Ahhh... Pierwszy kruk z Brandonem był kultowy, bezkonkurencyjny i miał TO COŚ! Drugi z Vincentem Perezem na początku mi się nie podobał, ale ostatecznie jakoś go zaakceptowałem (klimat jakiś dziwny... miasto bez policji jakieś nierealne,kompletnie oderwane od rzeczywistości i w dodatku za duzo jakichs takich czarów marów). Kruk 3, to już w ogóle była lipa... aktor kompletnei mi nie pasował do tego filmu i ogólnie cały film to taki odgrzewany kotlet na małym gazie. A kruk 4 z Eddim to już poprostu sięgnął dna. ZERO KLIMATU... ZAERO CZEGOKOLWIEK.
Kruka 1 obejrzałem gdzieś z 10 razy. Kruka 2 widziałęm może 3 razy. A pozostałe widziałem po razie i powiem szczerze, ze lepiej by było gdyby w ogóle nie wyszły.