Zygmunt Kałużyński opowiadał, że w jego oczach Rita Hayworth jako filmowa Gilda, zsuwając bardzo powoli swoje długie rękawiczki z ręki prezentowała większy walor erotyczny, niż współczesne mu aktorki bez skrępowania rozbierające się na ekranie do naga. Albowiem rzecz jedynie lekko oraz subtelnie zasugerowana potrafi mocniej poruszać ludzkie zmysły niźli rzecz odarta z jakiejkolwiek tajemniczości, z jakichkolwiek niedopowiedzeń.
Tutaj właśnie jest coś z dawnych klimatów. Nagości nie ma ani krztyny. Ale i tak w każdym zbliżeniu, w każdym dotyku skóry i włosów - ukryty erotyzm aż buzuje. Nie sprawdzałem w ilu krajach ten film był wyświetlany, lecz nie zdziwiłbym się gdyby w paru mniej liberalnych od Libanu państwach Bliskiego Wschodu był on całkowicie zakazany za swą "niemoralność".