Mam małą prośbę. Jeżeli nie zrozumieliście filmu (nie wiecie, dlaczego krew tryska 5 minut, lub też dlaczego jedna kobieta kładzie na łopatki całą armię) to się nie wypowiadajcie. To jedynie znak, że nie zrozumieliście filmu.
Tak, tak. Możecie teraz na mnie najeżdżać, ale prawdę mówiąc średnio mnie to obchodzi. Jak dla mnie niezrozumienie filmu automatycznie wyklucza człowieka z oceniania go. Więc nie wystawiajcie 1/10 tylko dlatego, że wasze mózgi nie mogą pojąć dlaczego "to jest takie, a tamto takie". Jeżeli nie wiecie, to macie problem. Poczytajcie fora, strony internetowe... może gdzieś znajdziecie odpowiedź.
Moja ocena to 9/10 (bo 10/10 wystawiam tylko filmom które zaliczam do "ważnych").
PS Jak dla mnie wystawiania 1/10 filmowi, który został zagrany, zmontowany itp. co najmniej dobrze, mija się z celem. W mojej opinii wystawianie 1/10, to jedynie kaprys małego dzieciaka, który myśli, że 1/10 to jedyna ocena którą można dać filmowi, który sie nie spodobał.
Dziękuje i Przepraszam. Bizon.
ehhh, ja go zrozumiałem i mi się nie spodobał, co w tym złego? Umierasz po tym, że ja daję 1 lub ktoś inny, a Ty dajesz 9? No człowieku trochę tolerancji do innych, każdy ma inny gust, tak samo jest z kobietami, jeżeli mi się nie podoba Twoja kobieta to od razu mnie zbesztasz? Innym filmom które mi się nie podobały dawałem 6 nawet, tylko Kill Bill mi nie przypadł do gustu, nie widzę nic fajnego w nim, to zwykła historyjka, którą może wymyślić ten "mały dzieciak" co mówisz.
1. Nikogo nie besztam.
2. Są gusta i guściki, ale jak napisałem, wystawianie 1/10 jest jawną niesprawiedliwością, nawet gdyby film nie opowiadał zupełnie o niczym, gdyż w filmie liczy się nie tylko fabuła, lecz też montaż, gra aktorska itp., a to w "Kill Bill'u" było na poziomie co najmniej dobrym.
Zgodziłbym się z oceną 4/10, bo to by znaczyło, że ktoś go obejrzał, zrozumiał, ale po prostu nie jest w jego guście. Tak jak napisałem, 1/10 to tak naprawdę kaprys, bo naprawdę mało jest filmów na tyle beznadziejnych.
Zawyżyłem ocenę do 3, bo oglądałem jeszcze raz ten film wczoraj, ocena tylko i wyłącznie podwyższona, bo walka Mamby z Go Go była bardzo dobra. Gra aktorska też za bardzo mi się nie podobała, w głównej roli zobaczyłbym kogoś innego, nawet nie jakąś gwiazdkę.
Zgadzam się z bizonem, ci co oceniają film ten na 1, nie znają chyba pojęcia "pastisz" - więc i nie rozumieją go. Ode mnie 10/10 VOL 1 I 9/10 VOL 2.
A co zmienia znajomość słowa "pastisz"? I co było w tym filmie do zrozumienia lub nie? Przecież to film właśnie dla pragnących na czas seansu wyłączyć głębsze procesy myślowe. Film albo się komuś podobał, albo nie i cała sprawa. Jak dla mnie 4/10 czyli poniżej oczekiwań.
Wybacz ale naprawde żadko kiedy stawiam 1 jednak ten film na to w 100% zasłużył.Jeden wielki gniot którym Tarantino leczy chyba swoje kompleksy a przy scenie ze stopami Umy masturbuje się codziennie.
Nie będe doszukiwał się drugiego dna bo film go zwyczajnie nie ma.
Zero smaczków a tego pastiżu również nie zauważyłem zero klimatu,gra aktorów i tu dziwna sprawa bo inne gnioty spod znaku Tarantino były chociaż dobrze zagrane a tu?No jedynie Uma zagrała z klasą.Dalej. Kicz kicz kicz i jeszcze raz kicz.Prosze wytłumaczcie mi co takiego fajnego może być w filmie kiczowatym.
Kicz trzeba umieć dawkować a Tarantino jak zwykle przesadza.
Scenariusz?
Scenarzysta pisał go chyba po pijaku, a przeprtaszam dopiero teraz zauważyłem że to jaśnie oświecony Kłentin go pisał.
No teraz wszystko jasne.
Humor.
Boże przenajświętszy, naprawde bawią was hetrolikty krwi i cała masa flaków?Bo mnie nie.
O ile na Pulp Fiction(4/10)nie wynudziłem się za bardzo to modliłem się koniec Kill Billa.
Zakończenie nie mniej kretyńskie niż reszta filmu
W każdym temacie prosicie o argumeny to podałem ^.
Czekam na waszą i mam nadzieje że będzie to coś więcej niż
"no bo film był oryginalny" albo "Tarantino go zrobił"
Ale po co ja mam z tobą dyskutować człowieku?
Nie podoba ci się - trudno. Ja twoich gustów zmieniać nie mam zamiaru...
Zgadzam się z Bizonem. Ten film nie zasłużył na 1/10. Ale jakby nie było, masz prawo wystawić taką, a nie inną ocenę. Tylko to, że wygłosiłes swoją opinię na temat "Kłentina" ;/, wcale nie znaczy, że wszystkim słów zabrakło. Po prostu Ty masz swoje zdanie i każdy może je mieć, więc nie mów o braku argumentów...
Pozdrawiam
1. Piszesz, że zero smaczków. znasz serial "Kung-fu"? Wiesz kogo grał tam Carradine? Zestaw sobie tą rolę z jego kreacją Billa.
2. Wskaż mi japońską produkcję kung-fu, która nie jest kiczowata. Nawet w zamierzeniu ambitny "Przyczajony tygrys..." posiada elementy kiczu (nie chyba muszę dodawać, że chodzi mi o sceny walki?).
3.Kicz trzeba umieć robić i to robić tak, żeby ludzi otaczali twórcę tego kiczu swoistym kultem. Tarantino kicz potrafi robić i to cholernie dobrze. Aaron Saltzer i Jason Goldberg (czy jakoś tak) też produkują kicz. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak źle i chujowato może wyglądać kicz, odsyłam to "filmów" tej parki.
4.Piszesz o zakończeniu pierwszej części, czy całości? Bo nie wynika to jasno z Twojej wypowiedzi.
5.Jeśli chodzi o role aktorów - Ty, a powiedz mi, który z aktorów, oprócz Umy Thurman, miał do zagrania więcej, niż kilka kwestii? Piszę o pierwszej części. No wybacz, ale jeśli chodzi Ci o tych japońców, co grali członków Obłędu 88, to od nich raczej nie wymagałbym jakiegoś aktorskiego Olimpu. Chyba, że takowy objawia się poprzez darcie ryja, kiedy następna kończyna oddziela się od ciała.
6.Nie widziałeś pastiszu? Kurwa, stary, to Ty chyba oglądałeś film z wyłączonym monitorem i dźwiękiem. Bo ten film począwszy od czołówki do napisów końcowych to jeden, wielki pastisz (nie pytaj "pastisz czego?", bo chyba Cię wyśmieje).
AD1 Nie nie widziałem tego serialu ,ale czy ktoś oprócz Taranino i jego fanatycznych fanów widział?
2.Fakt są kiczowate ale nie do takiego stopnia że laska jeździ jakimś śmiesznym samochodzikiem.No i z tych filmów arcydzieł się nie robi.
3.Oglądałem którąś z części strasznego filmu i film ten jest głupią amerykańską produkcją.Ale cóż zawsze znajdzie się ktoś gorszy od Tarantina.
Ja jeszcze dodam że kicz nie musi być zły o czym pisałem na forum głównym (patrz Świadek mimo woli).
4.Drugą część obejrze jak będę miał ochote na sado-maso a nikogo nie będzie w pobliżu.
5.I tu raczej znowu zwaliłbym na reżysera ,który stworzył tylko jedną postać.U Kurosawy chociażby były postacie pełnokrwiste i to nie jedna czy dwie.Właściwie filmy Akiry zaprzecają tezie że aktorstwo japońców zaczyna się i kończy na darciu mordy.
6.Hah wiem co to takiego pastisz i nie obchodzi mnie do jakich gówien Kung-Fu odwoływał się Tarantino(i szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi).
Powiem jeszcze zanim zostane posądzony o brak poczucia humoru że widziałem głupkowate Kung-Pow i było ono dużo zabawniejsze od nudnego Kill Billa.
"Nie nie widziałem tego serialu ,ale czy ktoś oprócz Taranino i jego fanatycznych fanów widział?"
A owszem. Oglądałem ten serial dobre 10 lat temu, kiedy leciał na RTL 7. Nawet nie wiedziałem wtedy, kto to jest Tarantino.
"Fakt są kiczowate ale nie do takiego stopnia że laska jeździ jakimś śmiesznym samochodzikiem.No i z tych filmów arcydzieł się nie robi."
No nie, film nie jest arcydziełem. Arcydziełem to jest "Stalker". Tyle, że jeżeliby teraz do kin wpuścić taki film Tarkowskiego, na FW miałby pewnie średnią 5,5 (oczywiście, zakładajac, że ktośby na taki film poszedł. Tarantino zrobił najbardziej komercyjny film w swojej karierze. A kiczowatością dopasował się do masowej widowni. Idąc przez miasto, kilkanaście razy można zaobserwować takie wyglancowane autka.
"Drugą część obejrze jak będę miał ochote na sado-maso a nikogo nie będzie w pobliżu."
Zarzucarz Tarantino kiczowatość, pieprzony hipokryto?!
"I tu raczej znowu zwaliłbym na reżysera ,który stworzył tylko jedną postać."
Tu masz rację. W "Kill Bill" Tarantino stworzył rzeczywiście tylko jedną postać. Reszta charakterów została niemal żywcem wyjęta z japońskich legend i filmów.
"U Kurosawy chociażby były postacie pełnokrwiste i to nie jedna czy dwie."
Kurwa, teraz to mnie zwaliłeś z nóg. A czy Kurosawa był postmodernistycznym reżyserem? (no, chyba że adaptowanie na swój sposób dzieł Szekspira można tym określeniem nazwać).
"Właściwie filmy Akiry zaprzecają tezie że aktorstwo japońców zaczyna się i kończy na darciu mordy"
Nie twierdzę przecież, że się zaczyna się i kończy właśnie na tym. Tyle, że jeśli Toshiro Mifune miałby w scenariuszu napisane "drzy mordę z bólu", nie wątpie, że zrobiłby to lepiej, niż aktorzy-kaskaderzy, drący te mordy w "Kill Bill".
"Hah wiem co to takiego pastisz i nie obchodzi mnie do jakich gówien Kung-Fu odwoływał się Tarantino(i szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi)."
:) Tym argumentem tylko potwierdzasz (w sumie to dzięki, nie będe ci musiał tego udowadniać), że kompletnie nie pojąłeś dlaczego powstał ten film, dlaczego ma taką fabułę i bohaterów i w jakiej konwencji został nakręcony.
Dziękuje.
"A owszem. Oglądałem ten serial dobre 10 lat temu, kiedy leciał na RTL 7. Nawet nie wiedziałem wtedy, kto to jest Tarantino."
OK Tobie się zdażyło się ale oprócz Ciebie widziało go na FW paredziesiąt osób więc nie gadaj mi że każdy wie co to jest.
"Zarzucarz Tarantino kiczowatość, pieprzony hipokryto?!"
Owszem ale nie wiem co to ma wspólnego z moim postem.Ja drugiej części nie widziałem i nie oceniłem jej.A to chyba osobny film.
"Kurwa, teraz to mnie zwaliłeś z nóg. A czy Kurosawa był postmodernistycznym reżyserem? (no, chyba że adaptowanie na swój sposób dzieł Szekspira można tym określeniem nazwać)."
Ale o co chodzi obaj robili w tej samej branży nie?
":) Tym argumentem tylko potwierdzasz (w sumie to dzięki, nie będe ci musiał tego udowadniać), że kompletnie nie pojąłeś dlaczego powstał ten film, dlaczego ma taką fabułę i bohaterów i w jakiej konwencji został nakręcony."
Film powstał po to żeby Tarantino zarobił mase kasy za nic.
Ale miał być chyba swego rodzaju chołdem złożonym twórcom kina Kung-Fu.
"Ale o co chodzi obaj robili w tej samej branży nie?"
No tak. Na świecie jest kilkaset tysięcy reżyserów. To znaczy, że każdy musi kręcić na równie wysokim poziomie? Są twórcy od komerchy (Bay, Emmerich), są twórcy ambitniejsi (Herzog, Kurosawa, Tarkowski). Każdy jest dobry w czymś innym. Tarantino jest najlepszy, jeśli chodzi o kręcenie postmodernistycznych filmów.
"Owszem ale nie wiem co to ma wspólnego z moim postem"
A nie uważasz, ze wyświechtany i nadużywany przez dzieci neo tekst o sado-maso nie stał się kiczowaty?
"No tak. Na świecie jest kilkaset tysięcy reżyserów. To znaczy, że każdy musi kręcić na równie wysokim poziomie? Są twórcy od komerchy (Bay, Emmerich), są twórcy ambitniejsi (Herzog, Kurosawa, Tarkowski). Każdy jest dobry w czymś innym. Tarantino jest najlepszy, jeśli chodzi o kręcenie postmodernistycznych filmów."
A cóż takiego jego filmy wniosły w kinematografie bo raczej Tarantino czerpał z dawniejszych filmów.
"A nie uważasz, ze wyświechtany i nadużywany przez dzieci neo tekst o sado-maso nie stał się kiczowaty?"
Być może ale na pewno nie tak jak ten:
"O gustach się nie dyskutuje"
I kończe już tą nadzwyczaj emocjonującą dysputę (uahaha...), bo widzę, że z tematu 'Kill Billa' schodzimy na ogólną twórczość Tarantino. A ja nie będe kogoś przekonywał do jego twórczości, bo, w przeciwieństwie do większości jego fanów, mam głęboko w dupie, czy ktoś nienawidzi jego twórczości i wystawia jego filmom negatywne oceny. Taka dyskusja mogłaby się toczyć do późnych godzin nocnych, a ja mam lepsze rzeczy do roboty;] Możesz wymieniać tutaj wady filmów Tarantino, ja bedę pisał kontry, ty bedziesz kontry cytował, ja będe cytował Twoje wypowiedzi, kontrując...itd.
Pozdrawiam.
"Dlaczego krew tryska 5 minut, lub też dlaczego jedna kobieta kładzie na łopatki całą armię(...)" - Dlaczego?
1. Bo nie tryska 10 minut. 2. Bo nie kładzie pół armi - Dlatego.
Zadajesz gościu głupie pytanie to masz głupią odpowiedź. Poprostu nie zrozumiałeś filmu jak to już ktoś wcześniej napisał.
Boże... Już było to wytłumaczone... Ile razy trzeba powtarzać, że na tym właśnie polega styl Tarantino? Większość jest przejaskrawiona, o to chodzi. Głupie te pytania "dlaczego tak, a nie inaczej?"... Nie da się odpowiedzieć na nie tak, żeby każdy był usatysfakcjonowany.
rozumiem, że nie każdemu podobają się te filmy, ale patrząc na Twoje posty, wygląda na to, że Ty ich po prostu nie kumasz :)
Nie wymagajcie ode mnie że mam znać wszystkie filmy kung-fu z których Tarantino pościągał.
A dla mnie jest to jeden ze słabszych filmów Tarantino.. tzn obie części..
Lubię ten styl, lubię takie przejaskrawienie, ale wg mnie tym filmem Tarantino nie oddał hołdu filmom kung fu, a jedynie powielił kalkę.
To co mi się podobało to muzyka (jak zawsze zresztą) i role Lucy Liu i Derryl Hannah.
Według mnie film jest bardzo dobry, a jakąś wielką fanką Tarantino nie jestem... Oglądałam go kilka razy (w pewnym momencie potrafiłam oglądać go codziennie) i jeszcze mi się nie znudził.
A filmy Tarantino to po prostu kino różniące się od innych, każdy go zna i wiadomo, czego się po nim spodziewać, więc nie rozumiem jednego: po co, do cholery, oglądacie ten film, skoro wiecie, kto jest jego reżyserem, i wiecie mniej więcej, jakich treści możecie się spodziewać?
Pozdrawiam:D
zgadzam sie w 100%, lepiej tego nie można było ująć ;) Tarantino to Tarantino, każdemu jest znany, więc jeśli komuś nie podoba się jego styl, to po co te dyskusje głupkowate?
Bo ludzie mają już tak zakodowane, że zawsze muszą się czegoś czepić ^^.
Ja sama dość opornie zabieram się za filmy Tarantino. Widziałam dotychczas Sin City, Dead Proof i właśnie Kill Bill 1 (kolejność oglądania). I o tyle o ile Dead Proof mnie totalnie rozczarował i pesymistycznie podchodziłam do obejrzenia kolejnej pozycji, o tyle Kill Bill mnie pozytywnie zaskoczył. Oglądałam wręcz z przyjemnością, a drugiej części nie mogę się doczekać (na szczęście kwestia paru h tylko).
Jestem skłonna nawet zmienić niechętne podejście do reżysera.
Imo faktycznie, wystawianie 1/10 to totalny brak szacunku. Sama mam często problem z oceną, bo nie wiem czy mam być obiektywna - oceniać sposób nakręcenia, grę aktorów, muzykę, fabułę, dialogi itp. czy być subiektywna i dodawać punkty, dlatego iż film mnie osobiście się bardzo spodobał i chętnie do niego powracam. Dlatego moje oceny są sobie nierówne. Mimo to totalnie zgadzam się z pierwszą wypowiedzią Bizona. 1 to zniewaga i to dość spora. Dziękuję za uwagę ^^.