Nie jestem na 100% pewny, ale kiedyś w końcu lat 80-tych, gdy oglądałem wspólnie z rodzicami program 997 (prowadził go jeszcze Płócienniczak) pokazywali rekonstrukcję dotyczącą pewnego cwaniaczka, podającego się za niemieckiego przemysłowca w Polsce. Facet wykiwał dyrektora jakiegoś zakładu... Nie wiem dokładnie czy o tego człowieka chodzi ale....

Z tym, że pierwowzór nazywał się Czesław Wiśniak. W interniecie chyba nie ma jego biografii.

No właśnie - jak to jest w końcu ?
Konsula oglądałem już kilkakrotnie i zawsze mowa była o Czeławie Wiśniaku (vel Jacku Ben Silberstein), podczas kiedy dzisiaj po obejrzeniu filmu natrafiłem na zapowiedź reportażu dokumentalnego o - podobnież - pierwowzorze bohatera - Czesławie Śliwie. W takim razie któż jest w końcu tym pierwowzorem - Czeław Śliwa czy Czesław Wiśniak ? Być może to ja źle kumam ;) i prawdziwy pierwowzór bohatera to wspomniany Czesław Śliwa, a Czesław Wiśniak i Jacek Ben Silberstein to dwa fikcyjne imiona tyczące się jednego i tego samego bohatera filmu. Czy ktoś zechciałby mnie oświecić jak to jest z tymi imionami, bo teraz to naprawdę poczułem się zakręcony ;)

Zebrałem to co wiedziałem w tym artykule:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Czes%C5%82aw_%C5%9Aliwa

Podrobione dokumenty mogą być bardziej pomocne w kradzieżach niż wytrychy i pistolety. Wiedział o tym już 35 lat temu Czesław Śliwa, krojczy w Bytomskim zakładzie krawieckim, a równocześnie genialny fałszerz. Dzięki podrobionym papierom był m. in. górniczym ekspertem, racjonalizatorem i producentem odzieży. W końcu zmienił nazwisko i jako Jacek Ben Silberstein został konsulem generalnym Austrii. W roku 1969 zorganizował we Wrocławiu placówkę dyplomatyczną z prawdziwego zdarzenia. W Warszawie, w siedzibie Rady Państwa, złożył listy uwierzytelniające. Odwiedzał też Urząd Rady Ministrów, wizytował urzędy miejskie i jak na dyplomatę przystało organizował wytworne bankiety dla oficjeli. Śliwa był oszustem, a dokładniej fałszerzem dokumentów. Z łatwością podrabiał dokumenty tożsamości, oficjalne druki i pieczęcie. Swoją tożsamość zmieniał jak rękawiczki. Aresztowany, spędził siedem lat w więzieniu. Do dziś uchodzi za największego w historii polskiego hochsztaplera.

Za: http://uwaga.onet.pl/323539,specjalne.html

W lutym 1977r. siedziałem w Areszcie Śledczym w Bydgoszczy na "Wałach Jagielońskich na oddziale szpitala zakażnego. W celi do której się dostałem było dwóch starszych ludzi,jeden z nich miał nazwisko Czesław Śliwa.Siedziałem z nimi do kwietnia.Całe dnie graliœmy w szachy lub warcaby albo czytaliœmy.Śliwa nie opowiadał o sobie,na moje pytanie za co - siedzi stwierdził tylko - "a trzymają mnie jakbym kogoś zabił".Za kilka dni dowiedziałem siê że w pażdzierniku skończył mu się wyrok ,ale nie wypuszczają go ze względu na chorobę zakażną.Kiedy pod koniec kwietnia zostałem przeniesiony do sąsiedniego bloku-aresztu śledczego,usłyszałem że Śliwa to legenda -"Konsul",człowiek który zakpił sobie z władzy komunistycznej w ten sposób że udawał austryjackiego konsula .Władza ludowa pomagała mu otworzyć Konsulat we Wrocławiu.Wiele lat póżniej slyszałem że Śliwa nigdy nie wyszedł z więzienia a data jego śmierci nie jest pewna.Kilka lat temu wikipedia podawała datę ze znakiwm zapytania ,dzisiaj jest: 1971- dla mnie to bzdura. Śliwa nie mógł wyjść na wolność bo zbyt naraził się władzy komunistycznej ,ukrywali go w więzieniu jeszcze po zakończeniu wyroku. Myslę że był podtruwany jakąś długodziałającą trucizną - dostawaliśmy przecież codziennie tabletki . Taka jest moja prawda o Śliwie, ale prawda jest jak dupa każdy ma swoją .tlkurzeluk -> lech-1126@o2.pl?