Niestety, ale muszę się zgodzić. Co prawda, nie nazwałbym tego gniotem, ale film był przeciętny. Może po prostu nie dało się lepiej tego odtworzyć. Sam oglądałem ten film podchodząc do niego 4 razy.
Nie podobały mi się sceny, w których było to uczucie dwóch facetów, coś obrzydliwego, ciężko się oglądało i powiem szczerze, że właśnie w tych momentach po prostu przewijałem.

DiCaprio, który zagrał kilka świetnych ról, tą zaniżył swoją ocenę, jednak mam nadzieję, że powróci w o wiele lepszych scenariuszach.

Moim zdaniem film zrobiony pod publiczność amerykańską. Można doszukać się analogii z czasem obecnym.A sam Edgar chyba nawet przez Eastwooda znanego z prawicowych poglądów nieco wygładzony.

Również przewijałem w scenach gdzie szef FBI stawał się gajowym . Może to ukazywało w jakiś sposób drugie oblicze tego komuchożercy , ale było ciężkie do strawienia ... Zgadzam się również z Tomeckim że , czego po Eastwoodzie bym się raczej nie spodziewał , bierze on udział w działaniach propagujących postępowanie amerykańskich władz w ostatnich latach , głównie po 11,09 , co prawda nie dosłownie ... Mam na myśli umieszczanie niektórych służb ponad prawem , poprzez wymyślanie kolejnych zagrożeń i wynajdywanie wrogów , których można później do woli podsłuchiwać , więzić , torturować i takie tam ...

"Również przewijałem w scenach gdzie szef FBI stawał się gajowym . Może to ukazywało w jakiś sposób drugie oblicze tego komuchożercy , ale było ciężkie do strawienia"
Bycie gejem nie pozostawało bez znaczenia dla jego pracy i całego życia. Zwalczał ludzi myślących inaczej, lewaków, anarchistów, oportunistów, walczących o swoje prawa czarnych, miał określoną wizję posłusznego i prawowitego obywatela, oddanego patrioty jako wzorca, a jednocześnie sam był w mniejszości, która była prześladowana. I nawet matka powiedziała do niego, że wolałaby gdyby jego syn nie żył niż był gejem. To tylko uwidaczniało tragizm tej postaci.

Też się zgadzam. O Hooverze coś tam kiedyś czytałam, ale nie spodziewałam się, że film będzie tak mocno tabloidowy. Raczej oczekiwałam, że właśnie dowiem się z niego czegoś poza podejrzeniami o homoseksualizm, czy zbieraniem haków. Kontekst epoki też przedstawiono tak jakoś typowo-skrótowo (np. to przesadne straszenie komunizmem - dyskwalifikujące wówczas ludzi). Akcent położono za to na historię jakiegoś pilota i jego dzieciaka, która w ogóle mi się nie podobała (może dlatego, że pierwsze słyszę) - ta historia chyba jednak nie stanowiła podwalin FBI. Rozumiem, że miało to pokazać jak rozwijały się wówczas techniki operacyjne, ale ja z tego najbardziej zapamiętałam, że sam szkielecik dzieciaka porzucony w okolicy posiadłości został odnaleziony bardzo późno i przypadkiem. Zamiast zajmować się jakimś drewnem powinni przeszukać krzaki. Wg mnie to raczej szkalująca (skandaliczna wręcz) okoliczność niż powód do dumy.

Zaraz zaraz, coś mi tu nie pasuje... twierdzisz, że film to nuda, nazywasz go gniotem, nie dotrwałeś do końca a mimo to wsyatwiasz mu ocenę 6/10???

Te pedalskie motywy zepsuły drugą część filmu.

6 to slaba ocena. Dla mnie to film, ktory oglada sie z trudem, tak rozumiem "gniot". A 6 (a nie 5) za temat...

Czemu aż dziw bierze ? Facet się po prostu starzeje i zaczyna trochę przynudzać.

Napawa mnie smutkiem coraz mniejszy zakres ocen.. Coraz częściej film jest rewelacyjny, albo jest gniotem. W tym przypadku mamy do czynienia z filmem przeciętnym. Czy film przeciętny jest filmem złym? Nie. Przecież nie każdy obraz musi być rewolucyjny i odkrywczy.
J. Edgar jest filmem typowo skierowanym do amerykańskiego widza. Dla nas FBI jest instytucją egzotyczną. Fakt, bardzo rozpoznawalną, ale wciąż obcą. Postać Hoovera w USA budziła kontrowersje. W końcu mamy tutaj do czynienia z człowiekiem, którego aparat był bardzo rozbudowany.
Co do samego filmu, charakteryzacja bardzo dobra, postacie wcale nie takie mdłe. Zabrakło akcji, która dałaby temu filmowi pewną dynamikę. Z drugiej strony, może to być podyktowane tym, że taka była historia FBI. Niestety średnio znam historię tej organizacji.
Filmowi dałem 6. Jest niezły. Można obejrzeć z ciekawości, ale na pewno nie dla zabicia nudy. Co do homoseksualnego motywy... Cóż, mam raczej krytyczne podejście. Nie dlatego, że mógł być homoseksualistą, a bardziej tym, że są to tylko domysły. Jestem przeciwnikiem przypisywania pewnych cech ludziom, gdy nie mogą się oni do tego ustosunkować.