Film pt. "Karmel"bardzo mi się spodobał. Wspaniale ukazuje on specyfikę kobiecości,naszego sekretnego,tajemniczego świata,do którego nie mają wstępu mężczyźni.Reżyserka przedstawia ich (mężczyzn)jako niegodziwe istoty,dla których kobiety są w stanie zrobić wszystko,którzy ranią je,a mimo to są potrzebni do szczęścia.Nie sposób wskazać właściwej budowy filmu; na pewno nie ma on budowy klamrowej, właściwie nie posiada początku ,rozwinięcia,zakończenia; to po prostu zbiór smutnych,niewiarygodnie smutnych kobiecych historii,których prawdziwego rozwiązania możemy się tylko domyśleć.Właśnie ten element pozostawiający widza w niepokoju sprawia,że dzieło zostaje w pamięci na długo i skłania do refleksji.
Labaki pokazała wszystko to, co najpiękniejsze w kobietach. Pokazała kobiecość...
a tego dziadka to chyba ciocia Rose zraniła? którzy mężczyźni są tu ukazani jako niegodziwe istoty? ten mąż co zdradza żonę i który jeszcze?
Nie, nie zgodzę się, iż mężczyźni ukazani zostali jako "niegodziwe istoty".
Mężczyźni w tym filmie są nienachalni.
Policjant, który był tak zauroczony, iż myślał, że nie płacenie mandatów, to gra miłosna, starszy Pan, którego urzekła (zapewne swą skromnością) Rose...
Cudowny film, tak delikatny, ileż w nim było subtelności, jestem zachwycona.
Wzruszył mnie niezwykle, do tego cudowna muzyka. Wspaniały.