Ogólnie to film dobry, nawet czasami poruszający - ale czegoś w nim zabrakło. Hoover to dość tajemnicza postać, i w sumie o jego życiu prywatnym nic nie wiemy. Czyli - czy nie lepiej by było, żeby relację Hoovera i Tolsona pozostawić niedookreśloną i pokazać trochę scen dwuznacznych?, lub odwrotnie - pokazać jakieś porządne uczucia, jeśli nie lubimy tajemnic? W filmie mamy półśrodki - niby jest miłość, ale w sumie nie ma. Ich relacja była taka nieprawdopodobna - jadali tylko obiadki całe życie?
I bardzo zgrzytnęła mi charakteryzacja. To, co ponaklejali im na twarze, to była gruba przesada!
Lubię aktorów z tego filmu. Wszyscy zagrali świetnie. Może dlatego film dobrze się ogląda. Zwłaszcza Leo!