Uwielbiam filmy Quentina Tarantino... Kill Bill natomiast jest kiczem... ale jest to NAJLEPSZY kicz jaki kiedykolwiek widziałem!
Czy Kill Bill jest kiczem? ....hmmm, arcydzieło sztuki to to nie jest;)
ale oglądając go odniosłem podobne wrażenie estetyczne, co kieeeedyś dawno czytując komiksy marvela typu batman, spiderman, etc...
te komiksy są kiczowate... zgadzam się, ale są kiczowate celowo
w przypadku Kill Billa widzę podobną celowość;]
Dlaczego kicz?? Może w odbiorze indywidualnym, bo wcale nie jest taki pusty. A przecież na tym gatunek zwany „kiczem” polega. Jak zemsta może być tylko ładną formą?? :D:D. Też kocham Tarantino, a kicz to dla mnie Lynch czy...gghhmm.. Moulin Rouge (no, ale tu NIKT wątpliwości mieć nie może, nawet miłośnicy owego filmu). Faktycznie- forma jak najbardziej komiksowa (po owym filmie zapragnęłam aby Tarantino wziął Lobo na warsztat... Kaznodzieja także nie zaszkodziłby w jego rękach:)), ale od kiedy to komiksy są kiczowate? Spiderman- owszem!:) Ale Kill Billowi bliżej do Czarniana..ot, jego damskie (i nie da się ukryć, ładniejsze) wydanie, a nie jakiś człowiek - pająk czy x-meni!:P
Ta znowu swoje... =]
A Panna Młoda nie jest podobna do Lobo!! Lobo jest kiczowaty, i to bynajmniej nie w moim znaczeniu tego słowa =]
Kill Billowi najbliżej jest do komisków z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Sceny rysunkowe (czyli orzdział o pochodzeniu O-Ren Ishi) przedstawiające walkę sa żywcem ściągnięte z "Rouroni Kenshin", natomiast rysunkowa wersja Bill jest bratem bliźniakiem Alucarda z "Hellsing".:o)
To tyle jesli o komiksy.
Ten film jest kiczowaty. Hektolitry krwi tryskające z obciętych członków, opaska z czerwonym krzyżykiem Elle Driver, czy dialogi Czarnej Mamby z Vernitą Green i Hattori Hanzą...to wszystko jest tak banalne, że aż...się podoba:o) Bo na tym polega styl filmów Tarantino. Ocierajac się o kicz tworzy coś zupełnie nowego i oryginalnego.
Nie ma się co doszukiwać ukrytego przesłania, głębokich refleksji czy nie wiadomo jakich warotści w "Kill Billu", poniewaz jest to film rozrywkowy. Ma bawić i zadziwiac przez półtorej godziny i tyle.
Uma Thurman - REWELACYJNA!!!! Bardzo przekonywująca rola, która pokazuje jej wspaniały kunszt aktorski! Brawo!
Owszem, jest kiczem. Do tego bardzo nudnym kiczem. Całkiem niestrawnym... błeeee....
Jedną z fajniejszych kiczowatych scen są te związane z ludźmi z ochrony Oren .zwłaszcza Miki w tej masce:), oraz ten typ z śmiesznymi włosami co tak groźnie krzyczał...
Eh, kocham ów film, ale...nazwać go niekomercyjnym? No, kino niezależne to to nie jest:P
Nie jest to kicz, z definicji kiczu po prostu:P
kill bill to nie tyle film na poziomie niekomercyjnym ile film na poziomie quentina tarantino a ten jak wiadomo ma swoj wlasny, powykrecany swiat ktory mi osobiscie bardzo pasuje:) nie rozwazalbym tego filmu w dziedzinie kicz/nie-kicz. ten film nie ma niesc ze soba wartosci, moralnych czy zmuszac do refleksji - on ma nam zaserwowac rozrywke na calkiem innym poziomie i w innej formi niz dziela innych rezyserow. i ot chodzi - kill bill jest super pod warunkiem ze nie wymagasz od niego glebokiego rysu psychologicznego postaci czy zawracajacej co chwile o 180 stopni akcji. filmy tarantina to nietunzikowe, czesto przejaskrawione postaci i prosta, ale wielotorowa fabula (np. dla kazdej postaci osobno - zobaczcie "4 pokoje").
film i tak jest superwypas!!!
myśle że 1hero2 to bardzo mądry koleś i jego wypowiedź na zawsze zakończy tę rozprawę na temat kiczowości kill billa.
Jego wypowiedź jest długa lecz trzyma się kupy i ma zajebiście dobre wyjaśnienie. A teraz chciałbym mykać bo nie jestem na tyle mądry żeby jeszcze coś mądrego napisać.
Mam nadzieje że zobacze więcej takich notek, które poruszą mnie bez reszty. I muszę obejrzeć kill billa.
Kicz jest nieudolnym i nieświadomym ( w pewnym sensie) naśladowaniem pewnych zjawisk, wyobrażeń, typu bycia, życia... etc. Natomiast Quentin Tarantino (OŻW!!!) świadomie naśladuje filmy, na których sam się wychował, z tym, że tamte filmy były takie jakie były, dlatego, że ówczesna kinomatografia nie miała takich możliwości jak dzisiaj. Q.T. próbuje pokazać to samo co tamte filmy, ale także dodając coś od siebie. Na przykład świetne dialogi (cząsto też wydawałoby się, absurdalne), jak we "Wściekłych Psach". I to wszystko dzisiaj może zostać pokazane tak jak marzyli kiedyś reżyserzy z tamtych lat.
I jeszcze jedno a propos Kill Billa: WALKI na katany. W końcu są pokazane tak jak naprawdę wyglądały. Nie można nie zwrócić uwagi na to, że w starych japońskich filmach jedna potyczka trwała dosłownie kilka sekund. Nie było tam miejsca na jakieś dziwne tańce "apaczy dookoła sraczy", ale wykonywano tylko te ruchy, które były konieczne do wyeliminowania przeciwnika. Podobnie jest w Kill Billu. Jasne, ktoś może powiedzieć, że Kiedy Uma Thurman tanczyła z dwoma mieczykami break-danca, to to nie wyglądało na zbyt prawdopodobne. I owszem, ale ten kto widział "Przyczajony tygrys, ukryty smok" będzie wiedział, że nie takie rzeczy są możliwe. Tak samo Ci, kórzy wiedzą coś na temat wschodnich sztuk walki, zwłaszcza kung-fu. Dziękuję :).
Kicz jest jak najbardziej świadomym zabiegiem- to przecież udowodnił Mistrz w Od zmierzchu do świtu. Z resztą natomiast się zgadzam:) I owszem- niech Tarantino żyje i tworzy jak najdłużej, bo to niesamowita osobowość kina. Niema filmu, który by mu się nie udał, trudno go krytykować, dla mnie jest poza wszelką krytyką. Należy tylko patrzeć i uwielbiać, bo wiadomo że zrobi film idealny, bez zbędnych dialogów i scen. Kill Bill to potwierdza w zupełności. A me uwielbienie dla tego reżysera i scenarzysty nie jest bałwochwalcze, a wyjątkowo racjonalne ;) W formie osiagnął chyba ideał...a treści...mogą się podobać, albo i nie. JA jego świat kocham!:)
A co do Piotrusia- Lobo i już ;P:P Ów komix jest dla mnie z resztą jak najbardziej w duchu Tarantino...tylko czekam aż weźmie to na warsztat !!..mniam!!
"Kicz jest jak najbardziej świadomym zabiegiem"?? Heelou, o czym Ty teraz mówisz? Przez długie dwadzieścia postów przekonywałaś mnie, że Tarantino kiczu NIE ROBi - teraz nagle ot tak stwierdzasz to, co ja Ci próbowałem wtedy bezskutecznie przekazać. Chcesz mnie doprowadzić do rozstroju nerwowego, prawda?
A Lobo jest po prostu kiepski. W oryginale wypada istotnie dużo lepiej niż po Polsku - tak jak przewidywałem. Ale nadal nie wiem, jak można toto porównywać z Tarantino. Jak sama mówisz, u QT nie ma zbędnych dialogów i scen. Lobo może miał dobre momenty - kiedy robli go Bisley z Grantem. Ale nie można zapominać o masie historii stworzonych przez artystyczne miernoty. Tych, w których chodziło wyłącznie o 'body count'. Porównywanie ich z Tarantino to zniewaga.
Także Ty sobie czekaj na jego ekranizację tejże serii. Ja tymczasem trwam w nadziei, że nic podobnego Quentinowi do głowy nie przyjdzie. Jeśli już komiks, to "Kaznodzieja" albo "The Punisher" Ennisa. To jest jego stylistyce najbliższe. A najbardziej to bym się chyba ucieszył na "Maxa Payne" :]
?????????? Że co??????????????? Co Ty chcesz mi wmówić?? No po Tobie to ja się nie spodziewałam takiego pisania tego co Ci się wydaje że ja piszę, zamiast czytania tego CO PISZĘ faktycznie!!:P Ja mówiłam że Kill Bill to nie kicz... Nigdy nie powiedziałam że Od zmierzchu do świtu nie używa świadomie kiczu, w swej drugiej części, nieco fantastycznej. Krzyże z jaskrawych pistoletów- zabawek...wbijanie na nogi krzeseł....eejj!!! Jeżeli istnieje możliwość zironizowania kiczu, to to Tarantino tam uczynił, nie zmienia jednak faktu że korzysta z niego i świetnie się bawi...a ja wraz z nim;)
Ba, B.iG.- me ulubione wydanie, bo najlepsze rysunki... ale Lobo ma po prostu kiepskie momenty ,gdy np. z Maską występuje...ale to już nie jego wina ;P
Tiaa...Punisher...na początku podstawówki kochałam, teraz niewiele lepszy od X-menów, itp. Kaznodzieja- jak najbardziej...ale.... my już o tym rozmawialiśmy, więc nie widzę sensu powielania owej dyskusji tu na forum! A w kwestii gier- nie jestem za przenoszeniem ich na ekran!! To zupełnie coś innego i nawet dobra nie może stanowić arcydzieła. Jakoś nie pragnę aby mój nr. 1 czyli Dark Earth znalazł się na dużym ekranie. Monkey Island...byłoby miło, ale to już inna historia.
Na pewno gry nie zyskają inteligencji, jak się je zekranizuje!! Wiele z nich ma ją, ale kiedy się jest postacią, którą się idzie. Np. oglądając Wróg u bram miałam wrażenie że to kiepskie Call of Duty czy Medal of honor. Filmowianie gier to patrzenie jak ktoś gra. JA tam wolę grać sama, a nie podglądać ;P
Pozdrawiam;)
Ja Ci niczego nie chcę wmawiać. Stwiedziłaś, że kicz jest świadomą formą, co Tarantino udowdnił w "Od zmierzchu do świtu". Jeśli udowodnił, musiał użyć. Koniec pieśni, żadnych głębszych aluzji. Wydaje mi się, że Ci się zdaje, że wciskam coś w Twoje usta (czy tam palce - w końcu tekst klepany) ;P Oceniasz mnie pochopnie i generalnie powinienem poczuć się dotknięty czy coś. Poza tym, Ty chcesz mi wmówić, że twierdzę, że Tarantino robi coś nieźwiadomie, podczas gdy ja nigdzie nie wysunąłem choćby podobnej sugestii...
Możliwość zironizowania kiczu istnieje, i do tego dokładnie zmierzałem na wspomnianym rozwlekłym drzewku dyskusji. Z tym, że dla Ciebie temat zamyka "Od zmierzchu do świtu", a dla mnie takiej zamierzonej kiczowatości jest choć po trochu w każdym filmie, w którego fabule QT maczał palce. ..... Chcemy zaczynać od nowa? W końcu kolejna sesja idzie - poprzednią nam to wypełniło przednio :)
"Lobo".. Lobo ma zasadniczo słabe momenty, i tylko czasem przytrafi mu się lepsza historia. A przewaga słabych momentów nad dobrymi po uśrednieniu daje kiepski komiks.
"Punishera" oczywiście mylisz, mimo że kilkakrotnie mówiłem, o jakiego "Punishera" mi chodzi :))) "Punisher vol.3", ze scenariuszem Gartha Ennisa. Aktualnie wychodząca miniseria - zapraszam do empiku. Bez żadnych świecących w ciemnościach wozów bojowych i amunicji wykrywającej przyciemniane okulary. Jeśli nie pamiętasz, jest sens tą dyskusję powtórzyć :)
Z ekranizowaniem gier jest jak ze wszystkim - zależy KTO ekranizuje. Ogólne efekty są fatalne, bo za ekranizacje biorą się rzemieślnicy na pół etatu, druga liga hollywood w najlepszym razie. Ci ludzie nie mogą zrobić dobrej ekranizacji, bo nie potrafią robić dobrych filmów w ogóle. Poza tym, "Wróg u bram", mimo pewnych zastrzeżeń, podobał mi się :]
A poza tym jest kilka gier, na które mogę po prostu patrzeć, bez grania. "Payne" jest na tej liście wysooko :]
A tu jest ta nasza rozlazła dysputa czysto akademicka:
http://filmweb.pl/szacunek....,temat,Topic,id=155786
Jak łatwo się domyślić, na forum "Lost Highway" ;)
Nie, nie chciałam Ci wmówić- po prostu uczyniłam to samo co Ty i tyle:)
O ekranizacjach gier- już napisałam i więcej nie chce mi się:)
No, pozdrawiam:)
btw- przypomnij mi na jakiej stronie my o kiczu gawędziliśmy.. podaj mi link :)
A aby zakończyć: groteska z formy kiczu często korzysta. A kicz jest zabiegiem świadomym- vidi M. Rouge! Z resztą jak można sugerować że Tarantino coś czyni nieświadomie??:)
Koniec, :)
OŻW- oby żył wiecznie. Bo takich ludzi jak Quentin Tarantino nam dzisiaj potrzeba, dla kina postmodernistycznego i nie tylko.