Nie jestem na tyle "sprawna" zeby bawić się w wyszukiwaniu nieskończonej liczby odniesień do kina azjatyckiego, reklam i nie wiadomo jeszcze czego. Skupiam się zawsze na fabule bo ta jest dla mnie najważniejsza. A tutaj można by powiedzieć w jednym słowie, że film jest o zemście. I to mi się podoba, bo to już drugi film w miesiącu (po Dogville) o tej brzydkiej, ale wielce satysfakcjonującej formie rewanżu. A ja cieszę się jak dziecko, że może juz niedługo samurajskim mieczem ******* odetnę łeb, a ***** też coś, ale jeszcze nie wiem co. Fim na tyle krwawy, że aż groteskowy chociaż wszystkie te tryskające krwią odrąbywane czlonki są dla mnie ani śmieszne ani przerażające. Pewnie dlatego, że zawsze w odpowiednim czasie Tarantino zmienia formę: na przykład z fabularnej na typ japońskiej animacji - i dlatego cały ten prysznic krwi jest do zniesienia. A poza tym lubię zawsze oglądać walki, bójki, strzelaniny i pościgi więc dla mnie walcząca samurajskim mieczem Uma to sama rozkosz. Też bym tak chciała.