Z rozrzewnieniem wspominam najlepsze filmy Scotta. Niestety najnowszy film to totalne rozczarowanie, nie urzekł być może dlatego, że mówiono o nim tyle pozytywnych rzeczy przed projekcją. Że przebije rozmachem "Gladiatora" itp. Nic z tych rzeczy, podobnie bylo z "Troją" tylko, że film Petersena to totalny gniot a "Królestwo..." ma kilka dobrych cech. Najwieksze atuty tego obrazu wg mnie to dźwięk i muzyka. Niestety porażką są zdjęcia, montaż (zdecydowanie za szybki w scenach batalistycznych) i oczywiscie kolejna beznadziejna rola kobieca, na szczęście drugoplanowa.