Tak poważnych i gorzkich musicali często się nie spotyka. Zadziwiające jak udało się to osiągnąć poprzez wesołe i niemal slapstickowe numery muzyczne. Chapeau bas! W dodatku Minelli i York mają tak wiele magnetyzmu i uroku, że wprost rozsadzają ekran. Ten sam efekt uzyskał Joel Grey swoją niesamowitą energią, ruchami, głosem i mimiką. Sporo tu niezapomnianych scen - nie tylko muzycznych. Nic dziwnego, że to już kultowy klasyk.
Czy te "wesołe numery" nie sa grubo podszyte? Egzystencja człowieka, jego tęsknoty, melancholia, wdzierajaca się bezlitośnie ideologia...
Film nie do zapomnienia, fakt.
Moim zdaniem właśnie dlatego te numery są tak świetne, gdyż podejmują trudne tematy w luźny, wesoły sposób. Dzięki temu widzowie zapominają o wszelkich troskach, a taka jest właśnie rola kabaretu. Uwielbiam sposób w jaki film przeplata beztroskie występy z ówczesną ideologią w Niemczech. Jednocześnie do niej nawiązują, a nawet przeobrażają w żart, bo przecież "życie to kabaret" :)
Niedwuznaczne aluzje seksualne niskiego sortu (np. prezentacja konferansjera na początku filmu albo "Two ladies") - dla jasności, świetnie to wszystko skonstruowane w ramach inscenizacji scenicznej i filmowej - tylko "luźne i wesołe"? ;)
Dobrze, że choć na "dosadne" przystałaś.
Kurcze, w takim razie chyba jestem dziwna, bo nadal nie uważam tego za wulgarne. Te aluzje seksualne naprawdę tak Cię raziły? ;>
Tak, dosyć obrzydliwe były te panienki upudrowane i uszminkowane panienki z kabaretu. Takie bliżej klimatów "dzielnicy uciech" pośledniejszego sortu.
No przyznaję, że nie jestem nawet pewna czy to były "panienki", ale to był ich wygląd sceniczny, cóź poradzić. Skoro to było Twoim zdaniem wulgarne, to nie wyobrażam sobie co musisz czuć widząc większość dzisiejszych teledysków, filmów i innego badziewia.
Jak to, przecież konferansjer wyraźnie powiedział: "wszystkie dziewice". Sam słyszałem.
http://gniniar.files.wordpress.com/2010/03/cabaret01.jpg
PS. Jak jest ordynarnie wulgarne to po prostu nie zażywam.