Po zatrzymaniu Aron w celi mówi żę przyszedł oddać książkę i usłyszał jakieś hałasy i po wejściu zobaczył ciało arcybiskupa i widział cień postaci ,a następnie nic nie pamięta.
Poźniej w trakcie filmu wychodzi na jaw że Arona ma prawdopodobnie rozdwojenie osobowości i że to Roy zabił.
No tak ,ale skoro miał zabić w czasie rozdwojenia jaźni to jak mógł widzieć ciało i cień innej osoby?
Czyli albo Aron kłamie że kogoś widział albo wcale niema rozdwojenia jaźni i niema żadnego Roya
Nie wiem czy to błąd w scenariuszu ,ale wydaje się że taki obrońca powinien zobaczyć taką nieścisłość? jak uważacie?
Chcę to sprostować (moim zdaniem) on był cały czas Royem, tylko żeby zmanipulować adwokatem i innymi, grał Arona, biednego, zastraszonego, jąkającego się chłopaka z zaburzeniami osobowości, a w rzeczywistości jest socjopatą (Royem).