Bezsensowny scenariusz, dowcipy na poziomie skórki od banana, pseudoanaliza psychologiczna na poziomie Paulo Coelho. Nie mam pojęcia skąd są te zachwyty nad tym gniotem.
Zachwyty nad tym gniotem prawdopodobnie biorą się stąd, jak mniemam, skąd biorą się wszelkie zachwyty. A biorą się one z dostrzegania, postrzegania i przeżywania wątków/smaczków w opowieści (bądź samej w sobie opowieści). W dzisiejszym świecie, w którym absolutnie każdy program i urządzenie wie lepiej ode mnie czego chcę (a wie to na podstawie wyśmianej w filmie analizy i statystyki) w końcu poczułem się jak brudas wyrzucający kanapkę z tak błahego powodu, jakim jest jest smak. Piszę ze swojej perspektywy, skąd te ochy i achy. Podejrzewam, że większość, której film się podoba, poda swoje argumenty. Bagno postrzegam bardziej jako upokarzającą rzeczywistość - nieporozumienie, skazujące mnie na brak alternatywy co do wyrazu mojej wolnej woli w codzienności. Pozdro :)
spokojnie to trolling , ale mimo wszystko pożyteczny , bo napisałeś fajnego posta, pozdro