Coś jak whisky pozbawiona procentów. Twórcy zupełnie nie poczuli arcydzieła Myśliwskiego (nie wiem jak to możliwe), które zresztą jest materiałem na porządny serial.
To jest bardzo ciekawy zarzut biorąc pod uwagę, że scenariusz pisał sam Myśliwski (wspólnie z Berem). Czyli Myśliwski nie czuje własnej twórczości??
Czuć to pewnie dobrze czuł skoro to napisał, ale to chyba rzadko bywa, że pisarz pisze dobry scenariusz na podstawie swojej powieści.
Brak tej umiejętności to jedno, ale mnie nachodzi też refleksja, choć to trudne do uwierzenia, że całość była ,,krojona" pod tv, która rzecz zamówiła by wypełnić sobie czas nadawania, kiedy jest oglądana głównie przez bezrobotnych ...
Z drugiej strony powszechnie wiadomo ile do powiedzenia na planie przysługuje scenarzyście a jeszcze takiemu, który jest jednocześnie autorem literackiego pierwowzoru...
To co obejrzałem, przede wszystkim dlatego, że poznałem książkę, wydaje się być rzeczywiście porównywalne z ową <whisky bez procentów>. Nie smakuje!
Proza Myśliwskiego to, zapewne, trudny materiał do sfilmowania (vide: "Pałac" T. Junaka) ale może kiedyś...
Good night, and good luck, esforty.
4/10