Sophie Marceau ma dwoje dzieci i męża pracoholika, który jest gościem w domu. W związku z tym, że żona Żuławskiego ze swymi domowymi obowiązkami nie wyrabia się na zakrętach, postanawia się zamienić z mężem na wszystkie życiowe funkcje i zajęcia, tzn. ona idzie do roboty, a on zostaje gosposią i opiekunką do dzieci. Był już kiedyś taki amerykański film, „Pan mamuśka” z Michaelem Keatonem, znacznie lepszy. W „Kobiecie na Marsie ...” matka i teściowa głównych bohaterów wygląda podejrzanie młodo, zaś przyjaciółka Marceau sprzedająca obwoźnie biżuterię z tą diastemą powinna się czym prędzej udać do ortodonty.