Film przydługawy i do wielu kwestii można się oczywiście przyczepić jak choćby nadęta gra Blooma. Jednakże... samo wrażenie po filmie mam bardzo pozytywne (po wersji reżyserskiej oczywiście), choć chwilami fabułą była dla mnie niejasna, to wątek księcia Baldwina IV i Sybili wszystko mi wynagrodził. Norton nawet w masce grać potrafi przekonująco, a piękna uroda i talent pani Evy nadają kolorytu całemu obrazowi- zwłaszcza moment, kiedy usypia swojego syna... Mocna scena. Czy także scena, kiedy trędowaty król jedzie na czele swojego wojska z krzyżami i proporcami, było w tym coś wielkiego, niepokojącego, a zarazem pociągającego. Pokazano całkiem realne mechanizmy włądzy, której polityka zawsze prowadzi do degeneracji, dodam do tego piękce barwy użytej taśmy i efekty, świetne zdjęcia, scenografię, kostiumy i robi się już film z charakterem.

Film skłonił mnie do poszukania wiadomości o trądzie (tzw. lepra) i okazało się!, że coś, co kiedyś tak szpeciło i skazywało ludzkość na śmierć za życia, dziś można wyleczyć za jedyne 30 zł ech...