Nastoletnia Nancy właśnie dowiedziała się, że jej matka popełniła samobójstwo. Przyjeżdża więc do posiadłości kobiety i jej partnera, gdzie zastaje... inną kobietę. Szybko okazuje się, że ojczym ukrywa przed nią mnóstwo tajemnic, a śmierć matki wcale nie była taka jak się wszystkim wydaje. Sama Nancy, pod wpływem mieszkańców domu, także zmienia się nie do poznania... Kto wygra tę grę w przebieranki?
Film Amadii łączy w sobie elementy dramatu, komedii i kryminału. Do giallo raczej daleko, nie ma tu mordercy w rękawiczkach, a trup nie ściele się gęsto, chociaż... kilka elementów przywodzą na myśl dzieło z żółtej półki. Przede wszystkim stylowe wykonanie: scenografia i kostiumy rodem z "Le foto proibite di una signora per bene", paleta kolorów a la Mario Bava, a do tego to zakończenie - mnie od razu przywiodło na myśl pierwsze i może najlepsze giallo "Blood and Black lace" wspomnianego już Bavy. W każdym razie w filmie dostajemy całkiem ciekawą historyjkę, przemianę głównej bohaterki z szarej myszki w krnąbrną lolitkę, do tego zaskakujący finał oraz cudną stronę audio-wizualną. Największej roli w filmie wcale nie spełniają aktorzy - jest to muzyka Roberta Pregadio, która wypełniając niemal każdą scenę, sprawia że trudno nie zrobić tego co każe tytuł - uśmiechnąć się. Wesołe, lekkie nutki kontrastują często z tym co sie dzieje na ekranie, ale ogląda się tego i słucha wybornie.