Zacznę od tego, że jestem wielką fanką Nolana. Czekałam długo na Incepcję i po obejrzeniu jej muszę powiedzieć jedno: ten film mnie nie zachwycił. Był ok, ale nie zachwycił. A zapowiadano przecież film przełomowy, nowatorski, inny od wszystkich. Nie rozumiałam tych zachwytów krytyków i ocen na IMDB i Rotten Tomatoes. Myślałam intensywnie nad tym, co Nolan chciał tym filmem nam przekazać. I doszłam do wniosku, że dokonał on incepcji na nas. Wmówił nam, że jego film jest arcydziełem. Z pomocą recenzji krytyków i marketingu Warnera. Wszyscy oczekiwaliśmy filmu epokowego, niezwykłego. Wszyscy uwierzyliśmy. A teraz mamy wybór taki jak Fischer. Możemy bronić się i odrzucić ideę, którą ktoś chce nam narzuć jako własną. Możemy się obudzić. Albo możemy ją przyjąć jako własną i wierzyć, że film jest arcydziełem. I wtedy incepcja będzie udana. Widząc oceny filmu np. na Filmwebie trzeba stwierdzić, że incepcja się udała. Nie musi ona się powieść u każdego widza, bo przecież mamy własną wolę; u każdego widza dochodzi do nowej, odrębnej incepcji. I to my decydujemy, czy ona się powiedzie.
Tak ja interpretuję film Nolana.
Dziękuję.
Ha ha ha .. świetne :)
Gratuluję pomysłu - dobrze powiedziane. Pozdrawiam i udanych seansów życzę ;]
jak najbardziej się zgadzam ,mnie ten film również nie zachwycił . Trochę te wszystkie zachwyty nad nim są przesadzone .
Nie ma w nim nic przełomowego nic co by sprawiło ,że ciary przejdą po plecach .
Słabo też angażuje emocjonalnie ,głównie chyba przez nie najlepsze aktorstwo i momentami niedorównujące filmowi dialogi.