Kiedyś na treningu do sparingu dostałem takiego lichego chłopczyka. Trener wiedział, że go zlekceważę no bo wiadomo co ma jakieś 45 kilo do prawie 80. No i ten lichy chłopczyk tłukł i tłukł aż przebił się w końcu przez mój niedbały układ bloku i poczułem się tak jakby błysnęło mi w oczy ze 100 fleszy jednocześnie. Ja wiem, że outsiderzy o pewnych rzeczach nie wiedzą i dziwią się, ale kung fu ma to do siebie, że nie mięśnie są ważne ale technika ataku połączona z odpowiednim balansem tak by jednocześnie wykorzystać masę ciała i w ten sposób oberwałem 45 kilowym odważnikiem. W tym filmie tamci nie byli 2 razy więksi także bez przesady, można zaakceptować, choć przyznam, że pewne rzeczy były przerysowane, ale to kino familijne a nie film instruktażowy.

Technika ważna ale on miał takie chude ręce że jakby to było naprawdę to by go połamali ale to tylko moje zdanie ja ćwiczę box ale lubię film kopane :)

No wiesz, ja też gostka mogłem zniszczyć, różnica była po prostu za duża a wyglądaliśmy mniej więcej jak Chan i Jaden, ale nie o to wtedy chodziło. W filmie różnica była do zaakceptowania zwłaszcza, że kto im mniejszy tym więcej problemów stwarza bo w odróżnieniu od boksu atak przeprowadzasz na różne partie ciała i to nie tylko pięścią. Boks jest ograniczony do rąk więc wymaga odpowiedniej budowy ciała i takie wrażenie mogłeś odnieść. W kung fu, jak zapewne wiesz, specjalizowali się Chińczycy a to są kurduple i skądś tę moc musieli wykrzesać.