Chociaż i głębszych treści dało by się doszukać.
A mierzenie gustów jakimiś wynalazkami typu "gustomierz" to kiepski pomysł.
James Purefoy (Marek Antoniusz z "Rzymu") i Ciarán Hinds (Cezar z "Rzymu") pomykali po Marsie we wdzianku legionistów.
Film nie był zły, choc trochę "przeskakany", w dziwnych nazwach dało sie połapać a końcówka ciekawa. Polecam na chwilę relaksu, w razie czego w przerwie można zrobić kawę :).
P. S. "Piesek"!
Sympatyczny.... I te dwie zbuntowane Księżniczki... oraz bogini zamiast boga czy bogów... czyżby było to feministyczne przesłanie???
pan znajduje się na innej planecie, jedynie ładne efekty, ale te pomysły już były, stworzony świat naiwny, często akcja stoi innym razem nie potrzebna potyczka, od razu wiadomo jak to się skończy, film familijny tyle
Witam,
Recenzja filmwebu jest dobra i polecam jej przeczytanie wszystkim tym, którzy krzyczą, że a) film jest kiczowaty i naiwny b) jest ściemą z Gwiezdnych Wojen czy innych takich.
"Księżniczkę z Marsa", na podstawie której to książki film jest nakręcony, Burroughs napisał w 1917 roku! Jego wizja Marsa opiera...
Dobry pomysł. Takie Gwiezdne wojny w nowym wydaniu. Dałbym nawet i 8 ale przez te dziury w fabule to nie mogę dać więcej niż 5 :(
Tutaj człowiek nie skupia się na tym co się dzieje, ale na tym, że zapamiętać milion nazw, postaci (a
KAŻDY TO DZEDAK WTF) itd itp. Chce prostej nieskomplikowanej walki dobra ze złem, a nie
telenoweli ciągnącej się jak glut. Dobre eflekty, ale film na jeden raz - zobaczyć i zapomnieć.