dużo krwi i latających częsci ciała (ręcfe, nogi, glowy, itp.)... jest tego tam tyle, że cała przemoc i brutalnosc staje sie lekko groteskowa (czy o to chodziło Tarrantino?) - generalnie to nawet zabawny film...
Niby we "Wściekłych psach" bylo stosunkowo mniej brutalności, jednak paradoksalnie był to film IMHO znacznie bardziej brutalny niż "Kill Bill".
Nagromadzenie przemocy w Kill Bill może odstraszać i niektórych zdegustować, ale pod względem wizualnym (pomijając widok flaków i krwii) i narracji film jest pierwsza klasa. Muzyka również jest znakomita.