Średniowiecze w swej najmroczniejszej odsłonie, ze Świętą Inkwizycją na czele. A pośród tej wszechogarniającej ciemnoty i zakłamania , światełko – Franciszkanin (Sean Connery) i jego uczeń Adso . Próbujący w racjonalny sposób (ufając filozofii i Bogu) rozwikłać zagadkę jaką kryją mury Opactwa Benedyktynów. Samo opactwo sprawia wrażenie miejsca opuszczonego przez Boga. Jest siedliskiem zła, wyzysku i wszechogarniającego zepsucia moralnego. W wiekach średnich uważno, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Wszelkiego rodzaju dysfunkcje i defekty zarówno fizyczne jak i psychiczne świadczyły o tym, że dana osoba znajduje się daleko od Boga. Zgodnie z tym twierdzeniem, jak że daleko od Boga musieli znajdować się ów benedyktyni, łącznie z samym czcigodnym Jorge, który przypomina nieco samego Szatana. Przepiękna niepokojąca i tajemnicza muzyka potęgująca upiorność, surowość i majestatyczność miejsca, aż do tego stopnia, że czuję na stopach przeciągi hulające po zakamarkach opactwa. I puenta filmu (jak w Hymnie o miłości Św. Pawła do Koryntian), która mówi, że prawdziwa miłość (do Boga, bliźniego, filozofii) zwycięży wszystko…
B.dobry klimat panował w tym filmie. Taki mroczny, jak to w dawnych opactwach.
Wątek dziewczyny też jest dobry.
Opactwo - zakłamane, mordujące się nawzajem, żądne pieniędzy. Dziw, że tacy ludzie byli oddani (?) Bogu.
Podejrzewam, że nie miało to nic wspólnego z Bogiem... byli raczej cwani i interesowni. Dla kontrastu w filmie pokazani są zwykli wieśniacy przymierający głodem, karmiący się odpadkami "darami kościoła dla biednych". Zakonnicy woleli udawać oddanie Bogu, mając jednocześnie zapewnione: wyżywienie i dach nad głową - nienajgorsze warunki, w zamian za coś czego właściwie nie można sprawdzić - wiarę.
Jak to co... W razie by się coś wydało zawsze można powiedzieć że dziewczyna, czy kobieta to wiedźma::::::::::::::)))))))))) nie ważne czy to prawda, ważne komu uwierzą...