Wychowałem się na Karate Kid i choć nie lubię remaków, to ten film obudził we mnie wspomnienia z dzieciństwa... może nie jest to film nadzwyczajny, ale jest taki, jaki Karate Kid być powinien, brakowało mi tylko pana Miyagi... Z dzisiejszego punktu widzenia najlepsza w tym filmie była czapka pana Hana;] a mały Smith jak skórę ściągnął z ojca; najbardziej mi przypomina Willa z serialu Bajer z Bel-Air, nota bene też wspomnienie mojej młodości...