Nigdy nie spotkałam filmu,który tak wspaniale by we mnie trafił. Nie wiem z jakich przyczyn,ale jest tak niezmiernie idealny, mogłabym go oglądać kilka razy pod rząd, a melodią wygwizdywana przez Marlowa to jakiś kosmos... Cała sceneria jesienna... ta lekkość żartu, uśmiechu bohaterów jest tak prze- (nie wiem jakiego przymiotnika użyć) ,że ciężko to opisać. <3
Doceniam wiele filmów Hitchcocka, prawie każdy to dla mnie rarytas, ale ten szczególnie niespodziewanie wpisał się w moje gusta. Mogłabym w nim zamieszkać... I życzę sobie takiego snu.