Film gniotem nie jest, ale Tarantino stać na dużo więcej. W skrócie,
to co najbardziej mi się nie podobało to słaby zarys psychologiczny postaci,
nijak nie można było się z nimi utożsamić, do tego przedstawione dość
powierzchownie, tak jakby posiadały tylko jedną cechę chatakteru.
No i po prostu był nudny. Pod koniec filmu miałam już głęboko gdzieś, czy Czarna Mamba
ich pokona, czy nie. Swoją drogą bardzo realne, jedna laska kontra kilkunastu/dziesięciu innych ludzi.
To co mi się podobało, to sceny rodem z anime i ten klimat, totalnie oderwany
od naszych powszechnych zasad moralnych, groteska.
w sumie racja ale to były czarne mamby, znaczy charaktery, zabójcy, ciężko się z nimi utożsamiać, bo są po drugiej stronie barykady ale każdy się od kogoś różnił. Główna bohaterka była w porządku przedstawiona imo. Wkurzona panna młoda :P
Nie zgodze się z tym, że nudny, dużo fajnych scen było, co do tej sceny Crazy 88 to może abstrakcyjna(jak to u Tarantino bywa) ale w drugiej części widać jak bohaterka trenuje u mistrza Pai Mei to jest troche wytłumaczone, dlaczemu taka dobra jest w walce.
Poza tym nie zwróciłaś uwagi na według mnie genialny soundtrack, idealnie pasujący do takiego orientalnego klimatu ;)