"Body Cam" (2020) - jeśli macie dość ciemny obraz na telewizorze, komputerze lub na telefonie, to polecam go rozjaśnić, ponieważ większość akcji dzieje się w mroku, znaczy nocy.

Młody, czarnoskóry chłopak zostaje zabity przez policjanta i zostaje uniewinniony, więc w mieście dochodzi do zamieszek (brzmi to znajomo?), a do tego zaczynają ginąć stróże prawa.

Nim napiszę jak bardzo podoba mi się ten tytuł, to najpierw ostrzegę resztę, której wcześniejsze minusy nie przeszkadzały.

Do dość sztampowej opowieści wrzucono paranormalne zjawiska, więc nie każdemu się to spodoba...
A, całkowicie zapomniałem wspomnieć o tym, że - cholera - chyba zapomniałem tego minusa, więc dojdźmy, znaczy przejdźmy do mych odczuć.

Powiem szczerze, że mimo ocen, to naprawdę dobrze bawiłem się podczas tego seansu i w ogóle te wszystkie minusy mi nie przeszkadzały, lecz to pewnie dlatego, iż w ogóle nic nie wiedziałem o tym dziele, więc nawet mojej recenzji nie powinniście czytać.
Tak więc, moim - i tylko moim zdaniem - uważam, że warto dać szansę temu tytułowi, bo historia naprawdę wciąga...
A, już sobie przypomniałem.

Dla fanów horrorów, minusem może być to, że całe tte paranormalne treści została nakręcona na przetartych kliszach, więc możecie się czuć tak, jakbyście już to gdzieś widzieli, to jednak jeśli chodzi o fabułę, to ona naprawdę wciąga.

PS Dajcie mu szansę