Choć bardzo dobrze pamiętam pierwowzór z Danielem-San i Panem Miyagi, wcale nie
uważam, że 26 lat (!) to za mało, żeby robić remake. Gołym okiem widać, że tegoroczny film
jest dostosowany do współczesnej, wczesnonastoletniej widowni, dla której jedynym
źródłem emocji są kolorowe obrazki z Internetu, bądź widowiskowe strzelaniny i wybuchy
rodem z Iron Mana 2. Bo i przecież trudno się dziwić. A chociaż stuknęła mi już (prawie)
trzydziestka, to chyba dałem się wciągnąć w tą matnię spłyconych i jednowarstwowych
wątków fabularnych, wymuszonych obrazem i muzyką emocji i przegiętej wręcz
poprawności społeczno-politycznej. Myślę, że współczesnym dzieciakom się spodoba ;)