jaka była wasza ulubiona scena z Kill Bill'a ?
mnie najbardziej zaskoczyła walka czarnej mamby z crazy 88 ale na 1 miejscu GOGO YUBARI VS BLACK MAMBA :) gogo wymiata
dla mnie też początek, ale cały film jest świetny, generalnie im więcej o zemście tym bardziej przyklejałem się do fotela
Sceny walki nie przykuły mojej uwagi tak wybitnie. Pomijając wielką bitwę z hordami samurajów, która powinna zająć trzy minuty, a nie dwadzieścia (wtedy może nie byłaby nudna), były ok, ale bardziej jako tło do innych scen niż ta esencja. Na mnie wielkie wrażenie zrobiła scena, która przez większość widzów nie została zapewne odnotowana jako nieprzeciętna, więc będę chyba oryginalny - wzruszyła mnie scena, gdy zmasakrowana Sofie opowiadała Billowi o zajściu z Czarną Mambą. To było przykre i było mi jej w tamtym momencie naprawdę żal, mimo jej roli jednego z "czarnych charakterów" w tym filmie. Druga scena, która mną wstrząsnęła, to fragment części animowanej, gdy ginie matka małej O-Ren, a w oku dziewczynki pojawia się łza. Piękna i smutna scena.
Animowana wstawka o O-Ren. Cudo.
Oraz scena, gdy Czarna Mamba sprała ostatniego bandziora płazem katany. Uśmiałam się.
scena z jakuza przy stole kiedy O ren scina glowe temu japonczykowi -zwariowalem:)
Mi się najbardziej podobała scena jak Lucy Liu ze swoją obstawą już w ostatnim rozdziale idą do swojego pokoju w domu niebieskich liści, ta scena w połączeniu z muzyką była zabójcza
Walki wymiatają ale chyba bardziej jednak lubię scenę w szpitalu gdy Buck wyjaśnia klientowi jak co ten może a czego nie. A tak w ogóle to wszystkie sceny są genialne.
Trudny wybór a może jednak bez wybierania.... Żeby się nie ograniczać, cały film mógłby być jedną, wielką, ulubioną sceną.
Poza scenami, które już były wymieniane, a są genialne, jak np. sam początek walki z Crazy 88, gdy odcina rękę jej podwładnej. Jej wzrok + muzyka + reakcje innych. Rewelacyjna scena. Kolejnym fragmentem, który właśnie nie był wymieniony, a strasznie mi przypadł do gusty, była rozmowa z Hatori Hanzo w Okinawie. Na samym początku(gdy jeszcze nie powiedziała, że przybyła do niego). Takie beztroskie gadanie o jej japońskim i innych bzdetach.