"Lek pierwotny" odnosi się do przyczyny, dla której Roy (Aaron) brał udział w pornografii reżyserowanej przez klechę. Każdy człowiek boi się sytuacji,w której jego podstawowe potrzeby byłyby niezaspokojone. U biskupa chłopak miał wikt i opierunek, sprzeciwiając się jemu - skończyłby na ulicy. Idąc dalej tym tropem tytuł jest wskazówką dla widza, że mimo tego, co zobaczył na ekranie, chłopak nie był złym człowiekiem (zdegerowanym psychopatą). Na jego czyn złożyła się krzywda, jaką wyrządził mu biskup. Klecha wyratował go z opresji bezdomności i prawdopodobnie początkowo chłopak rzeczywiście traktował go jak ojca, obdarzył zaufaniem, zyskał poczucie bezpieczeństwa. Znalazł też pierwszą miłość. A wszystko to zostało przez biskupa w ostateczności zbrukane, wywołując w chłopaku coś na kształt przybrania maski człowieka (podwójne oblicze), który go skrzywdził i zdradził. Dla mnie tytuł jest taką voltą po szokującym zaskoczeniu, mówi mi "a nie, nie tak szybko - to, co zobaczyłaś jest jedynie powierzchnią, prawda tkwi głębiej".

Ciekawa interpretacja.