a no własnie ALE...sam nie wiem do końca czego mi w tym filmie brakuje. Nie znam zbyt
dobrze biografii Hoover'a....myślę jednak, że Di Caprio pokazuje w świetny sposób ogromną
złożoność tego człowieka. W filmie ujmuje mnie przede wszystkim bardzo duża motywacja
do zajmowania się właśnie tym czym zajmował się Hoover. Osobiście uważam, że tak do
końca nie było to "coś" czego ktokolwiek mógłby chcieć....relacje osobiste...wydaje mi się że
dość słabo pokazane...czegoś chyba mi tu brakuje...zarówno w interakcjach z matką jak i z
partnerem, sekretarką....Prokurator określa Hoovera jako człowieka bez związku, rodziny,
przyjaciół...a przecież właśnie przyjaciółmi i rodziną się otoczy...z tym że tak naprawdę nie
zdaje on sobie w ogóle z tego sprawy. B.dobra rola DiCaprio i Judith Dench...nawet Armie
Van Hammer jakoś wydał się mniej drewniany niż zwykle...no kurcze właśnie tak to jest z
większością filmów Estwooda - niby bardzo dobrze ale...zawsze jakieś ale