To chyba ta czesc widowni (zwlaszcza meskiej) wychwala ten kiepski film tak, ze czytajac komentarze mozna pomyslec, ze to niedocenione arcydzielo. Nie dajcie sie nabrac. Juz od pierwszych scen kretynska narracja glosikiem, ktory doprowadza do szewskiej pasji, wprowadza widza w nastroj zlosci, ktora bedzie wzbierala az do konca filmu, w ktorym uswiadomisz sobie, ze zmarnowales prawie 2 godziny zycia łudząc sie, ze w kazdej kolejnej minucie odnajdziesz to ukryte arcydzielo...
Nie doszukuj się głębszego sensu filmu. W filmie jest Niki Reed i reszta nie ma kompletnie znaczenia.
hah, no też oglądałam wyłącznie dla niej ;) film przeciętny, ani zły, ani jakiś mega ambitny.. można zlookać ;)
Bynajmniej nie jest to film dla licealistów, choć główna bohaterka jest nastolatką. Chyba nieuważnie oglądałeś widzu ten film. Moim zdaniem przypomina trochę w konwencji "American Beauty", choć nie jest to ten sam poziom. Zgadzam się, że nie jest to arcydzieło, ale nie jest to też film słaby. Warto obejrzeć, głównie ze względu na Baldwina i Moss.