Zapowiada się kolejne pompatyczne nudne pseudodzieło Scotta, jak zwykle ładne buzie na okładkach, wszystko zrobione przez komputery a nie reżysera, i na dokładkę hollywoodzki happy-sad end typu umarł ale żyje w naszych sercach.
Trochę szkoda tego budżetu... tak się zapowiada.
Może wyjdzie dobrze, chociaż szczerze wątpię.