Amerykanie po raz kolejny wzięli pomysł Hiszpanów i zrobili to po swojemu. Jednak jako całość nie wypada on tak źle, jak można zakładać. O ile na samym początku główną bohaterkę kreuję się na typową "laskę" i pojawia się też trochę humoru, a i cały pierwszy akt zdaje się przeciągany, a to co później następuje nie różni się zbytnio od pierwszej wersji, to nie jest najgorzej. O ile aktorsko jest nie tak dobrze, to sceny odegrane na nowo prezentują się całkiem okazale i jest napięcie. Sama końcówka na szczęście jest inna, niż w oryginale (nie ma, no prawie nie ma, nic o egzorcyzmowaniu dziewczynki, którą okazuje się zainfekowana kobieta), ale za to pojawia się potwór, który w oryginale był. Znowu nie ma tu raczej związku z resztą fabuły i ostatecznie, choć to tylko remake, to jeśli spojrzeć z góry, wersja amerykańska stoi na nie najgorszym poziomie.