O filmie powiem jedno: od początku seansu wprost marzyłam, żeby skosztować tych
cudownych wypieków. Po prostu jadłam je oczami. Wiem, że to fikcja i ciasta tam pokazane
nawet nie musiały być zjadliwe, ale ich nazwy i piękne przybranie były kuszące. Fajne w tej
produkcji było to, że bohaterka wyzwalała wszystkie swe frustracje, odnoszące się do jej
nieudanego życia, podczas gotowania. Świetne;)