Ja wiedziałem, Scott oleje historie i wcale mi to nie przeszkadzało (np w Gladatiorze zniosłem to bardzo dobrze) ale to co zrobił reżyser woła o pomstę do nieba. Ale po kolei. Czekałem na ten film około pięciu lat. Wczytywałem sie w każda nową wiadomość o tym filmie. dlaczego?? ano jak wyzej wspomnialem historię przedsawiona w filmie opisała zofia Kossak w "Królu trędowatym". Trylogia wypraw krzyzowych tej autorki jest w pierwszej dwójce moich ukochanych książek (wraz z Saga o Zbójcy Twardokęsku). Problem polega na tym, że Zofia Kossak w przeciwieństwie do R. Scotta przeczytała mase kronik, dokumentów i zapisków z tego okresu, dlatego jej powieści sa wiarygodne. W głębi duszy miałem nadzieję że film będzie choć trochę podobny do książki a oto co otrzymałem:
UWAGA SPOLJERUJĘ
1. Gwidon/Wit de Lusignan - W filmie wielki niczym tur, nienawidzacy Arabów, żądny sławy. Gotów zabić każdego byleby dopiąc swego(w filmie zabija na oficjalnym posiedzeniu arabskiego posła ). w rzeczywistości: powsinoga z Francji, całkiem ładny ale cholernie głupi, choć honorowy i lojalny.
2. Sybilla - W filmie nieszczęśliwa królowa, która nienawidzi narzuconego na siłę męża Wita Lusignan, poza tym szlachetna, dobra, kochająca trędowatego brata. W ksiązce (i podejrzewam że w rzeczywistósci) Podła suka, cholernie inteligentna pierwsza intrygantka królestwa, zakochana w Wicie de Lusignan, nieznosiła Ibelina z Ramli narzuconego jej siłą!! Niestety nie widziała dalej niż czubek własnego nosa, dla tego aby pojechać na wesele doprowadziła do wojny z Saladynem. Do tego nienawidziła brata, po prostu brzydziła sie nim. Taka pusta choc inteligenta i ładna laska.
3. Balian Ibelin: W filmie Orlando Bloom tnie wszystko jak chce choc jest prostym kowalem. Wygłasza wielkie przemowy choć pochodzi ze wsi. Powszechnie mówi o swoim ateiźmie choc żyje w średniowieczu!!!! W rzeczywistości: i tu w zasadzie mam problem poza tym o czym wspomniał Radowid nic o nim nie wiem. w książce pojawia sie Ibelin z Ramli prawy i szlachetny rycerz, narzucony Sybilli za męża, ale odrzucony przez królową, nie miał czterech zębów na przedzie. Tylko czy to ta sama postac??
4. de Chatilion - największa porażka filmu. Gruby i rudy wygląda jak wieprz, morduje Arabów kiedy tylko może, o niczym nie myśli jak tylko o jedzeniu piciu i mordowaniu Arabów W rzeczywistosci i książce: Postawny potęzny kawał chłopa. Prawdziwy pan na Karaku, przebiegły inteligenty ale bezwzględny. Z filmem zgadza się tylko jego nienawiśc do Arabów.
5. Król "trędowaty" Baldwin IV Trędowty - no tu Scott się postarał szlachetny miłujacy pokój, ale i wspaniały wojownik niestety dotkniety trądem. Jego filmowa rozmowa z Balianem (jakies dwie minuty) w książce ma cały rozdział i jest jedną z bardziej poruszających scen.
6. Saladyn - brak wiekszych zastrzeżeń.
Wydarzenia
1. Bitwa pod Montisgard - w filmie jej nie ma!!! Król spotyka się z saladynem dochodza do porozumienia i się rozjeżdzają. W rzeczywistości wielkie zwyciestwo chrześcijan.
2. Obrona Jeruzalem - tu nic nie zdradzę bo to końcówka filmu a poza tym jeden wielki
3. Poza tym wnerwiał mnie cholerny dydaktyzm Scotta - z każdego zdania wychodziło przesłanie - wyprawy krzyzowe są złe, wwszystkie religie sa złe!!! blleeeeeee
Aha zwróćcie uwagę na scenę kiedy Balian idzie po murach pomiędzy zgromadzonymi obrońcami. Nie przypomina czegoś??
Książkę Kossak czytałeś chyba zbyt dawno temu, panie kolego, nawet nie chce mi się Ci wytykać, w których miejscach najbardziej się zbłaźniłeś.
Wracam jeszcze na chwilę. Dlaczego narzekasz? Ja się po prostu cieszę, że zrobili - jednak! - przyzwoity, na dobrym poziomie - jednak! - ciekawy film o krucjatach. Czy rzeczywiście należy go zjechać, bo np. postacie nie zgadzają się z Twoim (lub raczej Kossak) wyobrażeniem?!
A kogo obchodzi co na ten temat wydumała śjakaś kossak? Film jest na poetyckiej licencji Scotta. To tak jakby najnowszego króla artura oceniać przez pryzmat Mgieł avalonu Marion Zimmer Bradley.
Nie, no bez przesady. Mnie obchodzi Kossak, zwłaszcza, że jest autorką trylogii o moim ulubionym okresie historycznym. Książki są wspaniałe i gdyby nakręcili film na ich podstawie ogromnie bym się cieszyła (w zależnośći od efektu, ma się rozumieć).
Chodzi o to, że nie powinno się krytykować filmu z powodu już wyżej przeze mnie podanego. I tu się zgodzę, że - jak to ująłeś - "Film jest na poetyckiej licencji Scotta", jako FILMOWIEC ma pełne prawo do zmian, jakie wprowadził, szczególnie, że nikt tak naprawdę nie wie co się na dworze u Baldwina IV;) działo. Kossak też nie do końca jest w porządku, np. bardzo niesprawiedliwie potraktowała matkę Baldwina i Sybilli, Agnes de Courtenay, którą nieźle obsmarował w swoich kronikach Wilhelm z Tyru, bo jej politka nie zgadzała się z jego spojrzeniem. Tymczasem historycy znają też inne źródła, które mówią coś wręcz przeciwnego, że była oddana swojemu choremu synowi, osobiście mu towarzysząc przy różnych okazjach, kiedy jeszcze był w stanie ruszyć się z Jerozolimy. Ale znów: równierz Kossak miała prawo do wprowadzenia różnych zmian jako powieścipisarka, a nie historyk.
No dokładnie to miałem na myśli: tylko ustosunkowałem się bardziej osobiście do Pani kossak, jako iz nigdy nie miałem przyjemności obcowania z jej twórczością, i nie zamiaruję :P
Jest jednak jeden problem. Kossak trzyma sie faktow. Ok zgoda ze wybiera sobie xrodla, ale sa to jednak FAKTY. Natomiast film Scotta to bujda na bujdzie... I tu tkwi róznica.
"Ok zgoda ze wybiera sobie xrodla, ale sa to jednak FAKTY"
- czy zastanowiłeś się choć trochę nad paradoksem w tym zdaniu...
"Natomiast film Scotta to bujda na bujdzie..."
- kolejny raz się zapytam kolejnej osoby: no i w związku z tym co?!
Ci, którzy się interesują historią i tak wiedzą, że nie do końca było tak jak w filmie. A ci, którzy nie: nikt im nie broni pogrzebać w książkach historycznych, jeżeli im zależy na poznaniu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ILE osób na całym świecie ten film poruszył, zaintrygował, sprawił, że naprawdę się historią zainteresowali. A ilu historyków sprowokował do "ujawnienia" swojej wiedzy, pojawinia się na forach filmowych, dyskusji z tymi, którzy chcieli się jak najwięcej dowiedzieć i dzięki temu mieć też SWOJE spostrzeżenia. I chyba nie wiesz, jak niesamowicie się jest przekonać, że za tą 'opowieścią' Scotta/Monaghana stoi masa niewyjaśnionych wydarzeń, o których nikt tak naprawdę nie może powiedzieć, że wie na ich temat dokładnie CO i JAK. Kto podejdzie do tego filmu i tego okresu historycznego z postawą - że tak to nazwę - "pozytywnie sceptyczną", ten dużo więcej będzie miał radości niż tacy narzekający bez przerwy na wszystko ludzie, którzy nie potrafią spojrzeć na FILM z przymróżeniem oka.
(Nie wspomnę już, że twoje powyższe skwitowanie mojej odpowiedzi jest mało błyskotliwe)
"Królestwo niebieskie" to bujda na bujdzie? Akurat tu się raczej do końca zgodzić nie można ponieważ akurat ten film dość wiernie oddaje fakty historyczne w pewnych miejscach rzecz jasna naginając je na potrzeby choćby wtrącenia wątku miłosnego:) Odnośnie samych faktów niektórzy być może nie sądziili że cos takiego jak np. pasowanie zwykłych chłopów na rycerz mogło mieć miejsce a jednak Balian z Ibelinu mając do pomocy jedynie dwóch rycerzy w Jerozolimie pasował blisko 60 osób. Odnośnie bitwy pod Kerak nie jestem pewien ale chyba faktycznie do niej nie doszło jednak nie z powodu ugody a wycofania się muzułmanów na wieść o zbliżających się wojskach królewskich, jeśli już przy Kerak jesteśmy to warto wspomnieć że ludność oraz Reginald mieli czas na ukrycie się w twierdzy dzięki bohaterskiej walce jednego rycerza, jednak nie wiadomo czy było czy w rzeczywistości był to Balian. Co do postaci, Guy de Lusignan honorowym? Dał słowo Saladynowi że nie powróci do Ziemi Świętej i dlatego został puszczony żywcem jednak gdy tylko zakosztował wolności zebrał armię i ruszył do walki. Reginald także został moim zdaniem odwzorowany w filmie, przynajmniej pod względem zachowania bo wygląd to rzecz sporna, i tak nigdy się nie dowiemy jak wyglądał naprawdę. ( btw. w rzeczywistości zginął tak jak przedstawiono to w filmie) Dla mnie największym przekłamaniem w filmiej est przedstawienie templariuszy jako bandy rozbójników, reszte można jakoś znieść. Uważam że nie ma sensu porównywać filmu Scotta do książki Kossak gdyż nikt nie mowił że będzie to ekranizacja, poprostu autorzy obu dzieł skupili się na tych samych wydarzeniach historycznych.
Może wybiera sobie źródła ale to są FAKTY - LOL :)
Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że kino nie jest po to, żeby trzymać się faktów, tylko po to, żęby opowiadać historie?
Tylko ciekawe co by było jakby Scott zrobił film o obozach koncentracyjnych zakładanych w czasie II wojny przez Polaków. To by dopiero była historia!!! prawda??
Bitwy pod Kerak nie było za to była pod montisgard, tego Scott nie pokazał (jak podejrzewam że względów poprawności politycznej). A nie jest przekłamaniem wspaniałe zakończenie filmu: dzielny Orlando i jego wierna małżokna daleko we Frnacji bezpieczni szcześliwi i biedni ble....??
Właśnie czy ktoś napisał że będzie to ekranizacja książki Kossak, ja bynajmniej nie słyszałem o tym. To jest historia opowiedziana przez Scotta i na jego sposób. Pozatym który film trzyma się wiernie temu co jest w książce.
Pragnę przedstawić wam cytat z napisów końcowych z ów filmu:
"This motion picture is INSPIRED by actual historical events. However, of the characters, events and dialogue portrayed in this motion picture were created for the purpose of fictitious dramatization....."
Nie wiem, ale dla mnie sprawa wygląda jasno...