Odniosę się wyłącznie do jednej sceny, w której bohater pyta rabina o istnienie Boga i dopuszczanie zła na świecie. Zmontowano ją tak, że wydaje się, jakby rabin nie potrafił odpowiedzieć tylko siedział cicho czekając na kolejne pytanie. Serio? Przez 70 lat Żydzi nie zastanawiali się, dlaczego Bóg pozwolił na Holocaust a rabina pokonało pytanie zadane przez osiemnastolatka, że aż oniemiał? Takie zabiegi pokazują, że reszta tego filmu też jest niewiele warta.