Pomimo obaw jakie pojawiały się odnośnie 'mezaliansu' Kar-Wai Wonga z Hollywood z niecierpliwością czekałem na Jagodowe Noce i nie rozczarowałem się. Nie chcę się tu rozpisywać na temat warsztatu Wonga bo jego zalety są szeroko znane - chce tylko zaznaczyć, że nie spodziewałem się filmu drogi, a pod taki właśnie gatunek podchodzą mi Jagodowe Noce...
No ja właśnie po przeczytaniu opisu dystrybutora oczekiwałem filmu drogi... a takim według mnie ten film nie jest...
"Piękne krajobrazy autostrady 66 są tłem niezwykłych spotkań bohaterki z osobami..." - ogółem sceny z krajobrazami i 'drogą' nie trwają nawet 5 minut...
Nie znaczy to że film mi się nie podobał... po prostu spodziewałem się czegoś innego...
Zgadzam się, że obrazy autostrady nie trwają nawet 5 minut, ale przecież one nie czynią danego obrazu filmem drogi :)
Tutaj mamy do czynienia z wędrowaniem przede wszystkim na innej płaszczyźnie niż ta geograficzne (choć i z ta jest obecna w filmie, głownie poprzez informację o dniach i ilości kilometrów:))
Pozdrawiam