Fabuła sugeruje, że szlachta polska to (za wyjątkiem Kościuszki i pani pułkownikowej) zdrajcy, zwyrodnialcy, sadyści, utracjusze, a ci, którym jednak Bóg, Honor i Ojczyzna leżą na sercu to kompletni nieudacznicy. Czyli świat biało czarny, a może nawet czarny - oczywiste przekłamanie. Trudno nie zauważyć, że we wszystkich kolejnych powstaniach właśnie polskie zaścianki szlacheckie brały czynny udział. Ponadto film sugeruje, że Kościuszko planował oprzeć się na tych "nieudacznikach" z zaścianków... tymczasem istniała regularna armia polska, która walczyła w insurekcji, a która nawet wcześniej rozpuszczona czekała tylko m.in. w dobrach generała Wodzickiego (który nota bene z własnych funduszy ją utrzymywał) na sygnał do powstania. Chłopi byli ochotnikami, oczywiście istotnymi, ale jednak ochotnikami.