Załóżmy, że film opowiada historię Jesusa, który zakłada wspólnotę/gminę chrześcijańska, napotykając na opór oficjalnego kościoła przeciwnego jego prawdziwej nauce, zaś członkowie chóru to zwiększający swą ilość uczniowie, którzy wciąż wsłuchują się w nauke swego mistrza, którego wprawdzie kochają szczerze, lecz nie zawsze od razu rozumią. Zwieńczeniem dzieła jest zbawienie wybranych poprzez otwarcie ich serc i połączenie ze źródłem "żywej wody". To oczywiście tylko jeden z możliwych odczytów fabuły zawartej w filmie "Jak w niebie", świadczący jednak o głębi tej filmowej opowieści, która z filmu pełnego emocji, akcji, wydarzeń, doświadczeń staje się filozficzną przypowieścią.
Dla wtajemniczonych uwaga ;) Lena jest z pewnością postacią pełną symboliki - po raz pierwszy widzimy ją w srednym diademie, kocha wszystkich i jest piętnowana za swoją miłość (napotyka na brak zrozumienia), postrzega "boską" naturę człowieka (anioły) - widzi głębiej/więcej i jako pierwsza rozumie "dyrygenta" popychając go ku odkupieńczej śmierci na dodatek, podczas mszy w kościele jako jedyna milczy uparcie i skrycie (och, życie kocham Cię nad życie :))
Jezus i Jego Kościół? Ja bym polemizowała. Fajne to co napisałeś, ale to mi pachnie kolejną formą postmodernizmu typu P.Coelho. Pseudo "modlitwa" w językach - tu: sekciarska euforia.
Izolacja.
A nawet opcja rodem z Kodu Leonarda - Maria Magdalena, kochanka Jezusa.
No i oczywiście "nie ma grzechu - grzech jest tylko w Twoim umyśle" - relatywizm właściwy takim kierunkom. I inne takie....
Co nie zmienia faktu, że uważma ten film za niesamowicie urzekający i piękny :) Pozdrawiam!
) Jezus i Jego Kościół?(
Niekoniecznie dosłownie, ale np. człowiek który Jesusa naśladuje i kroczy tą samą drogą, którą szedł ten najsłynniejszy z przykładów.Wówczas scena końcowa jest zwieńczeniem wspiananiem się (ostatnia droga bohatera) na górę zwaną Miejscem Czaszki (to oznacza Golgota - mamy też dosłowną krew wskazującą na to miejsce) gdzie następuje nirwana (z sanskrytu "wygaśnięcie") a po niej wszechobecność przy jednoczesnym zachowaniu swobody indywidualności, jak przystało na ład doskonały - wszak od samego początku chór pod kierownictwem nowego dyrygenta nastawia się na osiągnięcie pełni poprzez odkrycie swego prawdziwego głosu przy jednoczesnej synchronizacji z pozostałymi uczestnikami zespołu.
Postmodernizm? Rzekłbym, że film nawiązuje raczej do nurtu siedemnastowiecznych trendów różokrzyżowych i takich dzieł jak prace Johanna Valentina Andreae, m.in. przez fakt symboliki oraz powiązanie z wierzeniami gnostycznymi (np. Lena to posłaniec z Hymnu o perle, kaseta którą wręcza w sklepie to list powodujący przypomnienie, smok zas uosabia się jako przeciwności w postaci kościoła oraz nieprzychylnego społeczeństwa reprezentującego porządek państwowy).