Gary Jones, człowiek który w 1995 uraczył nas całkiem zacnym b-klasowym animal attack o zmutowanych komarach, tym razem postanowił opowiedzieć nam historię pirata, który powrócił zza grobu, by uciąć głowy potomkom swoich oprawców i odnaleźć swój skarb. Takie zombie - slasher. Z deczka głupie, co? No ale chyba powrotu zza grobu są w kinie grozy na porządku dziennym. Naturalne jak poranna toaleta. Więc w czym problem? O tym zaraz. Za produkcję odpowiedzialna jest wytwórnia Asylum... i tu mógłbym skończyć pisać, bowiem zapewne połowa osób już wie, że lepiej nie sięgać po wodę z zatrutej studni. Ale napiszę jednak kilka zdań więcej.
Technicznie film jest zaskakująco znośny - niezła jakość obrazu, znośna praca kamery (nie stoi w miejscu jakby ktoś ją nadział na kij od szczotki, ani też nie lata jak w łapach alkoholika) - wszystko jako tako "wygląda", choć oczywiście musiałbym upaść na głowę, by napisać, iż zdjęcia są dobre. Obsada jest znośna, tzn banda kiepskich b-klasowych aktorów, ale widziałem już gorsze wyczyny po drugiej stronie kamery...
Wśród bohaterów mamy parę nastolatków - takie slasherowe dzieciaki, ale raczej z tych co dochodzą do finału i za bardzo nie irytują, mamy też zacnego policjanta, który robi swoje miny i wypowiada poważne kwestie, tak aż się śmiesznie robi...
i w tym jest porblem z całym filmem. Fabuła aż się prosi o lekki, zabawny krwawy horrorek komediowy. A tu nie . Zrobiono poważny film, podchodząc do swojej pracy zupełnie nie poważnie. A powinno być odwrotnie.
scenariusz jest debilny do granic możliwości, a reżyser nie pozawala aby obraz choć na chwilę zszedł poniżej pewnego poziomu debilizmu. Pare przykładów : nocny klub. pustki. jedna panienka tańczy na rurze, druga robi lap dance piratowi.on się coś burzy. podchodzi murzyn, pirat WYRYWA mu rękę. A przy stoliku obok nadal siedzi typ i popija piwko, dwa metry dalej panna nadal tańczy na rurce. Potem przesłuchanie, nasz zacny policjant pyta właściciela czy są jacyś świadkowie po za striptizerką. facet mówi, że jest ten typ co siedzi przy stoliku (ciągle tam siedzi!), ale że nie mówi zbyt wiele, więc nasz policjant wierzy na słowo. .. potem zauważa kamerę. Jedną małą kamerkę. więc oglądają film z kamery, który mnogością ujęć nie różni się od reszty filmu. ma tylko czarno biały lekko ziarnisty obraz.
i tak przez cały film. nawet troszkę się pośmiałem z nieporadności i tandetności tego dziełka. A całość da się oglądać, bowiem pirat potrafi atrakcyjnie uśmiercić - ofiary tracą głowy, a czasami nawet inne części ciała. efekty gore tandetne, ale zadowalające. Na koniec uraczymy jeszcze małą próbkę koszmarnych CGI.
nie radzę oglądać, ale jeśli wrócicie pijanie, tudzież najarani do domu i nie będziecie chcieli spać, a będzie wam szkoda dobrego filmu na taki stan... to... to nadal moglibyście trafić lepiej, ale wtedy jest szansa że troszkę się przy tym syfiku rozerwiecie.