oceniac tylko jako dramat to też tylko 6.
Jedno jest pewne- Rejczel od czasów "Pamiętnika" zdaje się nie starzec, nadal wygląda pięknie.
Ja nie nie polecam ale rewelacji nie ma się co spodziewac.
A owszem - bardzo nawet nudzi. Zbyt "poprawny" ten film, zbyt "akuratny". Jest dramatyczna w sumie sytuacja - i nic, nic się nie dzieje, jako widz jestem doprowadzony do sytuacji, ze wszystko mi jedno, czy ona wróci do męża, czy z rodzicami zostanie, czy pójdzie jeszcze inna drogą. Żadnej mocniejszej sytuacji dramaturgicznej - choć utrata pamięci wydaje się samograjem tutaj została donudzona i opowiedziana jednostajnym rytmem. Tatum - plastikowy. McAdams - ładna a może i piękna, ale jakoś nie moga wejść w role. Reszty nie ma - bo trudno liczyć kilka scen Neilla i Lange. I może w tym tkwi problem filmu - zbyt słabe postacie drugoplanowe i brak naprawde mocnej historii dziejącej za się za plecami głównych bohaterów. Bo opowiadanie o romansie taty jako o niby wielkiej , przełomowej tajemnicy - no nie, to nie to....
HAHAHAHAHAHA... nie wierzę... komedia romantyczna... ciekawe co na to wskazuje... ręce opadły i pozostawiam pod rozwagę tym, którzy widzieli :)
to że można przespać ( np. z nudów co jest bardzo prawdopodobne) pół filmu i budząc się po jakiś 40 min dalej być w temacie bo nic znaczącego z "akcji" filmu nie ucieka. takie jest moje i jak widać nie tylko moje zdanie, a film w sam raz dla ludzi którzy od filmu nie oczekują za wiele emocji ani rozwoju akcji.
Co do akcji masz rację jednak co do emocji pozwolę się nie zgodzić. Dla mnie było ich wiele, zwłaszcza po stronie Leo, który stara się odzyskać osobę mu najdroższą. Owszem, nie miałabym nic przeciwko gdyby zakończenie było inne, jednak jest to film oparty na autentycznych wydarzeniach i myślę, że choćby przez szacunek dla jej bohaterów scenarzysta nie chciał niczego zmieniać. Dla mnie film sam w sobie był piękny bo właśnie wyczułam w nim prawdziwe emocje.
Przecież to nie jest dokument tylko film zainspirowany prawdziwą historią. Wszystko może być wymyślone poza tym, że żona straciła pamięć, ale ostatecznie została z mężem.
Czy ja napisałam, że nie może być? Może i pewnie tak było ale odniosłam się do zdania asiaa92.
Zgadzam sie z e_speranza w 100%!
Film miał w sobie emocje..był prosty czasem nudnawy ale mimo to wzruszał..dla mnie był prawdziwy właśnie z tego powodu że nie działo się w nim za dużo..nie było dużo akcji ale wiele uczuć zwłaszcza gdy postawimy się na miejscu Leo.. piękny na swój sposób.
Moim zdaniem film miał się skupiać właśnie na emocjach, mniej na fabule. Faktycznie, główny punkt zrealizowany (dziewczyna straciła pamięć) ale tutaj chodzi o to, co musiał przeżywać Leo jako jej mąż. Wyobrażacie sobie, że ktoś, kogo kochacie ponad życie, traci pamięć, kompletnie Was nie pamięta, wręcz się Was boi, nie możecie nawet tej osoby przytulić chociaż robiliście to już wiele razy? Tutaj właśnie chodzi o emocje, nie wiem, może trzeba być naprawdę zakochanym, postawić się na miejscu Leo i dopiero zrozumieć.
Co do gry aktorów, Channing się nie popisał jeśli mam być szczera, Rachel też miewała lepsze role, ale ogólnie jest plus.
Mi się film podobał :)