To co robia amerykańce to smiechu warte, żeby robic kopie orginału juz po roku, i prawie nic nie zmienić, szkoda oglądania jeśli wczesniej ogladało się [Rec], ram nadzieję że nie nagraja kwarantanny 2, to to była by żenada.
Myślę, że niedługo Amerykanie stworzą sobie programik Microsoft Remaker, który będzie sam wstawiał oddpowiednie twarze, dialogi angielskie i w sumie tyle, nic więcej robić nie trzeba.
o ile remaki starych slasherków jak "piatek 13ego", "krwawe walentynki" czy "halloween" mają jakiś sens, nawet jeśli się nie podobają, bo wnoszą ccokolweik nowego to starej historii, to remaki takie jak ten (nie widziałem, nie zamierzam, słyszałem, że jakość dobra, ale film identyczny, nie oceniam wiec filmu, chodzi mi o samą ideę) nie mają żądnego sensu. to jest naprawdę żałosne, anie rzucam tym słowem gdzie popadnie. ma powstać remake "sierocińca" i "let the right one in" ma także powstać "lake mungo", horroru z Australii, który jeszcze nawet nie zdążył zrobić takiej furory, ale chyba Amerykańskie hieny już wywęszyły, że może być sukces.
Przykre to bardzo, ale skoro twórcy tych filmów sprzedają prawą Amerykańskim producentom-biznesmenom-hienom (bo na pewno nie filmowcom) to widocznie myślą sobie co w stylu "co mnie obchodzą skretyniali Amerykanie, którzy obejrzą remake myśląc, że to oryginał. co mnie obchodzi, że na tym zarobią, skoro ja też zarobię. A osoby godne tego, by zobaczyć oryginał i tak go obejrzą i połażą laskę na remake".
i ja właśnie kładę laskę na te wszystkie remaki, bo to przecież jakaś paranoja. w ramach manifestu wszystkie państwa świata mogłyby w jednym roku zrobić remake jakiegoś amerykańskiego filmu, ciekawe co by z tego wyszło :)
Trzeba by Chińczyków namówić, żeby co wyjdzie jakiś głośniejszy amerykański film, odwalali taką samą farsę. Niech przerabiają każdy film, dorzucając hasła chwalące wspaniałość ustroju komunistycznego i wyższość Chin nad USA... jak by się to skończyło? "interwencją pokojową", albo "misją stabilizacyjną" :P