Zanim zacznę swoje biadolenie, chciałam lojalnie uprzedzić zapalonych fanów serii- nie zostawię na filmie suchej nitki. Macie więc teraz parę możliwości: możecie od razu wyjść z tematu i nie narażać się na podskok ciśnienia i ugotowanie z wściekłości (wiem, jak to jest, jak się czyta niepochlebną opinię o swoim ulubionym filmie)/ możecie to przeczytać ze zrozumieniem i wyciągnąć jakieś wnioski (np. ,,Czy naprawdę warto się tak podniecać tym filmem ?”)/ możecie to przeczytać pobieżnie i mnie zajechać w komentarzach na szybko wymyślonymi argumentami, byle obronić swój ulubiony film. Spodziewam się ostatniej opcji, nie sądzę, by fan mógł zmienić zdanie o filmie który tak lubi, więc recenzja jest skierowana bardziej do tych, którzy nie są do końca przekonani do tego filmu, lub lubią go, ale nie tak, żeby wariować.
Na film wybrałam się ,,pod przymusem” z klasą. Pierwsze dwie części nie przypadły mi do gustu (delikatnie mówiąc), w pierścieniu ognia było może trochę lepsze, ale ogółem miałam złe zdanie o całej serii. Dlatego też z dużą niechęcią podchodziłam również do tej części. Seans, zamiast chociaż trochę pozytywnie mnie zaskoczyć, potwierdził wszystko, co myślałam o filmie, nie wiem nawet, czy nie pogorszył mojej opinii sprzed obejrzenia. NAPRAWDĘ starałam się popatrzeć na ten film łagodniejszym okiem, znaleźć jakieś pozytywy. Udało mi się znaleźć dosłownie trzy rzeczy, które mi się podobały: piosenka, którą śpiewała Katniss nad rzeką, piosenka na napisach końcowych i to, że Prim uratowała kota. To te pozytywne aspekty, które wycisnęłam z tego filmu.
No i zaczynają się negatywy. Oczywiście to film dla młodzieży, a młodzież lubi udawać, że jest dorosła, więc film dla nich przeznaczony też musi taki być. W rezultacie otrzymujemy film, który jest śmiertelnie poważny i brutalny (żeby wydawał się dorosły) a równocześnie płaski i nieskłaniający do refleksji, by dotarł do nastolatków. Po obejrzeniu go po pierwsze ma się wrażenie, że życie i świat są do niczego, a po drugie nie można przemyśleć go sobie dokładnie po obejrzeniu, bo wszystko jest w nim podane na tacy. Wszystko kręci się wokół jednego motywu: trzeba walczyć z tym wstrętnym Kapitolem. Wiem, niby tam była w tym wszystkim jakaś dyplomacja, ale głównym wątkiem była wojna, śmierć ludzi itp. itd. Zresztą po co oni tworzyli te filmiki (chodzi mi o obie strony konfliktu) jak i tak z góry wiadomo było, że i dobrej i złej stronie chodzi tylko o to, żeby przejąć władzę i wyrżnąć tych, którzy się przeciwstawiają. Peeta miał rację mówiąc ,,Co zostanie ?” Jak tak będą walczyć, to w rezultacie albo nie zostanie nic oprócz nadużywanych we wszystkich możliwych scenach gruzów, albo zostanie garstka ludzi (najprawdopodobniej tych ze złej strony), których będzie tak mało, że i tak nie będą w stanie niczego odbudować, naprawić i przywrócić cywilizację, a przede wszystkim już nie będą mieli kim rządzić.
Wśród milionów scen śmierci, walki, gruzów, trupów i rozpaczy Katniss widz nie ma ani chwili żeby odpocząć od tego wszystkiego, przez co film, gdzieś od połowy, jak nie szybciej, zaczyna po prostu męczyć. No bo ile można patrzeć na to samo. Nie ma tu scen ,,obyczajowych”, wyciszających i uspokajających widza. Przez to film jest męczący i przygnębiający.
Sytuacji nie poprawia również to, że w filmie w ogóle nie ma żartów. Pewnie pomyślicie ,,no bo nie ma się z czego śmiać, jest wojna, no to ludzie muszą płakać”. Właśnie odwrotnie. Skoro już tak postarali się, by film był dorosły (ale dorosły tylko w znaczeniu, jakie wyobrażają sobie nastolatki, czyli ,,poważny, brutalny, aktorski i o ciężkiej tematyce”), to muszą rozładować napięcie i przygnębienie, jakie narasta w widzu do końca filmu. Osobiście naliczyłam...chyba ze dwie sceny na których ledwo się uśmiechnęłam. Zdecydowanie zbyt ponury.
I powiedzcie ludzie, co Was tak kręci w tej przemocy ? Gdy po filmie spytałam się jedną z koleżanek z klasy, jak jej się podobał film, żeby wybadać ogólną opinię, powiedziała coś w stylu: ,,no fajny, najfajniejsze było, gdy jej chłopak zaczął ją dusić”. Serio ? To tak kręci w tym filmie ? Brutalność ? To, że od dawna niewidziany chłopak głównej bohaterki się na nią rzuca i w tak bestialski sposób próbuję ją zabić ? Czy podobało by jej się również (tej mej koleżance), gdyby Peeta po prostu przytulił na koniec Katniss i byłoby szczęśliwe zakończenie ? Pewnie nie, bo wtedy byłoby zbyt nudno (w rozumieniu nastolatków), zbyt bajkowo i słodko (mimo że byłoby to doskonałe rozładowanie napięcia po całym filmie).
Teraz trochę nielogicznych sytuacji, które zauważyłam w filmie. Przede wszystkim, kiedy Peeta został potraktowany tym jadem, czy czym innym ? Na pewno nie wtedy, gdy kręcili filmiki, no bo przecież wtedy by nie mógł normalnie mówić o Katniss i w ogóle by wariował. Chyba że po prostu wtedy nawet nie wiedział o kim mówi, tylko nawijał bezmyślnie. Ale to by się nie trzymało kupy, bo potem zachował przytomność umysłu na tyle, by ich ostrzec.
Po drugie to Katniss niby taka mistrzyni łucznictwa, a gdy statki Kapitolu nadlatywały nad szpital, to nie przewidziała, że gdy strzeli, mogą spaść w niezamierzone miejsce. Powinna to przecież wiedzieć, jeśli wszystko sobie wcześniej wykalkulowała.
No, myślę, że skończyłam. Przygotowuję się mentalnie na wasze komentarze. Jeśli przeczytałeś/łaś to do końca, to szacun, szczególnie jeśli jesteś zapalonym fanem Igrzysk (ja bym nie wytrzymała, gdybym musiała czytać taką długą niepochlebną recenzję o JWS albo Wielkiej Szóstce :P).
Dość mocno zjechałam nastolatki (jakbym sama jednym z nich nie była), traktując ich trochę jak takie bezmózgi co biorą bez zastanowienia i bez krytyki wszystko, co się im poda. Jeśli kogoś uraziłam tymi moimi stwierdzeniami o nastolatkach, to przepraszam. Chodziło mi przede wszystkim o to, by odreagować po filmie, a nie wyżywać się na innych ;).
Dla mnie(osoby,która czytała książki) jest to dobrze zrobiony film,szczerze myślałam,że będzie nudno,bo tak na prawdę w II części zacznie się cała walka.Francis Lawrence moim zdaniem uniósł ciężar,bo nie łatwo jest pokazać praktycznie same emocje bohaterki z paroma propagitami czy ukazaniem 13,ale do scen zabawnych się nie zgodzę,bo wg mnie parę ich było.
A czytałaś książkę?(wiem,standard,ale ciekawi mnie to)
Parę, ale stanowczo za mało, by rozładować tę ogólną ponurość.
Książki nie czytałam, a filmy mnie do tego nie zachęciły. Zresztą nie lubię książek napisanych w czasie teraźniejszym.
Ale ja wcale aktorów nie krytykowałam ;).
To w takim razie ja ich skrytykuję. Jennifer Lawrence była w tym filmie takim drewnem, którego nawet Dżepetto by się nie powstydził. Hutcherson dopiero na koniec się wykazał, a Julianne Moore była w "Kosogłosie" aktorką jednej miny. Sad but true.
Rzeczywiście chociaż jako fan tej serii nie mogę powiedzieć złych rzeczy o tym filmie to jednak wiem,że całkiem sporej grupy ludzi mógł się ten film nie podobać.
Co do zakończenia tego filmu nie zapominajmy,że będzie druga część i trzeba jakoś mocniej zakończyć pierwszą część.Poza tym to nie wina filmu,że zrobiła takie zakończenie,bo przecież takie było w książce.
Po rejestracji czas na dyskusje!!
Szanuje Twoją opinie, każdy ma swoją, ale trochę podyskutuję :)))
- Osobiście uważam, że chociaż Igrzyska są skierowane przede wszystkim do młodzieży to jest to jak na taki target, bardzo dojrzała seria. Nie zgadzam się z Tobą, że udaje film dla dorosłych, według mnie w wielu aspektach taki jest. To nie bajeczka jak Potter, to film z drugim dnem i który można wielorako odczytywać. Sam mam 26 lat, więc do młodzieży juz się raczej nie zaliczam :). Nie chce też się za bardzo przechwalać, bo jestem skromnym człowiekiem, ale uważam, że gust filmowy mam całkiem dobry, a jednak te Igrzyska zdecydowanie do mnie przemówiły,
- Film na przygnębiający i ponury klimat, bo takie są wydarzenia, które się w nim dzieją. Trwa rewolucja. Gina ludzie. Brutalność podkreśla jej następstwa. Idiotyczne by było gdyby było wiadomo, że trwa wojna, a śmierci nie mielibyśmy w ogóle. Według mnie nie przesadzone z ukazaniem tej brutalności. Było też jednak dużo scen rozluźniających, dających nadzieje. Absolutnie mnie ten film nie znużył
- Nie wiem czy oto chodziło Twojej koleżance, ale mnie też ta scena się podobała może nie najbardziej, ale na pewno to jest czołówka scen dla mnie. To po prostu dobry, zaskakujący plottwist. Nie wiem czy (i jeśli to czemu) oczekujesz w Igrzyskach jakiejś cukierkowatości. To nie Zmierzch. To seria o rewolucji, totalitaryźmie, trochę polityce. Tu nie ma miejsca na happy end.
- Nie traktuje tego jako przytyk, bo to nie jest przytyk, ale trochę zabawnie czyta się Twoja opinie patrząc Jakie filmy ocenisz najwyżej :))))
Nie oczekiwałam cukierkowatości, tylko jakieś miłej, romantycznej, rozluźniającej sceny na koniec, żeby widź nie wyszedł z kina podminowany.
Prawda, lubię animowane filmy, według mnie są one mądrzejsze i przekazują więcej wartości niż filmy typowo dla młodzieży, na przykład taki jak ten. Do tego po oglądnięciu filmu animowanego mam przeświadczenie, że życie jest piękne :). Wbrew powszechnej opinii filmy animowane wcale nie są dziecinne i też nie zawsze wszystko jest w nich przesłodzone. A o jakie konkretnie filmy Ci chodziło, że oceniam najwyżej ?
W takim razie po prostu wybrałaś zły film. Trudno oczekiwać od filmu właściwie o wojnie i rewolucji dużo romantyczności. Jeśli liczysz tu na szczęśliwe zakończenie to się przeliczysz.
Filmy animowane są dobre, chociaż w większości do zapomnienia (oczywiście nie wszystkie i to jest moje osobiste zdanie). Dobre, żeby zabrać dzieciaka. Można się pośmiać i tak dalej, ale wybielają rzeczywistość. Nie każdy film musi uczyć jakichś wartości jak przyjaźń. Collins i filmowo Lawrence stworzyli fajną historię i zapakowali w niej takie wątki jak rewolucja, system totalitarny i satyra na mass media (tak to widze) Igrzyska nie są też typowym filmem dla nastolatków, są całkiem mądre i źle robi ten, kto opisuje je dosłownie. Nie przepadam ogólnie za tymi nastoletnimi fenomenami. Harry Potter nie robił na mnie nigdy wielkiego wrażenia, szczególnie ostatnie części, które w mojej opinii zostały porządnie sknocone. Ale Igrzyska są wyjątkiem, bo poruszają ważne społecznie tematy. I według mnie robią to w bardzo ciekawy sposób. Takie moje zdanie :)))
A chodziło mi głównie właśnie o te animowane filmy, które tak wysoko oceniasz.
Nie zgodzę się :)
Uważam, że zdanie o filmu dla młodzieży, który jako taki udaje film dla dorosłych, ale generalnie rzecz biorąc jest płytki i prościutki to czysta prawda.
Dlaczego?
Przede wszystkim przez formę. Wszystko jest oczywiste. Dostajemy wręcz kryształowo czystą bohaterkę (co jest niemalże śmieszne patrząc z perspektywy ksiązki), koniecznie rozwinięte wątki uczuciowe (bo młodzież to chwyta), dodatkowo sporo wątków zapożyczonych z innych dzieł.
Tak naprawdę cała ta "głębsza" warstwa to seria truizmów oczywistych dla każdej nieco dojrzalszsej osoby.
Porównanie do Harry'ego Pottera jest jak najbardziej słuszne. Mamy 2 serie młodzieżowe, uczące czegoś tam tą młodzież, ale jednak proste i naiwne. Zaryzykowałbym wręcz, że z Pottera (przynajmniej patrząc po książkach, bo z filmami jest różnie) taka młodzież z podstawówki, początków gimnazjum wyniesie znacznie więcej, bo seria przedstawia przede wszystkim proste, uniwersalne wartości jak miłość i przyjaźń. Nieco bardziej abstrakcyjne pojęcia z Igrzysk są zbyt trudne dla tak młodych ludzi (generalizując), ale jednocześnie zbyt oczywiste dla dorosłych.
Jak chce się spojrzeć na walkę o wolność, totalitaryzm etc, etc wciąż lepiej sięgnąć po Orwella czy Huxleya. Ba, lepiej sięgnąć nawet po pisane Battle Royale, z którego autorka Igrzysk zerżnęła stanowczo zbyt wiele :)
Ale jako że mówimy o filmiach chyba osobie zakladajacej ten wątek nie polecasz "krwawy" i wielokrotnie wspominany Battle Royale?
A czy ty "czytałeś ze zrozumieniem" moje pytanie ?
Czy wg Ciebie polecasz jej film 'Battle Royale" znając jej nastawienie ?
A skoro piszesz w tym wątku to też to czyta ...
I ponownie powtórzę. Czytaj do cholery ze zrozumieniem.
POLECAM BR (W DODATKU KSIAŻKĘ) OSOBIE DO KTÓREJ TO NAPISAŁEM, A NIE AUTORCE TEMATU.
Poza tym autorka zawsze może sięgnąć po także wymienionych przeze mnie Huxleya i Orwella, którzy już tacy brutalni nie są.
Czy ty w ogóle czytales moje pytanie czy też nie potrafisz wyrazić swojej opinii? Bo chciałbym ją usłyszeć od fana Battle Royale.
Czytałem pytanie.
Brzmiało ono, "czy polecam BR autorce tematu" i odpowiedź brzmi nie.
BR jest dość brutalnym dziełem, ale warto pamiętać, że HR jako książka też jest znacznie ostrzejszy. Dodatkowo BR nie skupia się na owej brutalności, a jedynie wykorzystuje ją do wzmocnienia przekazu.
Filmu BR w żadnym wypadku bym jej nie polecił.
Chyba nie. Potem mogę sprawdzić na przenośnym dysku, ale od razu ostrzegam, żę nawet jak będzie to po angielsku.
Po Battle Royale sięgnąłem i chociaż widać, że Igrzyska mocno z nich czerpały, to samo BR wypadło dla mnie słabiutko (a przynajmniej słabiej), było pozbawione większego sensu i metafizyki, które mają Igrzyska i rozległego świata, który stworzyła Collins.
A Huxleya i Orwella uwielbiam. Tak samo uwielbiam Igrzyska :).
Z HP młodzież z podstawówki wyciągnie więcej, bo to film dla takiej grupy ludzi. Znaczy przede wszystkim.
Zupełnie nie zgadzam się z Twoją opinią co do truizmów. Osobiście uważam, że Igrzyska nie są wcale banalną powiastką, chociaż z pozoru mogą tak wyglądać. Poza tym, my tu gadu gadu o totalitaryźmie, a to nie jedyny wątek tej serii. Mam 26 lat, uważam się za człowieka dojrzałego, zazwyczaj sięgam po nie byle jakie kino, a jednak światem Collins jestem zafascynowany, a Francis Lawrence w mojej opinii w bardzo dobry sposób odwzorował to wszystko na ekranie :).
Ale ile głów tyle opinii :)))).
Mówisz o BR filmie, czy pierwowzorze?;)
Nie zgodzę się z brakiem większego sensu. Autor zaprezentował nam tam bardziej rozbudowany świat. Wiemy co, jak, dlaczego, czemu tak, a nie inaczej. U Collins brakuje tego. Mamy szczątkową historię świata i koniec. Wiemy, że kiedyś tam był bunt który zapoczątkował igrzyska i odrobinę o budowie świata. Tutaj punkty dałbym BR. Choć przyznam, że w filmie przedstawiono to w bardzo ograniczonym stopniu.
Co do sensu. W obu wypadkach sens jest bardzo zbliżony.
W wypadku HP, nie przesadzałbym z tą tylko podstawówką. Seria dojrzewała wraz z czytelnikami. Obie serie mają bardzo podobne targety. Szczególnie w wypadku filmów, bo jeśli mowa o książcę to przyznam, że HR jest nieco dojrzalsze.
Co do truizmów. Co w takim razie jest tutaj nieoczywistego? :)
Zarówno o filmie jak i pierwowzorze. Nie spodobała mi się fabuła Battle Royale, w Igrzyskach moim zdaniem same Igrzyska zyskały wokół siebie znacznie ciekawszą otoczkę. Nawet jeśli mamy szczątkowe informacje dotyczące jak doszło do tego, że teraz jest Panem i cała sprawa z buntem 13.
HP dorastało, to jasne (chociaż jak dla mnie, to pierwsze części były w tej serii najlepsze) i mają podobne targety. Zarówno HP jak i IŚ są przede wszystkim powieściami nastoletnimi, chociaż uważam, że jednak Igrzyska w swoim prawdziwym sensie są dla dojrzalszego widza. Niemniej obie serie są uniwersalne, dla osób w każdym przedziale wiekowym.
Dla mnie w ogóle cała powieść jest nieoczywista. Zmusza do refleksji, ale sama w sobie nie odpowiada na pytania. Jest też nieprzewidywalna. Są tam pewne utarte schematy (jak ratowanie kota w chwili ewakuacji i zdążenie w ostatniej chwili przed zamykającymi się drzwiami, taki przykład pierwszym z brzegu), ale i one nie są tu bez sensu. W mojej opinii Collins mało zostawiła przypadkowi i właściwie każda scena na swój sposób jest istotna. Ale jednak jest dużo zwrotów akcji. Cała przemiana Peety czy też wydarzenia z końcówki Kosogłosa, które mną po prostu wstrząsnęły. Za to cenię też między innymi Hunger Games. Że potrafiło mnie, osobę, która dużo już widziała i czytała, zaskoczyć i to nie raz :))).
Cieszę się, że ktoś widzi płytkość tego filmu :). A co do krystalicznie czystej bohaterki to masz rację, zapomniałam o tym wspomnieć :P.
Płytkość nie oznacza tutaj płytkości takiej jaką prezentuje choćby Zmierzch, a brak drugiego dna i oczywistość rzeczy przedstawionych.
Dwie drobne sprawy Peeta tylko dzięki "przedarciu" się transmisji rebeliantów został "obudzony" i zdodał ostatkiem woli ostrzec o bombardowaniu. Traktowany był jadem regularnie aby był smiercionosna bronia. Katniss zestrzelila statki ale szpital zniszczony zostal już wczesniej podczas kilkukrotnego bombardowania. I jeszcze jedno gdyby ta seria nie była w PG-13 to dopiero wtedy zobaczylabys prawdziwą brutalnosc tej "upiekszonej" na potrzeby filmu historii. To nie jest film o miłości lub obyczajowy to zaledwie początek brutalnej wojny choc zdecydowanie "wygladzonej"...
Tak, tak nie oczekiwałam, że ten film będzie o miłości. Ale jednak jest tam ten wątek miłosny i według mnie film byłby bardziej strawny, gdyby więcej było romantycznych scen. A jeśli chodzi o te sceny ,,obyczajowe" o których wspomniałam, to chodziło mi o takie normalne sceny z życia. Zresztą ci ludzie (chodzi mi o tych rebeliantów z 13 dystryktu) powinni mieć w tym wszystkim jakieś normalne życie, czas na miłość, nadzieję i radość, bo jeśli cały czas żyliby tylko wojną, to zapomnieliby o co walczą, wszystkie wartości by im się zdegenerowały i zamieniliby się w bezmyślne maszyny do zabijania - zresztą wydaje mi się, że Katniss jest już bardzo blisko stania się właśnie taką nieczułą maszyną.
Jeśliby to zrobili to wg wielu byłby zbyt nudny. Widzisz nie da się wszystkiego przedstawić w filmie a i tak wiele osob zarzucalo serii że zbyt skupia się na wątku miłosnym a jest on w całej historii drugorzedny. Niestety to jest wojna i zmienia ona czlowieka - Katniss i inne ważne postacie dopiero doznają pierwszych cierpień. Może to właśnie tak wyróżnia tę historię od innych popularnych serii.
To, że główni bohaterowie cierpią tak wyróżnia tę historię i sprawia, że jest ona taka fajna ?
Skutki wojny są zawsze takie same cierpienie jednostek nawet tych które starają się jej uniknąć oraz uchronić najbliższych. Dopiero po zakończeniu historii będzie to jasne.
Ten film nie miał być "cukierkowaty", dlatego wątek miłosny spada na drugi plan - ale musze przyznać, że w filmie dużo więcej się na nim skupili, specjalnie dla nastolatek ;/.
Na normalne sceny z życia to poczekaj do drugiej części Kosogłosa, a raczej na końcówkę filmu, którym będzie epilog. Obstawiam, że zrobią to tak jak w HP - 19 lat później itp. Ale zanim to nastąpi, druga część będzie lepsza i dużo bardziej brutalna - Ci co czytali książki, wiedzą co mówię :D
Mówiłam już, nie chciałam cukierkowatości w tym filmie, chodziło mi tylko o to, że w tym filmie nie powinno być aż tyle tego wszystkiego napchane.
Wg. mnie ta część była najmniej brutalna (w moim odczuciu). Na prawdziwą brutalność czekam do drugiej części - szkoda, że film w PG-13...
Masz rację, pierwsza też była brutalna, a drugą oglądałam mniej więcej do połowy, więc nie mogę stwierdzić.
Znaczy się ta część tez była brutalna - min. poduszkowce rozsadzajace szpital. Ale bardziej trafia do mnie brutalność tej serii, że (tj to było w 1 i 2 części) dzieciaki muszą się zabijać, a ludzie na to patrzeć (w Kapitolu jest to rozrywka, a w dystryktach zastraszaniem). Ale cóż, druga część Kosogłosa - może pobić, brutalność jaką do tej pory ukazali.
Pomimo brutalnosci to powinna byc najbardziej wzruszajaca cześć opowieści. Polecam powrócić za kilka lat
Nie sądzę, by za kilka lat coś się zmieniło. Nie wzruszył mnie ten film, bo emocje, które towarzyszyły na przykład zniszczeniu szpitala, były zbyt płaskie, a te sceny zbyt krótkie.
Dziwie się, że czepiasz się głównie tak nie istotnych rzeczy. Wiadomo, że każda z tych postaci ma własne życie, ale pokazywanie tych scen byłoby bez sensu. Kłóciłoby sie z konwencją filmu i było po prostu nie potrzebne. I sprawiłoby, że film byłby nudniejszy.
Wątek miłosny jest poboczny a ma znaczenie symboliczne. Gale to siła fizyczna, Peetą to siła słów i czułości (przed zmianą). Wszędzie Symbole, nic nie jest bez powodu :)
Nawet scena w której Prim idzie po kota podczas nalotu ma ważne znaczenie dla przyszłych wydarzeń. Czemu to się przekonacie na 2 części :)
I jeszcze coś czy każdy film musi być pogodny lub z happy-end'em? Wyjatkowo jak na Hollywood ale nie oczekuj tego po tej serii.
Cóż... Nie rozumiem po co aż tak szeroko komentować film, którego tematyka Ci po prostu nie odpowiada? Są filmy, od których nie oczekuje się, żeby wywoływały uśmiech. A jeśli męczy Cię oglądanie czegoś takiego, to może to nie jest dla Ciebie? Collins stworzyła świat taki, a nie inny. Twórcy filmu strzelili by sobie w stopę próbując wciskać elementy humorystyczne, a jednocześnie podkreślać okrucieństwo.
Nie widzę w tym filmie bezrefleksyjności o jakiej Ty mówisz. Bardziej analogię. Jak autorka serii wpadła na cały koncept? No jak mogła wpaść? Zainspirowała się historią świata. Ludzie prowadzili wojny, prowadzą nadal i będą je prowadzić. Wojny o władzę, o wolność. Czy zastanawiają się nad tym, co zostanie? Każdy ma swój cel i stara się go osiągnąć. Jednostki tracą życia, miasta obracają się w gruzy.
Twórca filmu nie chce, żeby widz się relaksował. Jaki byłby sens takiego filmu? Rzeczywistość potrafi być ponura, przygnębiająca i brutalna. Być może młodym ludziom jest to sobie trudno wyobrazić, ale takie klimaty panowały i to wcale nie tak dawno temu. A jak ktoś chce się rozluźnić, to idzie do kina na coś innego. Zresztą proponuję włączyć telewizję i popatrzeć na to, co się dzieje na świecie. Myślę, że w wielu miejscach ludzie nie mają warunków, żeby się odprężać. Budując taki klimat w filmie stawia się na realizm i skłonienie do refleksji.
Rozrywka to pojęcie szeroko rozumiane. Nie zawsze oznacza, że widz ma się odprężyć. I wypisywanie tutaj takich argumentów w stylu - wrzućmy sporo trupów, to będzie wyglądało poważnie i dzieciaczki poczują się duże - wydaje mi się dość pochopne. Wrzuca się trupy z innych powodów. I na pewno nie jest to to, żeby sprawić, żeby ktoś się poczuł dojrzały.
Nie jestem ogromną fanką tej serii. Naprawdę. Nie jestem też naiwną nastolatką. Całą koncepcję można konstruktywnie skrytykować, bo pojawiały się wielokrotnie elementy, które można było zrobić lepiej. Ale mam wrażenie, że Twoja krytyka w dużej mierze bierze się z tego, że nie poszłaś na ten film z wyboru, miałaś co do niego już pewne uprzedzenia i sobie je uzasadniłaś. Zresztą jak sama napisałaś, musiałaś się wyżyć. No trochę szkoda, bo moim zdaniem trudno prowadzić w takim temacie dyskusję. Chyba, że nie chciałaś dyskutować, a po prostu to napisać... W takim wypadku nie rozumiem zamieszczania tego w Internecie, bo takie rzeczy można zapisać w Wordzie, Notatniku, swoim pamiętniku czy czymkolwiek.
Po co chodzę na takie filmy ? Mówiłam, że poszłam ,,pod przymusem" z klasą, po części po to, żeby zobaczyć, czym wszyscy się tak zachwycają.
Jak dla mnie ogólny cel filmu (nie tego filmu, ogólnie filmu) jest taki: film ma przekazywać jakieś wartości, odrywać nas od szaroburej rzeczywistości i przenosić do świata, w którym wszystko się może zdarzyć. Film ma być rozrywką(nie mówię, że musi być komedią, albo musi być przesłodzony), ma być ciekawy. Po co robić film, który niepotrzebnie stresuje człowieka ? Właśnie dlatego Igrzyska do mnie nie trafiają. Nie lubię męczących filmów, i tyle.
Tak, wiem, zaraz uznasz mnie za taką, co to myśli, że świat jest idyllą i wszystko musi być piękne.
Napisałam to, żeby zobaczyć Wasze reakcje. Wasze argumenty na to, że ten film jest dobry. Nie po to, żeby się wyżyć, tylko po to, żeby odreagować po filmie.
Myślę, że to, jaki cel ma film zależy przede wszystkim od jego twórcy. Są różne rodzaje kina. Takie, które przekazują wartości, takie, które tylko pokazują pewne zdarzenia, takie, które interpretację zostawiają widzowi. I jeszcze wiele, wiele innych.
Napisałaś komentarz, w którym generalnie rzecz biorąc uznajesz ten film za kiepski. Rozumiem. Masz prawo. To dobrze, że nie wszyscy myślą jednakowo. Ale generalnie mam jedną refleksję. Użyłam w swoim poprzednim komentarzu złego stwierdzenia. Racja, pisałaś o odreagowaniu. Widzę swoją pomyłkę. Jednak tak sobie myślę, że jeśli coś jest płaskie i bezrefleksyjne to jedyne czym może umęczyć to monotonią i bezsensownością (wg konkretnej osoby). Ale na pewno nie tym, że budzi w widzu napięcie. Jeśli coś budzi napięcie, budzi tego rodzaju odczucia, to oznacza, że twórca osiągnął swój cel. Bezmyślne osoby na pewno tak nie reaguję na tego typu kino. Co za tym idzie... nikt by się nie trudził takimi zabiegami jeśli by mu o to nie chodziło. Jak dla mnie Twoja reakcja zaprzecza właśnie argumentowi o płaskości i bezrefleksyjności.
Męczyłam się głównie brutalnością tego filmu, pewnie, że jakieś emocje u mnie wywołał, ale głównie negatywne. Jeśli celem tego filmu było, by wywołać w widzu napięcie i sprawić, żeby czuł się źle, to w moim przypadku im się to udało.
Film jest rodzajem sztuki. Ma za zadanie ukazywać ludziom prawdę, uczyć ich czegoś i skłaniać do refleksji. Oczywiście nie zawsze, obowiązkiem filmu jest również rozrywka, niesienie zapomnienia i beztroski, relaksu. Wszystko zależy od danego gatunku i na prawdę przykro mi, że nie zdajesz sobie z tego sprawy. To smutne. I płytkie.
Dzięki wielkie, naprawdę miło, że tak mówisz :/. Tak się składa, że wiem, że nie wszystkie filmy mają bawić i że istnieją różne gatunki filmu. Po prostu niektóre z tych gatunków do mnie nie trafiają i tyle. Igrzyska trochę za bardzo zalatują filmem wojennym, za którym to gatunkiem nie przepadam. Pewnie po części dlatego nigdy ich nie polubię.