Film niezły...do momentu kiedy Orlando rezygnuje z "oferty" trendowatego króla i nie zgadza
się aby jego siostra (z którą się przespał) została jego żoną, jego wróg (wiadomo - zły,
okrutny i niesprawiedliwy) templariusz został stracony. Przecież to nielogiczne i głupie - nikt
by tak nie postąpił. Od tego momentu film jest nielogiczny i niedorzeczny. Przynajmniej
zdjęcia są dobre... I był potencjał.
Ok, w porządku - poza tym jednym fałszywym taktem film ogląda się jak świetne przedstawienie. Wbrew pozorom właśnie, nie ma tu fałszu ani charakterystycznego dla takich dzieł patosu. Scott czaruje. Gdyby choć 1/10 superprodukcji rodem z "Holiłudu" miał w sobie tyle treści, ładunku emocjonalnego i stylu... Połączenie amerykańskiego przepychu z europejskim spojrzeniem i taktem - czasem przeważa jedno, czasem drugie. Same zdjęcia i muzyka to 10/10. Spodziewałem się czegoś dużo gorszego.
Gdyby się zgodził to dalsza część filmu nie miała by sensu, poza tym Balian pojechał do ziemi świętej tylko po to żeby odkupić grzechy, w wersji reżyserskiej jest nawet scena jak oddaje Jbellin (tak to się pisze?) jednemu ze swoich rycerzy.
Mnie film bardzo się podobał, zwłaszcza, że interesuje się tym okresem historycznym, dla mnie 9/10
Btw...ktoś tam się pytał czy to co leciało na polsacie to wersja reżyserska. To była zwykła wersja, reżyserska trwa o ~45 minut dłużej.