Nie czytałem złej recenzji Komornika, tak więc kiedy poszedłem do kina spodziewałem się czegoś na poziomie… Ledwo wytrwałem do końca. Lubię filmy, które są realistyczne, z których można się czegoś dowiedzieć/nauczyć o otaczającej nas rzeczywistości. Komornik natomiast to totalna bajka. Nie podważam ogólnego przesłania filmu(choć jest bardzo naiwne), gry aktorskiej czy warsztatu reżysera. Po prostu oglądając ten film miałem wrażenie, że twórcy nie traktują mnie poważnie.
Lubię czytać książki. Niektórzy autorzy kilka lat przygotowują się zanim zaczną pisać swoją kolejną pozycję. Badają środowisko, poznają sposób myślenia danej subkultury. W Komorniku czegoś takiego zabrakło albo Falk i Łoszewski nie potrafią patrzeć.
Dysponuję pewną wiedzą o świecie, czytam dużo gazet. W dzieciństwie i w latach nastoletnich miałem styczność ze środowiskiem drechowym, tudzież z czwartoligowymi, młodymi piłkarzami(często było to jedno i to samo). Drechów i większość piłkarzy cechowało cwaniactwo, pewność siebie i duma(czasami wręcz chorobliwa). Wiem, że drobne przestępstwa nie przeszkadzały w karierze sportowej – to była normalka. Nawet na rozboje i wymuszenia przymykano oko(o ile nie były notoryczne).
Z jednej strony mam obraz początkującego piłkarza, który pamiętam. Z drugiej to co pokazał w swoim filmie Falk. Wydaje mi się, że koleś, który zakopał swoją bacię gdzieś na polu po czym wyłudził na kredyt sprzęt AGD za 8 kafli jest całkiem niezłym cwaniakiem, a reżyser robi z niego później świętoszka. Wyłudzenie nie jest czymś co mogłoby zniszczyć karierę sportową. Młody piłkarz z dużą możliwością rozwoju, z szansą na kontrakt zagraniczny… Sędzia byłby przychylny, odda w ratach. Wielu piłkarzy na całym świecie ma znacznie większe grzechy na sumieniu i grają dalej. W filmie cała ta sytuacja przedstawiona jest jakby komornik robił jakieś wielkie świństwo, niszczył człowiekowi karierę, no i ten piłkarz, który błaga go o litość na kolanach(mówiłem coś o dumie) a na koniec się wiesza… Brak słów. Tym bardziej, że zawsze myślałem, iż cwaniaki mają niską tendencje do przejmowania się własnymi grzechami. Jeszcze ten prokurator z tekstami „Po co ci to?”, „Eech…, z głupoty to zrobił”. Wygląda na to, że w takim biednym kraju jak Polska 8 kafli nie jest czymś czym powinna się przejmować policja albo komornik.
Druga sprawa. Nie wiadomo mi nic szczególnie aby w Polsce istniała jakaś wielka nagonka czy ogólnospołeczna nienawiść do komorników. Z tego co pamiętam z Wiadomości albo gazet ludzie na ogół rozumieli, że jak się pożycza to trzeba oddać. Nie rozumieli tylko tego ci co pożyczyli i posłowie Samoobrony. Może z wyjątkiem tej sprawy z kościołem i cmentarzem w Dalikowie, ale i tam przeważało uczucie żalu, że musiało dojść do czegoś takiego a nie nienawiść do komornika. Natomiast reżyser tworzy obraz totalnej mendy, której wszyscy nienawidzą i której praca polega na niczym innym jak tylko na zaspokajaniu swojej chorej potrzeby niszczenia ludzi. Wyjaśnijmy to sobie. Praca komornika jest niewdzięczna często dwuznaczna moralnie aczkolwiek potrzebna. Wiem, że wielu komorników jest skorumpowanych, ta praca daje wspaniałe możliwości do wpychania sobie w kieszeń ale ktoś musi to robić. Kiedy przedsiębiorstwo bankrutuje cały jego majątek podlega egzekucji aby spłacić długi u innych firm w których też pracują ludzie. Ostatnio wiele firm padło bo nie mogło ściągnąć swoich należności(odbiór towaru z opóźnioną płatnością). Co próbuje przedstawić w swoim filmie Falk…, że nie trzeba spłacać długów, że manna sypie się z nieba? Sam nie wiem?
Denerwowało mnie jeszcze wiele pomniejszych szczegółów, których film był pełen. Jakim cudem ci muzycy z kapeli przemysłowej ubzdurali sobie, że instrumenty z likwidowanego zakładu pracy im się należą. Droga perkusja syna dłużnika jest mu niezbędna do życia itp. A mógł to być taki dobry film. Postać komornika daje tyle możliwości. Wybory pomiędzy etyką moralną a etyką pracy, sytuacja w której poprawne i zgodne z prawem wykonywanie swoich obowiązków niejednokrotnie musi się wiązać z bezwzględnością.
Uff, czekam na lawinę krytyki:)