PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
8,0 394 199
ocen
8,0 10 1 394199
6,0 47
ocen krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Kompletnie nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Poszedłem na niego z bardzo dobrym nastawieniem, bo Nolan, bo tematyka, którą lubię i tak dalej.
Mogę wymienić co najmniej 10 rzeczy, które powodują, że ten film jest dla mnie totalną klapą. Mam wrażenie, że ludzie, którzy dają mu same dziesiątki to po prostu osobniki, które tak mocno są zasugerowane opiniami innych (też będących zasugerowanymi) z automatu zachwycają się tym filmem. Co mnie tak strasznie w tym filmie denerwowało, że właściwie zastanawiałem się czy nie wyjść z niego wcześniej? (uwaga, mogą być spoilery)

1. Dlaczego niezależnie od tego czy główny bohater jedzie autem przez pole czy ląduje na obcej, odległej o ileś-tam lat świetlnych planecie grana jest DOKŁADNIE ta sama muzyka? Dodatkowo - dlaczego ta muzyka brzmi jak organy kościelne? Dlaczego jest tak POTWORNIE głośno, że wyszedłem z kina praktycznie głuchy, wręcz z bólem uszu? (nie była to wina kina, bo poszedłem drugi raz do innego i było to samo - dodatkowo pytałem znajomego, który był w jeszcze innym - potwierdził). Ja wiem, że wypada dać muzyce 10/10, bo Hans Zimmer... Ale gdybyście nie wiedzieli, że tę muzykę napisał HZ, to też byście się tak nad nią spuszczali? Moim zdaniem była bardzo, bardzo kiepska. Może nie tragiczna, bo słyszałem gorsze, ale była bardzo słaba.

2. Główny bohater przed odlotem zostawił synowi samochód... Notabene był to już dość mocno pordzewiały pick-up, którego nikt nie szanował (vide: jazda przez pole za dronem). Następnie, pod koniec filmu, główny bohater wraca po 30 latach, a przed domem widzimy co? Pick-upa w dokładnie takim samym stanie w jakim był 30 lat temu. I nie, że był odrestaurowany... Nadal pordzewiały. Absurd.

3. Pościg za dronem na początku filmu. O co właściwie chodziło w tym wątku? Był całkowicie bezsensowny, nie wniósł do fabuły NIC - nawet nikt o nim później nie wspomniał. Pomijając już, że główny bohater po przejęciu i wylądowaniu drona odczepił od niego klapkę, spod której wyjął baterię (bez żadnego wysiłku - było nawet widać szczeliny, w które włożył coś, żeby wspomnianą klapkę podważyć). Jakim zatem cudem ten dron latał w ten sposób 10 lat? Po kilku tygodniach to wszystko by w cholerę zawilgotniało i się zepsuło.

4. Wrogie dokowanie statku do stacji podczas ucieczki z planety... Uszkodził całą stację dokującą. A potem ona z prędkościami światła przemierzała czarne dziury i tunele czasowe. Pozostawię to bez komentarza...

5. Powrót załogi po kilkudziesięciu latach i spotkanie kolegi, który "nie spał" i postarzał się o tyle samo lat, co ich nie było. Scena trwała kilkanaście sekund, wymiana zdziwień pod tytułem "nie spałeś?" i... i tyle. Ot, taka mało znacząca rzecz, że ktoś stracił życie.

6. Robocik i jego uczucia. Gadki speców z NASA o tym, że trzeba przekonać robota, żeby wykonał jakąś misję. Przecież to tak tanie... Do tego budowa tego robota i jego ruchy. Raz jest niezgrabną ślamazarą, żeby potem na innej planecie zamieniać się w jakąś pędzącą kulkę, która przez wodę (sama będąc z metalu, do tego kiepsko szczelnego na łączeniach) rusza na ratunek członkowi załogi. Tanie.

7. Wątek miłości... Miłość pozwoli nam otworzyć kolejny wymiar? SERIO? Nolan... co Ty ćpałeś?

8. Główny bohater ma kombajny sterowane całkowicie bezzałogowo GPSem, sam te GPSy naprawia, ogarnia WSZYSTKO. Ale jak dostał współrzędne od regału, to wyjął mapę, szukał na niej współrzędnych i dzierżąc ją w dłoniach przemierzał ciemny las. Ja nie jestem specem z NASA, a wyjąłbym sobie telefon i wyszukał na google maps...

9. Czy dobrze słyszałem, że miejsce, do którego główny bohater dotarł z córką było "najpilniej strzeżoną tajemnicą świata"? Ten wielki budynek w środku pola, do którego zwykły flet dojechał sobie drogą w, strzelam, godzinę? Do tego z wielką, sterczącą po środku rakietą? Ok - to mogło być niedopowiedzenie - mogła być schowana w ziemi. Ale jak by wystartowała? Jak odprowadzono by ciepło? Musiała więc zatem być na powierzchni. Nikt nie zauważyłby dowożenia materiałów na budowę tego wszystkiego? Oj bardzo, bardzo naciągane. Tak samo jak to, że tej organizacji, temu konkretnemu przedsięwzięciu szefował dziadek i jego córka-laseczka.

10. Czy przypadkiem po podjechaniu głównego bohatera samochodem pod bramę siedziby NASA i tego całego projektu to właśnie wyżej wspomniany ślamazarny robot pojmał bohatera i zaniósł go do sali przesłuchań, gdzie wyciągał z niego informacje? Urosły mu nagle ręce? Kajdanki?

11. Głównym powodem poszukiwania innej planety do mieszkania były te pyły... Serio najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tym jest ucieczka na inną planetę? Czy nie można pobudować (skądinąd... można - przecież tak się to robi) szklarni, gdzie będzie się hodować jedzenie? Czy nie można wyposażyć domów w wentylację inną niż okna? Sposobów znalazłoby się tysiąc. Uważam, że zaczepienie akcji całego filmu jest totalnie bezsensowne.

Znalazłoby się wiele innych absurdów. Te są tylko kilkoma, które nasunęły mi się w czasie oglądania filmu za pierwszym razem. Dla mnie ten film to maksymalnie 4/10. Film pokroju "Marsjanie atakują", albo "Węże w samolocie". Tylko, że z kosmicznym budżetem, kosmicznym reżyserem i obsadą. Swoją drogą źle dobraną. Damon kompletnie nie pasował do tej roli. To samo Hathaway. Ale to już akurat moja subiektywna opinia.

ocenił(a) film na 10
iysy

Ciężko jest odpowiadać na komentarze tego typu ("serio? co Ty ćpałeś?" i inne sarkastyczne wpisy). piszesz w taki sposób, że jedynie osobom, które się z Tobą zgadzają chciałoby się odpisać coś w stylu "zgadzam się". Piszesz komentarz, żeby wszcząć inteligentną dyskusję, czy żeby wyrzucić z siebie co Ci się nie podobało? Ja sam miałem ochotę odpowiedzieć tylko "haters gonna hate", ale napiszę więcej, bo widzę że się napociłeś pisząc ten komentarz:

1. Pierwsza sprawa - to się nazywa temat muzyczny. I przez cały film nie jest taki sam. To prawda, że w wielu miejscach są to wariacje na temat właśnie jednego tematu muzycznego ale nie generalizuj. Bo tak to można powiedzieć, że w Gladiatorze, Batmanie, Gwiezdnych Wojnach i wielu innych filmach gra ciągle "taka sama muzyka". Rozumiem że mógł Ci się nie podobać poziom głośności. przyznaję - było naprawdę głośno, ale mnie się to podobało ze względu na to, że wg mnie cały film cechuje się genialną ścieżką dźwiękową i efektami dźwiękowymi.

2. no cóż, to było coś w rodzaju muzeum. Taki był chyba zamysł, żeby jak najwierniej odwzorować tamte realia. Dom też nie był odpicowany (jakbyś nie zauważył). Był tylko wyczyszczony - tak jak i samochód był czysty.

3. Pogoń za dronem to po pierwsze pokazanie jakiego hopla miał Cooper na punkcie technologii i sprzętu do eksplorowania; po drugie scena pokazująca relacje pomiędzy ojcem a jego dziećmi; po trzecie pokazanie realiów świata tak zapuszczonego, że pomimo likwidacji wojska, jednostki wojskowe nadal bezsensownie eksplorują przestrzeń powietrzną. Świata, w którym lecący dron wojskowy to dobra okazja, żeby wzbogacić swoją farmę o baterie słoneczne.

4. Z jednej strony rozumiem twój "brak komentarza" ale z drugiej strony uszkodzony został wtedy tylko jeden moduł. To nie znaczy że cały statek był do wyrzucenia. Wystarczyło go odciąć od reszty statku i mógł dalej przemierzać kosmos. W kosmosie nie ma tarcia, więc to, że statek nie jest idealnego kształtu nie sprawi, że podczas podróży rozpadnie się na kawałeczki...

5. A co mieli zrobić? Wynagrodzić mu to jakoś? Zrobić imprezę? porozmawiać z nim o tym? Być może rozmawiali więcej ale ten film i tak trwał 3 godziny. Chciałbyś słuchać o tym, jak ten bohater opowiada szczegółowo o tym, co robił przez 23 lata i jak Cooper i Brand użalają się jeszcze bardziej nad straconym czasem? No to droga wolna, żeby sobie taką scenę dodać za pomocą twojej wyobraźni.

6. Nie było gadek o tym, że trzeba go przekonać. Była mowa o tym, czy można go o to prosić. Czy to moralne. To bardzo ciekawy wątek, że człowiek może zacząć darzyć jakimiś uczuciami (np. przyjaźnią czy miłością - patrz "Her") maszynę. W końcu spędzili z nią gigantyczną ilość czasu.

7. To jest pewnego rodzaju rozważanie filozoficzne. Otwarte pytanie czy miłość (niezbadana jak dotąd dokładnie przez naukowców) może być postrzegane jako dodatkowy wymiar naszego świata. Ciekawy pomysł jak dla mnie. Ale może Ci się nie podobać. To chyba jednak nie ma wpływu na wartość filmu....

8. A w google maps masz opcje konwertowania kodu binarnego na współrzędne geograficzne? jeśli tak, to daj znać gdzie bo bardzo chętnie się taką funkcją pobawię. przekombinowałeś tę opcję z mapą. czasem jednak najlepsze źródła wiedzy są analogowe.

9. Ok, no to tak:
a) nie było tam widać żadnego wielkiego budynku
b) ten zwykły flet dostał dokładne namiary na to miejsce
c) chyba widać było jednak, że jechał cały dzień
d) chyba ludzie mieli wtedy inne zmartwienia niż szukanie tajnych projektów NASA sterczących nad ziemią. a kwestia rakiety i odprowadzania ciepła - być może jednak są takie rzeczy jak silosy rakietowe? nie? To akurat można sobie wyobrazić.
e) Dziadek, córka laseczka i cała reszta zarządu tego miejsca. Zauważ że w fabule NASA sprzeciwiło się spuszczaniu bomb ze stratosfery i zostało oficjalnie zlikwidowane. Dopiero potem rząd (albo jego resztki) zwrócił się znów do tej nieoficjalnej i tajnej organizacji, żeby przedsięwziąć plan ratunku dla rasy ludzkiej.

10. może tak a może nie. Może jednak była tam też dr Brand, a może robot był jakoś przystosowany do kierowania pojazdami.. Rany nie wiem wymyśl sobie coś. naprawdę czepiasz się takich szczegółów??? Musisz mieć wszystko pokazane wprost? Życia by Ci nie starczyło żeby obejrzeć taki film.

11. poprawka: dwoma głównymi problemami na ziemi były pył i śnieć: pył wypaczał klimat i powodował brak deszczu oraz choroby płuc a śnieć to choroba roślin ( http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Anie%C4%87_indyjska ), która atakowała kolejno wszystkie rośliny uprawne. Dlatego podczas trwania fabuły była już dostępna tylko kukurydza a wkrótce i ona miała wyginąć. Może i na pył udałoby się coś zarazić ale na ogólnoświatowy brak żywności już chyba trochę ciężej, nie? Chyba że wydaje Ci się że z jednaj szklarni można wykarmić pół świata.

W filmie wystąpiło sporo otwartych wątków, lub jak pewnie wolałbyś to określić - niedopowiedzeń lub absurdów, ale wydaje mi się, ze w tym siła tego filmu. Trzeba mieć trochę wyobraźni, żeby dopowiedzieć sobie resztę. Jak w książce - część musisz sobie wyobrazić. I tak bardzo dużo zostało pokazane. Ciężko by było po prostu zmieścić więcej. Chyba że w serialu.

Filipator

podziwiam ze Ci sie chcialo tyle pisac :D

ocenił(a) film na 8
Filipator

Freddie mnie uprzedził ale mimo to: Uszanowanko za to, że chciało Ci się to wszystko tłumaczyć. Od siebie dodam, że film ogląda się po prostu bardzo przyjemnie (mimo dudniących głośników) i warto pozwolić się uwieść wizji reżysera.

ocenił(a) film na 9
Filipator

Rowniez podziwiam. Niedlugo ci wszyscy malkontenci zglsza ten fim do programu Pogromcy mitów

ocenił(a) film na 2
Aretus

Aretus widze chyba na etacie producenta :)

ocenił(a) film na 9
kyzo

?

ocenił(a) film na 3
Filipator

Ja tylko dodam od siebie:

7. Naukowcy zbadali i zakochujesz się, bo tak działa chemia organizmu. Szukasz podświadomie najlepszej możliwej partnerki (partnera) do spłodzenia potomstwa :) A wpływ na wartość filmu ma kolosalny, bo jak śmietanka naukowców mających być ostatnią nadzieją ludzkości wali łzawe komentarze i zamiast wiedzy chce użyć miłości (bo się za chłopakiem stęskniła) to człowiek wali otwartą dłonią w czoło. Miała być Odyseja 2014, a wyszedł Armageddon 2. Affleck i Willis też robili to z miłości do córki/żony.

ocenił(a) film na 7
SithFrog

Nie miała być żadna Nowa Odyseja,zrozumcie to w końcu ludzie.. nie wiem skąd masa sobie ubzdurała nagle że to ma być nowa Odyseja,po prostu FACEPALM

ocenił(a) film na 3
Joleke22

Skąd? Nie wiem, może przez kilka ewidentnych nawiązań samego Nolana? :P

ocenił(a) film na 7
SithFrog

Bo Odyseja,Łowca Androidów to ulubione filmy Scifi Nolana,ja nie pojmuję tego skoro jest parę nawiązań do różnych filmów to od razu trzeba je stawiać koło siebie ? Ja tutaj widzę więcej wspólnego z "Kontakt" z Jodie Foster

użytkownik usunięty
Joleke22

Odyseja to tylko po części akt 3, zamysł czyli Beyond Time and Space.
Więcej inspiracji widać z tych dzieł:
- Kontakt (1997)
- Pierwszy krok w kosmos (1983)
- Bliskie spotkania trzeciego stopnia (1977)
- Koyaanisqatsi (1983)

ocenił(a) film na 3
Joleke22

Zgadzam się aczkolwiek bije Kontakt na głowę rozmachem i wizualnie. Pod kątem fabuły i faktycznej refleksji nad człowiekiem - Interstellar nawet obok Kontaktu nie leżał :)

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Armageddon jest swietny, absurdalny ale swietny.

ocenił(a) film na 3
tomiszczak

Ja wiem czy absurdalny? Jest dokładnie taki jak miał być. Efekciarskie kino akcji w kosmosie. Bruce Willis i Steve Buscemi rządzą.

SithFrog

Kwestia gustu. Wg mnie nie zasługuje na wiecej niz 3 gwiazdki. Ładne obrazki to za mało. Ale to moja subiektywna ocena- film na jeden raz. Nie zmeczyłabym go ponownie.

ocenił(a) film na 3
Treehouse

Armageddon? Przy piwie i ze znajomymi mogę oglądać przynajmniej raz w roku :)

Chyba, że mówisz o Interstellar, wtedy pełna zgoda. 3/10

SithFrog

Chyba widać pod jaka dyskusją dałam komentarz? Zauważyleś w Interstellar Willis'a i Buscemi?

ocenił(a) film na 3
Treehouse

Dyskusja owszem ale bezpośrednio odpowiedziałaś na mój komentarz o Armageddonie. Stąd moje pytanie.

ocenił(a) film na 10
SithFrog

Sila tego filmu to emocje i patos, ach to przemowienie prezydenta USA do calego świata :) skakanie lazikiem po asteroidzie jest absurdem. Fabularnie aczkolwiek o podobnym pomyśle lepszy byl dzień zaglady.

ocenił(a) film na 6
Filipator

w "Her" dodatkowo ta maszyna nie miała fizycznej postaci. W ogóle nie zgadzam się z osobami które krytykują te roboty. Film był jaki był ale te roboty to coś na +. Wreszcie innowacyjne spojrzenie po tych wszystkich transformersowych humanoidach. A dialogi TARSa i jego poczucie humoru biły na głowę niektóre rozmowy między bohaterami ;)

ocenił(a) film na 10
iysy

Mamy kolejny przykład osoby, która chce się dowartościować tym, że zhejtuje film. To tak jak z celebrytami, nieważne jak się o nich mówi, ważne, by byli w centrum uwagi, wtedy czują się lepsi.

ocenił(a) film na 2
volker92

Niem wiem czemu jest tak wiele osob ktorym sie ten film nie podoba, az w takim stopniu. Podobnie nie rozumiem skad sie biora ludzie ktorzy kochaja najnowsze Nolanowe dziecko... Nie wiele jest za to osob ktore uwaza film za sredni i daje 6/7 - 10. To nawet bardziej ciekawe obecnie niz rozpisywanie sie przeciwstawnych stron.

IMO to Intestellar to film dla ludzi ktorzy nie potrzebuja w czasie filmu myslec, nie ma pogoni widza za intelektualnym watkiem jaki moze sie kryc w kolejnych scenach filmu... jest to tak przewidujace dzielo... moze specjalnie zrobione na takim poziomie, zeby wiecej osob moglo o nim dyskutowac. Pamietasz moze jak skonczyla sie Incepcja, albo Prestiz - zagadkowo, nie mozna bylo rozgrysc tego jak potoczyla sie akcja... byly to filmy tego samego Tworcy, ktory zdecydowanie wyzej postawil poprzeczke dla widza. Tutaj masz all na tacy i to wdodatku z jednej na druga sceny widac zakonczenie miedzy 4 planetami na ktorych sa juz bazy Nasa i kolysza sie flagi Star&Strips :P
I wlasnie dlatetego dalem 2. Bo to bylo zrobione na kolanie, na szybcika a wiadomo ze Rezysera bylo stac na naprawde cos dobrego....

ocenił(a) film na 10
kyzo

Tutaj się według mnie mylisz. Prestiż i Incepcja również bardzo mi się podobały i wiele wspólnego z najnowszym dziełem Nolana mają, choćby motyw rodziny. Dawno jednak nie było filmu, nad którego fabułą ludzie by się tak zastanawiali, pisali długie eseje i prowadzili kilometrowe dyskusje nad fizycznym, emocjonalnym oraz metafizycznym znaczeniem danych scen. Jest to film, który jeszcze bardziej niż Incpecja wykracza poza nasz umysł, który (by film dobrze zrozumieć) musi być bardzo otwarty.
A wiesz czemu powiedziałem, że się mylisz? Napisałeś :
"Pamietasz moze jak skonczyla sie Incepcja, albo Prestiz - zagadkowo, nie mozna bylo rozgrysc tego jak potoczyla sie akcja... byly to filmy tego samego Tworcy, ktory zdecydowanie wyzej postawil poprzeczke dla widza. Tutaj masz all na tacy"
Poprzednie były właśnie łatwiejsze, a to dlatego, że wywlekały całą swoją fabułę na wierzch (wraz ze swoimi zagadkami, nad którymi trzeba było sporo w filmie pomyśleć, ale było też sporo wskazówek, co dawało szansę na jego zrozumienie w trakcie oglądania). Jak wiadomo Nolan ma styl, który cholernie zaciekawia, ale zarówno Prestiż jak i Incepcja całe swoje koncepcje przedstawiły w filmie. Nie trzeba było mieć żadnej wiedzy, by usiaść do tych filmów i je zrozumieć (oczywiście trzeba było ruszyć mózgownicę ;p). W Interstellar mamy do czynienia z teoriami naukowymi. Teorią względności, zakrzywiania czasoprzestrzeni, tuneli czasoprzestrzennych, dylatacją czasu, kodem binarnym, alfabetem Morse'a, teorią strun, teorią czarnych dziur, sferami, masą, grawitacją, światami wielowymiarowymi. Żeby to wszystko załapać trzeba mieć wiedzę na ten temat. Uwierz mi, że jest mnóstwo osób, które nie wiedzą co to jest dylatacja czasu i nie wiedzą, że jak ktoś poleci w kosmos to może wrócić względem nas młodszy. Po prostu dużo osób takich rzeczy nie wie. Nie wiedzą skąd to się bierze. Dlatego dla zwykłego zjadacza chleba może to być abstrakcja. Ale z drugiej strony to, że ktoś się tym nie interesuje na co dzień, nie ma o tym pojęcia, nie znaczy wcale, ze jest głupi i tępy. Taka osoba może mieć otwarty umysł i chłonąć informacje płynące z filmu - wtedy załapie. Jednak, gdy ktoś ogląda ten film (nieważne kim jest ta osoba, prawnikiem, inżynierem, piekarzem, rzeźnikiem) i będzie miał zamknięty umysł to takie informacje jak rozmowa o wylocie na planetę Miller i skutkach grawitacji popartą teorią względności będą dla niego znaczyły tyle co wypowiadany tekst przez prezentera pogody. Zatem do takiego osobnika film nie dotrze, bo jak to ująłeś - nie będzie musiał myśleć, tylko będzie biernie oglądał. Bedzie mu się wydawało, że nie ma tu żadnych informacji, bo tekst teoria względności nic dla niego nie znaczy, nikt mu tego nie wytłumaczył, więc nie musi myśleć. A właśnie, że musi i to bardziej niż w poprzednich filmach Nolana, bo musi przez cały film wyciągać własne wnioski i analizować, w czym choćby drobna wiedza na temat w/w teorii pomaga. Dlatego uważam, że ten film jest trudniejszy od poprzednich dzieł Nolana. Tutaj musisz mieć otwarty umysł, by go zrozumieć. Nie wystarczy, że tak jak w Incepcji wytłumaczą Ci, że możesz sobie w śnie przestawiać rzeczy, zaczepiać idee itd (niespoilerując). Żeby nie było to też było świetne i Incepcja to również genialny film ;) Ale Interstellar ma to coś głębszego. Cały przekaz filmu nie jest tak uwidoczniony i trzeba po filmie się głęboko nad tym wszystkim zastanowić, wiele doczytać by to docenić.

ocenił(a) film na 2
volker92

Mnie temat Kosmologii interesowal od dawna. I nie mam tutaj nic do powiedzenia poza tym ze znam osoby które się tym interesują zawodowo. I z cala pewnoscia terminy, które podales go nie opisują. Wręcz stawiają więcej pytan. Ten film to jak doktryna KK albo Komunistow na rok 2014 :) albo bierzesz i wierzysz albo wypad. Ja tego nie kupuje bo tanie i po zapakowane po macoszemu. Samo wykonanie też z kina klasy C.

ocenił(a) film na 10
kyzo

"Wykonanie z kina klasy C", chyba nie wiesz co to kino klasy B lub C.

ocenił(a) film na 10
iysy

Idąc Twoim tokiem myślenia, w każdym filmie można by znaleźć multum rzeczy, do których można się przyczepić. Pamiętajmy jednak, że to jest FILM, nie reportaż, nie dokument, a film sience-fiction, z naciskiem według mnie na FICTION. Dziwi mnie, że tak ciężko niektórym zrozumieć ten fenomen. Film jest po to, by zaskakiwać, by się nim upajać, by mieć fajne wrażenia wizualne i wkręcić się w świat fantazji. Nie zaś po to, by go analizować pod kątem naukowym. Bzdura? Spoko, ja byłam (i nadal jestem) tą bzdurą niezmiennie zachwycona. Tak jak i muzyką. Dlaczego "brzmi jak kościelne organy"? Może dlatego, że są w niej organy, mylnie sądzisz, że organy są instrumentem tylko i wyłącznie kościelnym. Jestem muzykiem z wykształcenia i z zawodu i nie usłyszałam w muzyce z tego filmu niczego, co mogłoby razić moje wyczulone ucho, a co dopiero ucho laika. Przykro mi, że są ludzie, którzy zamiast docenić kunszt czy choćby starania innych, z pewnością utalentowanych ludzi, wolą ich krytykować nie znając się w większości kompletnie na temacie. Moja rada w takich sytuacjach jest zawsze jedna: usiądź przy biurku i napisz lepszy scenariusz, potem go wyreżyseruj i poddaj ocenie miliardom internautów. Życzę powodzenia :)

ocenił(a) film na 10
ajmfree

Tutaj rozchodzi się o to, że film był tak marketingowo rozfejmowany, rozreklamowany, że nie dało się uniknąć tych zarzutów. Tak było, jest i będzie zawsze. Jak coś jest hitem na topie, to zawsze znajdą się jednostki, które to zbesztają (dowartościowywanie się będąc w opozycji od większości ludności świata?) . Zastanówcie się proszę jakby teraz tak reklamowano Odyseję kosmiczną, że to będzie film przełomowy, wybitny itd. Ludzie poszliby na to do kina to nie zostawiliby na tym filmie suchej nitki. Taka jest prawda. Ludziom zawsze będzie mało. Taka jest niestety nasza natura, tylko niektórzy nie potrafią sobie z tego zdać sprawy i docenić tego co mamy. Dlatego jest taka pogoń za pieniędzmi, wojny, każdy chce mieć więcej i więcej. Jakby komuś zaproponować, że dostanie 100 mln dolarów a dostałby to w sztuce, czyli obrazach, rzeźbach itd to by tego nie docenił i uważał, że go oszukali. Takie porównanie odnośnie postaw wobec filmu.

ocenił(a) film na 5
ajmfree

> Przykro mi, że są ludzie, którzy zamiast docenić kunszt czy choćby starania innych, z pewnością utalentowanych ludzi, wolą ich krytykować nie znając się w większości kompletnie na temacie.

Tak... I na takiej zasadzie wszyscy powinni zachwycać się toaletą wystawioną w galerii sztuki... Oczywiście, o ile tylko kibelek będzie firmować znane nazwisko.

Muzyka była wspaniała, bo Zimmer jest wielkim muzykiem....
Film ma solidne podstawy naukowe, bo Kip Thorne go sygnuje....
Scenariusz i reżyseria są bez zarzutu, bo w końcu Nolan go nakręcił....
Tylu utalentowanych ludzi go robiło, że ma już miejsca na krytykę. Ty Widzu upajaj się tylko tą papką i nie analizuj przypadkiem!

malgorzata_2

Człowiek jest ponoć istotą myślącą i jako taka ma prawo do wyrażania swoich opinii. Jeśli film nie przypadł Ci do gustu to wcale nie znaczy, że jest zły tak samo, że jeśli się komuś podoba to jest super. Nie jesteśmy tacy sami i całe w tym szczęście, bo świat byłby przeraźliwie nudny. Toaleta w galerii sztuki? Hmm, no tu niestety muszę Ci przyznać trochę racji bo wielu ludzi chodzi jeszcze z klapkami na oczach i wszelka dyskusja z nimi mija się z celem. A na zakończenie chciałbym jeszcze wyrazić nadzieję, że nie wetknęłaś przysłowiowego kija w mrowisko :)

ocenił(a) film na 5
m_k_h

> "Człowiek jest ponoć istotą myślącą i jako taka ma prawo do wyrażania swoich opinii. Jeśli film nie przypadł Ci do gustu to wcale nie znaczy, że jest zły tak samo, że jeśli się komuś podoba to jest super."

Mi tego nie musisz pisać. To nie ja twierdzę, że osoba nie znająca się np. na muzyce, nie powinna jej oceniać. Skoro kogoś męczy, to męczy i bycie laikiem nie ma tu nic do rzeczy.
Tak samo, co z tego, że ktoś chce oceniać ten film pod kątem naukowym? Jeśli kogoś interesują te tematy, to naturalne, że będzie na ten film patrzał przez ich pryzmat.
To, że muzykę robił Zimmer, nie znaczy, że nie może ona drażnić, tak samo jak to, że nie będą drażnić absurdy, skoro nad filmem czuwał Kip Thorne. "Argumenty z autorytetu" to żadne argumentowanie, w każdym razie nie dla ludzi myślących.

ocenił(a) film na 10
iysy

Twoją grą aktorską. Urzekła mnie.

ocenił(a) film na 4
iysy

Dobrze zapowiadający się film został niestety zepsuty tanimi dialogami i lukami w scenariuszu. Nie ze wszystkimi punktami się zgadzam, ale po kolei:

1. Oprawa wizualno-dźwiękowa to jedyny, niestety, atut filmu. Rodzaj muzyki podczas patetycznych scen (czyli wszystkich) rzeczywiście rzadko spotykany, organy itp., ale myślę że można to uznać za interesujący eksperyment.

2. Samochód to szczegół. W filmie jest o wiele więcej luk i to poważniejszych.

3. Scena z dronem to przedsmak tego co otrzymujemy później przez cały film: nasz bohater jest nie do zdarcia kosmicznym kowbojem, który potrafi wszystko (mimo to paradoksalnie trzeba mu czasem jednak wytłumaczyć podstawowe, jak na taką ekspedycję, zagadnienia)

4. Ta stacja, podobnie jak nasz nieustraszony bohater była widocznie niezniszczalna. Nawet taki wybuch nie przeszkodził w kontynuowaniu podróży.

5. Jeden z wielu suchych dialogów. Ta scena mogłaby być zdecydowanie bardziej dramatyczna.

6. Wygląd robota to sprawa dyskusyjna. Może i tak mogłyby wyglądać roboty w przyszłości, ale wydaje mi się, że ten robot, wraz z jego dialogami, był tak przedstawiony żeby wprowadzić w fabule niepotrzebny humor.

7. Dawka miłości w filmie jest zdecydowanie ponad przeciętną. Można się porzygać.

8. Kolejna luka w scenariuszu. A to co napisałeś "dostał współrzędne od regału" to dobre. Niestety nie jest takie śmieszne gdy sobie uświadomimy że rzeczywiście tak było w filmie. Mocno naciągane.

9. W tamtej akcji nie było najgorsze to że bez problemu trafił do tej bazy, ale to że niemal z marszu został mianowany pilotem tej wyprawy. Czyli co, szykowali się na taką ekspedycję i nie mieli pilota? Jakby on się nie zjawił to kto by niby poleciał? W ogóle cała akcja w tej bazie NASA to zestaw bardzo dziwnych scen. Pytają się ich "jak tu trafiliście?", a mała wypala "grawitacja". Wtedy jakaś wymiana wzroków jakby nie wiadomo co powiedziała, patrzą się po sobie jakby ktoś bąka puścił.

10. To akurat szczegół jak go tam zaniósł. Gdyby tylko takie luki były w filmie nie byłoby tak najgorzej. Znacznie gorsza była próba wprowadzenia taniego humoru przy pomocy tego robota.

11. Wyjaśnienie powodu tej apokalipsy na Ziemi akurat może nie było takie ważne bo głównym wątkiem była sama ekspedycja, ale rzeczywiście nie było do końca wyjaśnione co się tak naprawdę stało. Ale, co jest ważne, skoro było tak źle i za chwilę miał być koniec końców itd. to pytanie dlaczego po 23 latach nic się specjalnie dramatycznego na Ziemi nie wydarzyło. Nadal były te pyły itp. ale przecież, jak było pokazane, żyć się jednak nadal dało. No to jakaś bardzo nietrafiona prognoza naukowców odnośnie przyszłej apokalipsy, albo, co jest bardziej prawdopodobne, kolejna luka w scenariuszu. Tak jakby zapomniano o głównym powodzie poszukiwania innej planety do życia, czyli o "apokalipsie".

Reasumując, film przesłodzony miłością, a tym samym tani do bólu.

ocenił(a) film na 9
schymi

1. Muzyki może nie nazwałbym genialną, ale była naprawdę dobra i chciałem przy tym zaznaczyć, że nie jestem jakimś psychofanem Hansa Zimmera. Aczkolwiek ścieżka dźwiękowa przy scenie dokowania z organami była faktycznie znakomita.

2. Nie zwróciłem nawet na to uwagi, ale wydaje mi się, że założeniem było, aby Cooper poczuł się jak w domu. Z tego względu wszystko miało być po staremu. Skoro dysponują już tak zaawansowaną techniką, że mogą żyć w kosmosie na stacji, to chyba potrafią też zakonserwować samochód, żeby nie zardzewiał do końca i się nie rozpadł przez te parędziesiąt lat...

3. Wyżej już ktoś to dobrze opisał. Ukazanie pasji inżyniera, relacji między ojcem a jego dziećmi, rzucenie trochę więcej światła na stan w jakim znajduje się obecnie Ziemia i żyjący na niej ludzie. Nie ma nic nieuzasadnionego w tej scenie.

4. Kosmos się rządzi trochę innymi prawami, a stacja została uszkodzona częściowo. Reszta modułów była w porządku.

5, Tak, tu przyznaję, że może to było trochę za słabo rozegrane, ale faktycznie nie można w filmie pokazać wszystkiego. O tym, co przeżył ten człowiek, o jego rozterkach i tym, jak się zmieniał, gdy był sam na stacji, można by zrobić drugi film.

6. Trochę mnie raził wygląd robota i rozśmieszyła scena, gdy galopował jak konik, żeby zabrać nadajnik i dr Brand na planecie z wodą. Z drugiej strony taki blokowy robot może i ma sens. On nie ma wyglądać, on ma być praktyczny. Natomiast aspekt humoru i tych wszystkich ustawień procentowych robota był jak najbardziej fajnym pomysłem. Bardzo mnie rozbawił pomysł z lampką.

7. Ok, tu się zgadzam. Trochę przegięli i film momentami stał się zbyt łzawy i ckliwy, jednak nie popsuło to mojego ogólnego bardzo dobrego wrażenia o tym filmie.

8. Szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie tej sceny, ale wydaje mi się, że on tam głównie spędzał czas nad tym, żeby zrozumieć, że to są właśnie współrzędne, a nie na tym, żeby znaleźć na mapie to miejsce... A to, że na końcu zaznaczył je sobie na mapie, a nie wyszukał w google - jakie to ma znaczenie? Może miał słabość do map? Osobiście wolę podręczniki niż pdfy :) A może nie miał dostępu do internetu? Jak dla mnie trochę czepianie się na siłę.

9. Mieli pilotów, wysłali ich już kilkunastu. Chcieli jego, bo był kiedyś najlepszy. Odnośnie wypowiedzi małej o grawitacji. Przecież w filmie było wyjaśnione, że chodzi o anomalie grawitacyjne, które się przejawiały w różny sposób na ziemii. Taką anomalią było też to, co działo się w pokoju Murphy. Z kolei te anomalie były wywoływane przez Coopera, będącego poza horyzontem Gargantuy, gdzie czas był wielkością fizyczną, na którą można wpływać poprzez medium - grawitację.

10. Znowu czepianie się szczególików, niiezbyt istotnych z punktu widzenia fabuły...

11. Nie wydarzyło się nic dramatycznego? Zmniejszająca się stale liczba żywności z powodu Śnieci? Choroba ludzi związana z pyłem? Stary Brand wspomniał Cooperowi, że punkt kulminacyjny postępującej katastrofy globalnej nastąpi za życia jego dzieci. No i tak też było w filmie.

Reasumując, pare drobiazgów, które lekko zgrzytają. Poza tym film naprawdę przyjemny i skłaniający do rozmyślań i dyskusji. Lubię takie kino.

ocenił(a) film na 10
iysy

Największym absurdem jest to, że poszedłeś do kina drugi raz na film, który ci sie kompletnie nie podobał. Po co taki masochizm, nie rozumiem? xd

iysy

Oczywiście w filmie nie brakowało błędów, ale wydaje mi się, że zupełnie nie zrozumiałeś o czym on był... To nie miała być klasyka gatunku, tylko film psychologiczny osadzony w przyszłości. Jeśli zamiast na psychologii bohaterów skupiałeś się na rzeczach, które "Nolan spartolił" takiej kategorii jak tu napisałeś, to musiałeś chyba iść do kina z nastawieniem na hejty. Nie Twój gatunek po prostu :) Ale nie trzeba do krytyki używać tak mocnych słów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones